Stworzyli krocie komiksów indywidualnie i we współpracy z innymi twórcami. Teraz pracują wspólnie nad westernową serią komiksową, której trzy części już się ukazały w różnych magazynach, a która niebawem pojawi się w formie albumowej. Rozmowę z Karolem Weberem i Maciejem Pałką poprowadziła dla Was Marta Kostecka.
Jak byście mieli się nawzajem przedstawić w jednym zdaniu, to jak by to zdanie brzmiało? Karol przedstawia Maćka, Maciek przedstawia Karola.
Karol Weber: Maciej to człowiek, którego zawsze chciałem poznać, nawet na długo przed tym, gdy zacząłem tworzyć komiksy. To ktoś z kim zawsze chciałem pracować i do kogo stałem – będąc jeszcze „psycho fanem” – w kolejkach na festiwalach, żeby zdobyć jego obrazek.
Maciej Pałka: Karol to scenarzysta komiksowy z wielkimi marzeniami. W polskim komiksie jest aktywny od kilku lat, podczas których zgromadził imponujące portfolio profesjonalnych krótkometrażowych kolaboracji i publikacji. W kolejce do wydania czekają też albumy komiksowe powstałe z jego inicjatywy. Konsekwentny i profesjonalny twórca.
Zamiast wprowadzenia… Jeżeli założymy, że projekt, nad którym obecnie wspólnie pracujecie, jest trzecim kamieniem milowym Waszego komiksowego tworzenia, to co byłoby pierwszym i drugim kamieniem? Czyli Wasz pierwszy ważny komiks (może być debiut, ale nie musi) oraz najważniejszy wydany do tej pory? Pytam o działania indywidualne.
KW: W pewien sposób uważam, że projekt, nad którym obecnie pracujemy to jest kamień milowy w polskim komiksie. To coś, czego jeszcze nie spotkałem – zarówno pod względem graficznym jak i narracyjnym. Na tapecie mamy cykl westernów, w którym narratorem jest mała dziewczynka. Przedstawia ona brutalny świat Dzikiego Zachodu i relacje międzyludzkie z poziomu dziecka, często mówiąc to, czego dowiedziała się od mamy. I mamy tutaj wiele ciekawych zabiegów narracyjnych, przykładowo w jednym z epizodów (Pan Lafayette) dziewczynka opowiada czytelnikowi, że pewnego dnia do miasteczka przyjechał wódz Indian z Panem Lafayettem. Tak jej to przedstawiła matka, próbując chronić swoje dziecko przed brutalnym światem, który jest dla nich codziennością. Natomiast Maciek graficznie przedstawia to tak, jak miało miejsce naprawdę – czyli faktycznie wódz Indian przyjechał do miasteczka z Panem Lafayettem, ale martwym, rzucił na ulicę jego odciętą głowę.
Takich kontrastowych sytuacji mamy całkiem sporo, uważny czytelnik bez problemu je dostrzeże. Tu wiele rzeczy dzieje się poza komiksem, w tej sferze, którą czytelnik musi sobie sam dopowiedzieć – w powyższym przykładzie jest to rozmowa matki z córką. Tego nie ma w komiksie, jest poza nim.
Przez takie sceny i rozwiązania uważam, że to komiks przełomowy, ten kamień milowy, o który pytałaś. Jeśli to miałby być „trzeci”, to pierwszym bez wątpienia dla mnie są Opowieści z ARKI: Wojna, album na ok. 160 stron, który stworzyłem z wielkim, niestety nieżyjącym już Artystą, Gedeonem i który, mam nadzieję, zostanie wydany jeszcze w tym roku. Drugim jest również album stworzony z Gedeonem Blady: Powrót do krainy czarów, czyli z prochu powstałeś, w proch się obrócisz (on prawdopodobnie ukaże się w przyszłym roku). Oba, uważam, mają potencjał do tego, by stanowić kamienie milowe, nie tylko mojej twórczości, ale komiksu „w ogóle”.
MP: Pierwszym kamieniem milowym mogę określić komiks, który wydałem po raz pierwszy w 2005, i który regularnie wraca do mnie od dwudziestu lat. Postapokaliptyczne Laleczki – bo o nich mowa – w tym roku powracają edycją XX przy współpracy z Kinomisja Pulp Zine. Forma będzie najbliższa pierwszemu, w pełni zinowemu wydaniu riso, które swoją premierę miało podczas drugiej edycji legendarnego Festiwalu TRACH! w Lubelskiej Chatce Żaka. Przez te wszystkie lata zdarzało mi się o Laleczkach nawet celowo zapomnieć, ale wszystko wskazuje, że nie powiedziałem w tym temacie ostatniego słowa.
To komiks o tyle szczególny, że bezpośrednio prowadzi do mojego drugiego kamienia milowego, czyli Empress. Laleczki były bezpośrednią inspiracją dla Dominiki Węcławek podczas pisania scenariusza do Cesarzowej. Wiele aspektów tworzenia tego komiksu miało niesamowitą aurę, sam proces rysowania był przygodą i wyzwaniem. Potem kampania na Kickstarterze, druk komiksu, targi i festiwale – intensywny czas pokazywania komiksu, który długo dojrzewał w mojej pracowni. Swoją drogą wychodzi na to, że moimi komiksowymi kamieniami milowymi są postapokaliptyczne westerny. To teraz dochodzi kolejny – klasyczny western z posmakiem spaghetti.
Rozmawiamy w związku z Waszym wspólnym projektem — serią westernów komiksowych. Czy możecie powiedzieć skąd pomysł i jak narodziła się Wasza współpraca?
KW: „Maciek, zróbmy komiks” – śmiech. Tak było!
Wielu artystów, z którymi współpracuję dostało kiedyś podobną wiadomość. Westerny to nasz kolejny projekt (mieliśmy jeszcze epizod Legendy miejskie: Niewidzialna Kobieta, który ukazał się w 34 numerze magazynu AKT). W przypadku westernów, to był przypadek. Miałem pomysł na jeden epizod, zapytałem Maćka czy chciałby się podjąć takiej tematyki…
Tworząc pierwszy epizod nie miałem w głowie co wydarzy się dalej. Historia mogła być pojedynczym epizodem, miała jednak potencjał do rozwoju.
Po publikacji pierwszego epizodu pt. Powrót Ojca, rozmawiałem z Maćkiem. Czytaliśmy recenzje, które historia zebrała i podjęliśmy decyzję, że będziemy kontynuować serię.
MP: Z Karolem o wspólnym robieniu komiksów rozmawialiśmy od kilku lat ale najtrudniejszy był pierwszy krok. Długo teoretyzowaliśmy i dyskutowaliśmy zanim w końcu zabraliśmy się do pracy. Przy okazji naszego pierwszego komiksu zrobiliśmy sobie nawet specjalne warsztaty. Umówiliśmy się w Krakowie w Muzeum Komiksu podczas ośmiogodzinnego maratonu rysowania komiksów aby zaplanować kompozycje plansz i rozrysować storyboardy Niewidzialnej kobiety. Komiks ukazał się w magazynie AKT, który stał się przyjazną przystanią dla naszych kolejnych projektów. Potem poszło już z górki.
Co z głównych założeń fabularnych i artystycznych możecie zdradzić na tym etapie, żeby zachęcić potencjalnych czytelników i czytelniczki?
KW: Ja się trochę rozgadałem przy tym pytaniu o kamień milowy, to teraz się nie odzywam. Maciek, Ty coś zdradź, bo też masz frajdę z tworzenia tej serii.
MP: To jest spaghetti western z twistami, zrealizowany w formie klasycznego europejskiego albumu. Jest tu romans, miłość, tajemnica, pokręceni bohaterowie, rewolwerowcy, Indianie i stale eskalujący konflikt. Fabularnie dzieje się tak dużo, że mamy wielką ochotę stworzyć ciąg dalszy.
Kto jest planowanym Czytelnikiem/Czytelniczką? Komu się spodoba Wasz projekt?
KW: Wiesz, to zawsze jest ciężkie pytanie, bo nigdy nie wiem, nie zastanawiam się dla kogo piszę siadając przed kartką. Tworzę komiksy, które mi się podobają i które sam chciałbym przeczytać.
Jak miałbym wskazać odbiorcę tych westernów „po ich napisaniu”, to raczej będzie to osoba pełnoletnia (w komiksie mamy kilka scen seksu), która czyta komiks i tylko na tym się skupia. Jeśli ktoś będzie czytał moje historie robiąc przy tym całą masę innych rzeczy, to często ich nie zrozumie.
MP: Zauważyłem, że mamy bardzo dobry feedback od czytelników wychowanych na Thorgalu. Zresztą, komiksy Rosińskiego są dla mnie tu sporym punktem odniesienia. Podczas pracy zawsze miałem pod ręką, czy to Zemstę Hrabiego Skarbka, któryś z klasycznych Thorgali czy w końcu Western (nomen omen). Od razu jednak zaznaczam, że to była inspiracja formą a nie próba imitacji kreski. Stylóweczka została moja i nie mam planów ani odpowiedniego warsztatu, aby wchodzić w buty Mistrza, ani kontynuatorów jego dzieła. Stali czytelnicy moich komiksów na pewno nie będą zawiedzeni.
Fabularnie myślę, że jest trochę podobnie, chociaż ostrzegam że czasami robimy wycieczki w kierunku klimatów rodem z Bone Tomahawk i nie bierzemy jeńców.
Co do tej pory się ukazało z tej serii? W jakiej formie planujecie wydać całość?
KW: Do tej pory mamy opublikowane trzy epizody: Powrót Ojca – ukazał się w 36 numerze magazynu AKT. Potem jest Pan Lafayette – ukazał się w 37 numerze magazynu AKT i Historia Pana Wilkinsa, która ukazała się w marcu tego roku, w 49 numerze Relaxu.
Tutaj dodam jeszcze, że na pewnym etapie tworzenia tej historii wymyśliłem, żeby tytuł każdego z rozdziałów przedstawiał innego mężczyznę… To celowy zabieg, gdy ktoś przeczyta album zrozumie dlaczego. Odszedłem od tej reguły tylko w ostatnim epizodzie.
MP: Komiks składa się z pięciu epizodów. Dwa finałowe rozdziały rezerwujemy dla wydania albumowego. Od początku planujemy by pokazać to w formacie A4 wypełnionym gęstymi kadrami.
Czy macie już wydawcę i wstępny termin wydania albumu? A może planujecie selfpublishing i zbiórkę w jakimś portalu crowdfundingowym?
KW: A tutaj, to oddaję głos Maćkowi. Ja się na wszystko zgadzam, co ten facet zaproponuje.
MP: Właśnie jesteśmy na etapie gdy zamykamy kolejne stadia pracy nad albumem. Co chwilę celebrujemy, a to sfinalizowanie storyboardów, szkicu, czy postawienie ostatniej kreski w tuszu. Do tego dojdzie liternictwo i kolor. Te małe celebracje to bardzo fajna sprawa. Nie pracujemy pod presją, nigdzie się nie spieszymy. Z gotowym albumem będą mogli zapoznać się potencjalni wydawcy oraz… czytelnicy, bo cały komiks pokażemy na wystawie w Domu Literatury już podczas najbliższej edycji MFKiG w Łodzi. Od razu korzystam z okazji aby zaprosić na wernisaż. Jeśli ktoś już zna nasz komiks i chce przeczytać zakończenie przed wydaniem albumu – to będzie świetna okazja.
Gdzie można śledzić postępy nad albumem i jego wydaniem?
KW: Ja śledzę u Maćka na profilach w mediach społecznościowych. Dodatkowo mam tę przewagę, że mam wgląd w warsztat i etapy powstawania tych komiksów.
MP: Regularnie zdaję relację z postępów pracy na moim ig @komiks_dnia. Robię też sporo dokumentacji zdjęciowej i dzień w dzień bombarduję Karola, aby nie dopuścić do luki w komunikacji. Tego materiału jest tak dużo, że już myślimy nad edycją specjalną lub zinem z procesu powstawania komiksu.
Karol, czy zechciałbyś napisać kilka słów o Twoim projekcie Dwa Światy?
KW: Tak, Dwa Światy to seria, którą tworzymy z Arturem Biernackim.
Opowiada ona o pewnej Czarownicy, która posiada nieodkrytą przez siebie jeszcze przeszłość i która zmaga się z różnymi przeciwnościami losu i postaciami, które żyją na granicy światów. Dwa światy są tu symboliczne i wieloznaczne, bo to zarówno dwa światy rozumiane jako świat żywych i umarłych, ale nie tylko. Dwa Światy to także świat ludzi i Bogów lub demonów, to światy w których fikcja miesza się z rzeczywistością… Nasze Dwa Światy mają tu wiele znaczeń. Lubię bawić się znaczeniami i wciągać czytelnika w świat, w którym musi trochę pomyśleć i sam musi odkryć niektóre elementy moich historii, które nie są dostępne na pierwszy rzut oka.
Jako ciekawostkę i smaczek, zdradzę tutaj, że główna bohaterka cyklu jest realną osobą, mieszka w naszym kraju, w jednym z pięknych miast. Napisałem kiedyś do niej w nocy: „Magda, chcesz zostać bohaterką komiksową?”. Odpisała, że tak. Więc została…
Budujemy tutaj całe uniwersum, mamy nawet rozpisaną całą chronologię. Pilnujemy wydarzeń, pór roku, bohaterów… To dość duży i rozbudowany projekt. Do tego mamy go podzielonego na cykl główny i na historie poboczne.
Gotowe (napisane i narysowane) mamy 3 pełne albumy (w tym jeden w plikach gotowych do wysłania do drukarni) – 2 z cyklu głównego i jeden z historii pobocznych (Orin: Historie miłosne). Jesteśmy w trakcie prac nad 3 albumem z cyklu głównego i kolejnym albumem pobocznym (Ahen). Niedługo więc skończymy prace nad albumami, wtedy będziemy mieli gotowe 5 albumów, a na tym nie chcemy poprzestawać.
Niedawno podpisaliśmy umowę z wydawnictwem PolishComicArt na wydanie 4 albumów z cyklu Dwa Światy. Pierwszy album ukaże się w tym roku, prawdopodobnie będzie miał premierę podczas festiwalu w Łodzi. Kolejne albumy z serii powinny ukazywać się w cyklu 6-8 miesięcy.
Maciej, a Ty, nad czym teraz pracujesz dodatkowo?
MP: Na warsztacie mam kilka rozpoczętych albumów na różnym etapie pracy więc tylko wymienię kilka najbardziej zaawansowanych: Ben Dampc i Szalik do scenariusza Jerzego Szyłaka, Czarny bezkształt, gdzie asystuję Jerzemu Łanuszewskiemu i Piotrowi Marcowi jako kolorysta, adaptacja opowiadania Brunona Schulza Kometa napisana przez Jarka Tokarskiego, czy w końcu moje militarystyczne dark fantasy Pożoga/Scheda, której prolog ukazał się w zerowym numerze Zinia. Dołączyłem też do ekipy uniwersum Pętli Dominika Szcześniaka i przygotowuję się kondycyjnie do pracy przy czwartym tomie tej serii. Złapaliśmy też wspólne flow z Tommym Grodeckim, więc coś wkrótce wyczarujemy. A tymczasem z Karolem knujemy dalsze plany.
Jakie są Wasze najbliższe plany wydawnicze i festiwalowe?
KW: Tworzę kolejne rzeczy, zacieśniam współpracę z paroma twórcami. Z innymi rozmawiam o współpracy. Sporo „moich rzeczy” też czeka na publikację, inne na czas grafików, żeby mogli usiąść i z czystą głową stworzyć napisane dla nich historie.
Mamy też zaplanowane kolejne projekty z Maćkiem.
Na festiwalach często bywam – incognito. Mało kto wie, jak wyglądam, bo nie chcę promować swojej twórczości wizerunkiem. Wolę, gdy moje historie opowiadają o tym, kim jestem, jak przedstawiają to, o czym myślę i jak piszę, gdy to litery pozwalają ludziom poznawać mnie jako osobę.
MP: Ja za to na festiwalach w ostatnich latach najczęściej prowadzę czynną sprzedaż i maratony wrysunkowe na swoim stoisku Komiks Dnia, więc znajduję się na przeciwnym krańcu spektrum incognito niż Karol. Jeśli chcecie ze mną pogadać o komiksach, to wiecie, gdzie mnie znaleźć.
Jak wspominałem wcześniej, najbliższa edycja MFKiG to zarówno wystawa w Domu Literatury jak też premiera naszego zeszytowego zina sci-fi Utopia, który wyjdzie pod szyldem wydawnictwa Diablaq, do którego stajni ostatnio dołączyliśmy. Ten sam komiks w formacie mangowym ukaże się jednocześnie na łamach Rocznika Fantastycznego pod redakcją Bartka Biedrzyckiego.
Na koniec proszę polećcie jakieś fajne komiksy, które ostatnio czytaliście, po które możemy sięgnąć w oczekiwaniu na Wasze!
KW: Może to trochę śmieszne, ale odkąd piszę to unikam czytania komiksów. Nie chcę tworzyć sobie w głowie kalek. Któryś z moich przyjaciół, grafików tak kiedyś nazwał sytuację, w której za dużo czyta i ogląda a później gdy sam myśli nad pewnymi rozwiązaniami, to narzucają mu się rozwiązania innych twórców.
Staram się tego unikać.
MP: Ostatnio byłem na KFK i z tego festiwalu przywiozłem trochę fajnych polskich zinów i komiksów. Na razie zdążyłem przeczytać debiutanckie dark-fantasy Bruzda. Od pewnego czasu wróciłem do lektury tego gatunku literackiego i z zachwytem wchłaniam kolejne tomy Malazańskiej Księgi Poległych, Koła czasu, Opowieści z meekhanskiego pogranicza, Księgi Całości czy mangowego Berserka. Zatem Bruzda idealnie wpasowała się w moje oczekiwania. Będę obserwował dalsze wyczyny autorów tego komiksu i życzę im powodzenia w dalszym rozwoju.
A my czekamy na Wasze komiksy. Dziękuję za rozmowę!
Opublikowane historie z westernu, nad którym pracują nasi rozmówcy, możecie poczytać w magazynach AKT i Relax oraz na stronie Karola Webera: POWRÓT OJCA, PAN LAFAYETTE, HISTORIA PANA WILKINSA.
O naszych rozmówcach
Karol Weber tworzy od paru lat. Nie ma konkretnego stylu, w którym się specjalizuje – tworzy w wielu stylach i gatunkach literackich. Każdy kolejny temat, który kiełkuje w jego głowie traktuje jak wyzwanie, którego nie boi się podjąć. Dużo myśli, pozwala historiom, by same określiły kierunek, w którym chcą podążać. Gdy historia jest gotowa, siada i pisze. Tworzy albumy w jeden dzień, które później twórcy, tacy jak Maciej Pałka, nieżyjący już niestety Gedeon, Artur Biernacki, Jerzy Ozga, Wojtek WU Zieliński, Mietek Fijał, Jakub Kijuc, Grzegorz Kaczmarczyk czy Jarosław Chyży ozdabiają swoimi grafikami.
Karol Weber, Karol bez twarzy, za którego przemawiają jego historie i literki, które opisują go jako osobę.

Maciej Pałka
W ciągu ostatnich 20 lat opublikował ponad sto komiksów (według bazy danych portalu Aleja Komiksu), w tym kilka podobno całkiem niezłych. Współpracował z najlepszymi ludźmi w branży. Często wzywany na ratunek przy zawalanych deadline’ach. Brał udział w wielu wystawach, kilkukrotnie był nominowany do różnych nagród. Zdobył Złotego Kurczaka dla najlepszego niezalowego komiksu roku 2019 za Cykl Kozła (współpraca z Lancem Wardem i Marcelim Szpakiem). Przeprowadził niezliczoną ilość warsztatów komiksowych.
W swoim mniemaniu jest legendą undergroundu oraz artystą spełnionym i docenionym.



