in , ,

Pięć Krain. Znajdźcie mi kogoś żywego. Tom 2 [recenzja]

Czekałem na ten tom z niecierpliwością. Zawsze jest tak, kiedy część pierwsza wciągnęła cię do gry. A w tym komiksie mamy to wszystko. Jest intryga, która rozwija się tak, że musisz poznać jej dalszy ciąg, ale jest też obawa, że może przyjść rozczarowanie. Jednak nie tym razem. O moich wrażeniach z tomu pierwszego pisałem w tym miejscu piec-krain-ze-wszystkich-sil-tom-1-recenzja Nie chciałbym też zdradzać za wiele z rozwoju historii, żeby nie psuć zabawy w tomie drugim. Jednak chciałbym Was zachęcić do udziału w tej przygodzie. Ja będę teraz czekał z niecierpliwością na kolejny tom, który może dużo wyjaśnić. Gdzieś wpadła mi informacja, że to nie będzie jeszcze koniec i może pojawić się druga trylogia z tego świata. A trzeba przyznać, że ten świat jest nam powoli odkrywany, układy władzy, konflikty rodzinne, uwikłania, charaktery postaci i to, co uwielbiam na koniec tomu pełne zaskoczenie, pchające całość historii na nowe tory. Suspens pełen. Co jest dobre w tej publikacji to “mapka” postaci, oprócz tradycyjnej mapy geograficznej krainy, w której rozgrywa się historia. Gdyby ktoś nie zapamiętał co to za postać, to mamy podpowiedź. To może pomóc jeśli ktoś nie radzi sobie z rozróżnianiem zwierzęcych postaci. Koty rządzą! Kiedy wejdą do gry niedźwiedzie?! Na razie pojawia się nowa postać, najemnika, zabójcy (?!) psa. Czy będziemy mieli do czynienia przy tej animalizacji bohaterów z kalką przypisywanych temu gatunkowi cech? Zobaczymy w następnych tomach.

Sprawy rodzinne jak bym to określił, w tym tomie rozwijają się nadal w dramatycznym tonie. Rodzeństwo walczy o sukcesję. Tron się może zachwiać. Wszystko jak zwykle ma swoje korzenie w przeszłości. Tak jest i tym razem, historia rodu, kraju ma swoje znaczeni w dziejących się wydarzeniach. Jest to też ciekawie przedstawione, bo jedna z postaci dramatu opowiada to jako historię rodu, rodziny królewskiej w trakcie rozwijającej się akcji, a całość tej historii jest przedstawiona już tak w książkowo – historycznym tonie na końcu albumu tuż obok przedstawienia postaci i mapy krain.

Na koniec tej krótkiej recenzji nawiązać jeszcze muszę do motywu animalności postaci tej opowieści.

Przyznam się, że w tej stylizacji bohaterów mój ranking jest już z dawna ustalony: Blacksad pierwsze miejsce (tu chyba nie muszę udowadniać dlaczego ;)), Zamek zwierzęcy – super rysunek i historia oparta na Folwarku Zwierzęcym G. Orwella, i teraz trzecie miejsce zajmie 5 Krain.

Ciężko pisać bez spojlerów o pozycji, która opiera się na ciągłości fabuły i zaskoczeniach w trakcie lektury. Mam nadzieję, że rozbudzę apetyt na zakup całości, ale nawet jak trafi w wasze ręce jeden tom, oczywiście ten pierwszy, nie pożałujecie tej decyzji czy będzie to serial na 40 części, czy tylko na 6 (piszę o tym na początku) czas i wydawnictwo pokaże.

Fabuła 5, rysunek 4 wszystko 4,5 w skali 5-stopniowej nie sposób pominąć tę historię. Cieszę się, że wpadła w moje ręce dzięki uprzejmości firmy Egmont wydawcy tej ciekawej pozycji.

Recenzja powstała dzięki współpracy reklamowej z Wydawnictwem Egmont.

Dane techniczne:
Tytuł: Pięć Krain – 2 – Znajdźcie mi kogoś żywego.
Scenariusz: Lewelyn
Ilustracje: Jérôme Lereculey
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Wydawnictwo: Egmont
Format: 215 × 290 mm
Liczba stron: 60
Oprawa: miękka
Druk: kolor
ISBN-13: 9788328170797
Data wydania: 14 sierpnia 2024

Kalinka 4. Koniec wszystkiego (i całej reszty) [recenzja]

Smocza Krew [recenzja]