in , ,

Białogard Comic Con 2025. Relacja redakcji

Na tegoroczną edycję Białogard Comic Con, który kolejny rok z rzędu objęliśmy patronatem i staraliśmy się wesprzeć także programowo, udało się dotrzeć znacznej części naszej redakcji. W imprezie udział wzięli Janusz i Filip oraz Agata, Marta i Agnieszka. Poniżej znajdziecie kilka słów od nas na temat tego wyjątkowego wydarzenia.

Grafikę wyróżniającą przygotowała Ozzie Scribbler.

Martwa Kosteczka

Skrzydła Gryfa

Zacznijmy od tego, że było to dla mnie wyjątkowo emocjonalne przeżycie, ponieważ na sobotniej gali zostałam wyróżniona Skrzydłem Gryfa za działalność na rzecz polskiego komiksu! Do tej pory czuję ogromne wzruszenie i wdzięczność za to, że moje starania zostały dostrzeżone i docenione, dziękuję <3

Bordowe Skrzydła Gryfa to nagrody wręczane corocznie podczas Białogard Comic Con osobom zasłużonym dla polskiego komiksu w bardzo szerokim zakresie. Doceniane w ten sposób są zarówno pojedyncze osoby aktywistyczne, jak i wydawnictwa oraz grupy twórcze. Laureaci i laureatki ubiegłoroczni wskazują kto ma być wyróżniony w roku kolejnym. Oprócz mnie Skrzydłem uhonorowane zostało wydawnictwo JPF (wskazane przez wydawnictwo Kotori) oraz grupa twórcza Gehenna (wskazana przez Fangę).

Oprócz tego organizatorzy (tu pozdrowienia dla Marcina i Tadeusza) wyróżniają niebieskim Skrzydłem szczególnych podróżników i podróżniczki. W tym roku uhonorowani nim zostali zagraniczni goście festiwalu, włosi LUCCA ENOCH I MARIO ALBERTI oraz dwie Anie — stałe bywalczynie konwentów i wyjątkowe przyjaciółki tego konkretnego, które przyjechały do Białogardu z drugiego końca Polski, pokonując najdłuższą trasę ze wszystkich polskich gości i gościń.

Gala, giełda, scena główna i inne atrakcje

Program imprezy był przebogaty – działa się ona aż w trzech lokalizacjach starając się zadbać o gusta geeków i geeczek nie tylko komiksowych, ale i mangowo-animcowych oraz growych. Nie miałam szans wziąć udziału we wszystkich proponowanych wspaniałościach, więc wspomnę o tych, na których byłam (lub musiałam odpuścić, ale chciałabym zaliczyć!) jako fanka komiksu przede wszystkim.

Impreza rozpoczęła się tak naprawdę już w piątek, 4 lipca, wernisażem prac Zavki, znakomitej artystki, która była w tym roku odpowiedzialna także za oprawę wizualną festiwalu i fantastyczny plakat. Autorka „Promieni xi” osobiście otworzyła wystawę, na której można było oglądać oryginalne szkice, prace i rysunki, co daje możliwość całkiem innego wglądu w styl artystki, niż gdyby to były po prostu reprodukcje cyfrowe.

Po wernisażu odbył się oczywiście biforek 😉

Sobota to był najbardziej intensywny dzień festiwalu. Przebogata giełda, mnóstwo premier z komiksowego niezalu i znakomity line up na głównej sali to to, co tygrysy lubią najbardziej.

Na scenie głównej miałam zaszczyt poprowadzić dwa spotkania: z komiksiarami Anną Krztoń, Zvyrke, Edą Kranc, Zavką i Martą Falkowską oraz blok premier BCC z udziałem Arnolda Wolińskiego, Mar Bogdanis, Jaro Wojtasińskiego, Jana Kabacińskiego i Zvyrke. Premier było znacznie więcej niż te pokazane na scenie, a wśród nich znalazł się także zin „Głos”, który wydałyśmy wraz z Kolektywem Wielogłos nakładem Fundacji RAKSHA.

Na głównej scenie w sobotnim programie można było znaleźć m. in. takie punkty programu jak urodzinowe spotkanie z redakcją AKTu, okołokurczakowe rozmowy z Filem i Dominikiem Szcześniakiem, dywagacje na temat polskiej sceny komiksowej, spotkanie z gośćmi zagranicznymi festiwalu, a na koniec dnia pokaz cosplay połączony z quizem „Jakie to anime” i występami zespołu tańczącego do muzyki k-pop. No i gala, która to gala jest galą pełną gębą, ze znakomitą częścią artystyczną, podziękowaniami i wręczeniem wspomnianych statuetek Skrzydeł Gryfa, która znakomicie łączy w sobie podniosłość chwili z po prostu dobrą rozrywką.

W przerwie obiadowej, poza obiadem (który jest darmowy dla osób współtworzących punkty programowe), udało mi się zaliczyć budynek ze strefą gier, gdzie podejrzałam wprowadzenie do rozgrywki RPG „Inny PRL” na podstawie serii Wydział 7 prowadzonej przez Tomasza Kontnego oraz zagrać w kilka gierek, a także odwiedzić strefę objazdowej biblioteki Novej rozstawionej na łączce z krowami vis a vis białogardzkiego Centrum Kultury i Spotkań Europejskich. Uff, działo się!

Wieczorem był oczywiście afterek 😉

Drugiego dnia miałam siły już tylko na okupowanie głównej sali. Posłuchałam m.in. prelekcji redakcyjnej koleżanki Agaty o animacjach na podstawie komiksów dla dzieci oraz Ozzie, autorki grafiki wyróżniającej ten wpis, na temat charakter design. Dziewczyny otwierały i zamykały blok spotkań, a pomiędzy nimi można było posłuchać m.in. spotkania z Krzysztofem Gawronkiewiczem i Mateuszem Skutnikiem, rozmowy o AI w wykonaniu Łukasza Kowalczuka i Jana Kabacińskiego, czy rozmowy o komiksie „Przerysowani”, którego drugi tom poświęcony jest problematyce samouszkodzeń ciała.

Do Szczecina wróciłam ze znacznie lżejszym portfelem, za to bogatsza o 30 sztuk nowych komiksów 😉 Czy było warto? Oczywiście! Białogard Con to jest ścisła czołówka polskich festiwali komiksowych. Wyróżnia się rodzinną atmosferą oraz niesamowitym zaangażowaniem osób go organizujących, by zadbać o każdą, nawet najmniejszą i pozornie nic nieznaczącą osobę uczestniczącą. U nich każda liczy się tak samo. Dzięki Marcin i Tadeusz! Do zobaczenia za rok!


Janusz Samborski

Tegoroczna edycja Białogard Comic Con była moją pierwszą wizytą na tym wydarzeniu – ale z pewnością nie ostatnią. Przyjechałem z jasnym celem: chłonąć tę unikalną energię, która unosi się w powietrzu podczas imprez komiksowych. No i oczywiście… dać swojemu portfelowi porządnie w kość. 😉

Niestety mogłem być tam tylko przez kilka sobotnich godzin, ale nawet w tak krótkim czasie udało mi się w pełni zanurzyć w atmosferze festiwalu. Najwięcej czasu spędziłem, rzecz jasna, przy stoiskach handlowych, gdzie przeglądałem, wybierałem oraz żałowałem, że wziąłem za mało gotówki, ale ostatecznie i tak wróciłem do domu z pokaźną zdobyczą komiksową.

Towarzyszył mi brat Filip, którego możecie kojarzyć z recenzji, które publikuje na naszej stronie. On również wrócił z kilkoma nowymi tytułami, ale jego głównym celem było polowanie na wrysy od obecnych na wydarzeniu rysowników. A tych, na szczęście, nie brakowało. Wielu utalentowanych twórców miało swoje stoiska, gdzie można było kupić ich prace, poprosić o rysunek, zdobyć autograf albo po prostu zamienić kilka słów. Efekt? Nasza wspólna kolekcja wrysów i podpisów znacznie się powiększyła.

Comic Con to jednak nie tylko handel i podpisy. Program wydarzenia był bogaty w spotkania autorskie. Jedno z nich, prowadzone przez Martę Kostecką z naszej redakcji, udało mi się odwiedzić. Było to spotkanie z twórczyniami komiksów: Anną Krztoń, Zvyrke, Edą Kranc, Zavką i Martą Falkowską. Aż miło było patrzeć na tyle utalentowanych artystek zgromadzonych na jednej scenie.
Rozmowa była ciekawa, szczera i inspirująca.

Sama sala, w której odbywały się spotkania, również zrobiła na mnie wrażenie. Kino Centrum z niewielką, klimatyczną salą z wygodnymi fotelami i lekkim retro klimatem, to miejsce, do którego chętnie wróciłbym na regularny seans filmowy.

Wśród dodatkowych atrakcji wyróżniała się też strefa Retro Graty, w której na klasycznych kineskopowych telewizorach można było pograć w gry z dawnych konsolowych czasów. Widząc te znajome sprzęty, zacząłem się zastanawiać, kiedy dokładnie moja młodość stała się… retro?

Festiwal przyciągnął naprawdę sporo ludzi i momentami robiło się tłoczno. Na szczęście organizatorzy pomyśleli też o strefie relaksu – po drugiej stronie ulicy, na skwerze, rozgościła się poznańska biblioteka Nova. Można było tam wypożyczyć komiks, rozłożyć się na leżaku w promieniach słońca i na chwilę uciec od zgiełku. Wspaniała inicjatywa!

Choć moja wizyta na Białogard Comic Con była krótka, była też intensywna i pełna pozytywnych wrażeń. To świetnie zorganizowana impreza z duszą, łącząca pasjonatów, twórców i fanów w jednym miejscu. Mam nadzieję, że przyszły rok pozwoli mi spędzić tam więcej czasu bo jeśli tegoroczna edycja była przedsmakiem, to ja chcę całą ucztę!


Filip Samborski

W pierwszy weekend lipca miałem okazję odwiedzić tegoroczną edycję Białogard Comic Con razem z tatą i bratem. Choć program imprezy był bogaty w prelekcje i spotkania, nie ukrywam, że nie one były moim głównym celem. Skupiłem się przede wszystkim na tym, co dla mnie najważniejsze – nowe komiksy do kolekcji.

Już na starcie udałem się na stoisko Pana Andrzeja Graniaka, gdzie zdobyłem trzeci tom „Gorana”, jeden z dwóch tytułów, które miałem na liście „do zdobycia”. Przy okazji poprosiłem też o wrys do kajetu, który możecie zobaczyć na zdjęciu z relacji mojego brata Janusza. Spotkanie z autorem i możliwość zdobycia czegoś niepowtarzalnego zawsze dodają unikalności każdemu tytułowi.

Drugim ważnym punktem była dla mnie gra fabularna „Inny PRL”, powiązana z komiksową serią „Wydział 7”, którą bardzo polecam. Na autograf Pana Tomasza Kontnego, scenarzysty i jednego z twórców RPG-a, czekałem prawie dwie godziny ale nie żałuję ani chwili. Gdy tylko usłyszałem, że jest taka możliwość, wiedziałem, że muszę poczekać. Jako rekonstruktor odtwarzający sylwetki funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej, nie mogłem przegapić okazji zdobycia podpisu pod serią, w której bohaterami są członkowie Służby Bezpieczeństwa (nawet jeśli to fikcyjny wydział).

Zakupiłem tam sporo komiksów, tyle, że nie ma sensu się tu rozpisywać, bo zabrakłoby dnia. Wystawców i autorów było naprawdę wielu, każdy z czymś ciekawym. Zanim się zorientowałem, w portfelu hulał już tylko wiatr… ale absolutnie było warto. Miałem okazję zamienić parę słów z twórcami kilku tytułów i to nadało całemu wydarzeniu jeszcze więcej sensu.

Podsumowując – dzień bardzo udany. Bez wielkich słów: po prostu dobrze spędzony czas, wiele świetnych komiksów i parę chwil z ludźmi, którzy te historie tworzą.


Agata T

Moi przedmówcy opisali już praktycznie całą imprezę, dlatego od siebie dodam krótko.

Białogard Comic Con to mój obowiązkowy punkt w kalendarzu. Dzięki wyjątkowej, prawie rodzinnej atmosferze, mogę to wydarzenie porównać do wakacyjnych wypadów do rodziny. Z jednej strony to zasługa organizatorów – Marcina i Tadeusza, którzy potrafią zadbać o każdego uczestnika. Z drugiej miejscu gdzie się odbywa. Mimo trzech lokalizacji, wszyscy są niedaleko siebie, do każdego można podejść i spokojnie porozmawiać o komiksie oraz zdobyć wrys. W moim przypadku wrysy myszy.

Od początku moich wypraw do Białagordu towarzyszy mi córka, którą sukcesywnie zarażam bakcylem komiksowym. Udział w BCC bardzo mi w tym pomaga, bo nawet ona, z perspektywy dziecka bardzo dobrze się tam czuje i z wielką chęcią wraca. A z roku na rok powiększa swoją komiksową biblioteczkę.

Obie odliczamy już dni do kolejnego Białogard Comic Con.

Wyrzynacz [zapowiedź]

Frank Cappa [recenzja]