in

Sandman. Teatr Tajemnic [recenzja]

Jeżeli lokaj, w (bardzo) dużym domu budzi was około godziny 11 przed południem, a ulotne sny wydają się nad wyraz rzeczywiste i wewnętrznie inspirujące – macie zadatki na bycie Sandmanem. Jeżeli – z kolei – budzicie się wcześniej, mierząc się z niesprawiedliwością doczesnego życia – Bądźcie dobrej myśli. Ktoś dyskretnie czuwa, dbając o Wasz spokój.

Przejdźmy do rzeczy.

Sandman. Teatr Tajemnic to komiks, nawiązujący do pierwowzoru postaci z lat 30. XX wieku. Stworzony w trakcie Złotej Ery Komiksu przez Gardnera Foxa i Berta Christmana, Wesley Dodds – zamożny detektyw walczący z przestępczością w Nowym Jorku – stał się obok Supermana i Batmana jednym z pierwszych superbohaterów. Wbrew pozorom na tle wymienionej dwójki kolegów po fachu, Sandman potrafił się wyróżnić w taki sposób, jak gdyby hołdował zasadzie „mniej znaczy więcej”. Poza charakterystycznym elementem ubioru, czyli maską gazową nie różnił się praktycznie niczym od przeciętnego mieszkańca Nowego Jorku. Nie posiadał nadludzkich mocy i poza stosowaniem gazów usypiających – nie posługiwał się żadną bronią. Dodatkowo większość jego antagonistów to zwykli złoczyńcy. Pomimo tego potrafił sprawić, że przynajmniej w moich oczach jest jednym z najciekawszych superbohaterów, nie tylko w obszarze uniwersum DC.

Aby uporządkować wyobrażenia na temat Sandmana, należy wspomnieć, że w latach 80. XX wieku, dzięki Neilowi Gaimanowi, postać bohatera przeszła radykalną transformację, stając się Morpheusem – Władcą Snów. Gaiman zerwał z pierwowzorem, budując wokół niego całkowicie nowy świat, pełen magii i nadprzyrodzonych elementów. Sandman stał się bogiem, a przynajmniej demiurgiem, często stawiającym czoła potężnym mocom – tworząc tym samym własną mitologię.

Sandman. Teatr Tajemnic jest na wskroś inny. Powraca do korzeni postaci zrodzonej w złotej erze, przywraca klimat noir i klasykę detektywistycznej opowieści, zachowując jednocześnie pewne elementy, charakterystyczne dla współczesnej narracji. Komiks Matta Wagnera oddaje hołd pierwotnemu Sandmanowi, przywracając go w nowym kontekście, ale wciąż wiernie oddając atmosferę lat 30. XX wieku. Oryginalnie seria powstała w latach 1993 – 1999, a autorami scenariusza byli Steven T. Seagle oraz Matt Wagner. W tym czasie wydanych zostało ponad 70 tomów przygód bohatera skrywającego oblicze za maską przeciwgazową.

Komiks przenosi nas do przedwojennego Nowego Jorku, gdzie poznajemy Wesleya Doddsa, bogatego dziedzica, który po powrocie z długoletniej podróży zaczyna dostrzegać ciemną stronę swojego miasta. Nękany dziwnymi snami i wizjami postanawia przywdziać maskę i jako Sandman stawić czoła przestępczości. Jego jedyną bronią jest specjalny gaz usypiający, którym obezwładnia przestępców.

Fabuła komiksu jest pełna napięcia i zaskakujących zwrotów akcji, a w miarę rozwoju wydarzeń, Dodds odkrywa, że jego walka ze złem ma głębszy wymiar, a poza złoczyńcami, będzie musiał jeszcze mierzyć się z dylematami moralnymi oraz rodzącym się uczuciem. Wkrótce dołącza do niego Dian Belmont, odważna młoda kobieta, córka prokuratora, która nie boi się stawić czoła przestępczości, choć działa w sposób bardziej otwarty, bez maski. Ich relacja jest jednym z ciekawszych elementów komiksu – Dian zdaje się zaintrygowana osobą Wesleya – introwertycznego filantropa. On zaś dostrzega w niej kogoś, komu mógłby kiedyś powierzyć swój największy sekret.

Autorzy zwracają uwagę czytelnika na problemy społeczne ówczesnych czasów, które wciąż mają ogromne znaczenie. Jednym z kluczowych tematów jest emancypacja kobiet, ukazana poprzez postać Diany walczącej o równość i prawo do samodzielnego działania. Nie tylko wspiera ona Doddsa w walce ze złem, ale także prowadzi własną misję, mierząc się z przemocą i nierównościami społecznymi. Nierówność rasowa również nie pozostaje w cieniu – komiks ukazuje mroczne realia Nowego Jorku lat 30., gdzie rasizm i uprzedzenia były powszechne. Sandman, mimo że jest „superbohaterem”, rozumie wyzwania mniejszości i to jak historia może wpłynąć na przyszłe pokolenia. Pojawia się również temat praw dzieci, co nadaje opowieści głębszy wymiar – najmłodsi nie są tu jedynie tłem, lecz pełnoprawnymi uczestnikami wydarzeń, a ich losy podkreślają wagę walki o sprawiedliwsze społeczeństwo.

Jeśli chodzi o samą konstrukcję fabuły, jest kilka kontrowersji, lecz w mojej ocenie wychodzą one na dobre dziełu Matta Wagnera. Pierwszą z nich jest powierzchowny zarys postaci Sandmana/Wesleya Doddsa. Poza dosłownie kilkoma informacjami dotyczącymi jego życiorysu – większość powierzona jest sferze naszych domysłów. To samo tyczy się ojca Doddsa i majątku, jaki w całości zapisał synowi w spadku. Niewiele wiemy też o jedynym atrybucie Sandmana – gazie, po którym każdy staje się prawdomówny, bądź natychmiast usypia. Ponadto – hierarchia. Nie przez przypadek, nie nadużywam określenia „główny bohater”, bo Dodds/Sandman w istocie nim nie jest – co najwyżej jedną z kilku głównych postaci, solidarnie dzieląc się kadrami zarówno ze swoją największą przyjaciółką, jak i głównymi antagonistami. Wszystko to, z jednej strony może wprowadzać poczucie niedopowiedzenia – tym większego, jeśli porównamy Sandmana do np. Batmana, gdzie każdy szczegół z całego życia Bruce’a Wayne’a był po wielokroć wałkowana przez autorów, a on sam stanowi oś każdej przygody, w której uczestniczy.

Co do warstwy graficznej, Sandman. Teatr Tajemnic daje nam okazję poznania warsztatu rysowniczego trzech artystów. Guy Davis, John Watkiss i R. G. Taylor mają zdecydowanie różny styl i pomysł na przedstawienie przygód Dodds’a, ale dynamika kadrów i układ, każdego z nich sprawiają, że kompleksowo komiks przypomina bardziej filmowe doświadczenie, a płynne sceny akcji i dramatyczne pojedynki angażują czytelnika, czyniąc go częścią historii.

Warto zaznaczyć, że komiks zawiera sceny przemocy, mroczne motywy oraz inne wątki, przeznaczone wyłącznie dla dorosłego czytelnika. Wkraczając w świat Sandmana, musimy liczyć się z poważnymi refleksjami na temat sprawiedliwości, moralności i nierówności społecznych, a te zostały ukazane w sposób, który nie jest odpowiedni dla młodszych czytelników.

Sandman. Teatr Tajemnic to komiks, który zadowoli zarówno fanów klasycznego Sandmana, jak i tych, którzy szukają opowieści detektywistycznej w klimacie noir. Mnie osobiście urzekł, ponieważ uwielbiam klimat przedwojennej rzeczywistości. W porównaniu ze zmaganiami innych superbohaterów Sandman Wagnera może wydawać się mało efektowny, właśnie ta subtelność w przedstawieniu „obrońcy uciśnionych” sprawia, że z niecierpliwością czekam na kontynuację serii.

Recenzja powstała dzięki współpracy reklamowej z Wydawnictwem Egmont.

Tytuł: Sandman. Teatr tajemnic. Księga pierwsza

Autor: Matt Wagner

Rysunek: Guy Davis; R. G. Taylor; John Watkiss

Kolory: David Hornung

Wydawnictwo: Egmont

Seria: DC Comics

Oprawa: Twarda

Rok wydania: 2024

Ilość stron: 328

Format17.0 × 26.0 cm

EAN: 9788328162969

The First Kingdom [Z półki zdjęte]

Łukasz Godlewski — nagranie lajwa