Czy w czasach sukcesywnego spadku czytelnictwa można wydać 800-stronicowy debiut, którego akcja rozgrywa się na zapomnianym przez ogólnopolską prozę pograniczu i w dodatku porwać czytelników? Czy szczeciński architekt jedną powieścią może puścić w niepamięć porównania Wojciecha Burgera do Dana Browna? Czy matematyka i historia mają wspólny mianownik, odsłaniający mroczne zakamarki niewyjaśnionych od wieków tajemnic? Sedium Leszka Hermana udowadnia, że wszystko jest możliwe.
Podobno Szczecin można kochać lub nienawidzić. Zakochani w mieście z bezkrytycznym entuzjazmem przyjmują wszelkie inicjatywy związane ze stolicą Pomorza Zachodniego. Nic więc dziwnego, że z miejsca sięgnęli po powieść, w której Szczecin stanowi nie tylko tło wydarzeń, ale przede wszystkim główny filar osi fabularnej. Jednak czy Sedinum to książka o zasięgu jedynie regionalnym? Leszek Herman pokazał, że szczecinianie potrafią pisać doskonałą literaturę popularną, gotową podbić półki księgarni w całej Polsce.
Pisarz-architekt porusza się po bezpiecznych rewirach konwencji. Jego postaci skonstruowane są w oparciu o dobrze znane szablony popkulturowe. Podaje na tacy wszystko, czego oczekuje wytrawny odbiorca kultury popularnej. Przebojowy inteligent, przystojny arystokrata, atrakcyjna girl-next-door, ambitna kobieta fatalna, błyskotliwi śledczy, gangsterzy, dzielny brytan i prawdziwy Schwarzcharakter – oto bohaterowie historii Hermana. Wpleciony w tok narracji wątek romansowy poprowadzony rozpoznawalnym schematem „kto się czubi…“ sprawia, że odbiorca porusza się po oswojonym gruncie i łatwiej mu jest skupić się na najbardziej istotnej płaszczyźnie utworu – tajemnicy.
Czy Sedinum to powieść kryminalna? Łatwo zakwalifikować ją do tej kategorii, bo pierwszego – choć historycznego – trupa czytelnik otrzymuje już na samym początku. Ale choć zdecydowanie nie był to ostatni nieboszczyk w książce, pytanie „kto zabił“ nie jest bynajmniej przewodnim w toku powieści. Nie brakuje również wątków sensacyjnych, pościgów, kradzieży czy porwań. Jednak to wspomniana tajemnica, która z rozdziału na rozdział staje się coraz bardziej zawiła, nieprawdopodobna i zawłaszczająca uwagę czytelnika, ostatecznie może stać się kartą przetargową dla gatunku mystery fiction. I choć genealogii zagadki autor nie zdradza na pierwszych stronach powieści, nie popełnię raczej recenzenckiego nadużycia zdradzając, że chodzi o legendarny skarb templariuszy.
Średniowieczny zakon i loża masońska to popularni bohaterowie teorii spiskowych i legend związanych z ukrytym bogactwem. Drugi z ruchów w dodatku silnie uwikłany jest w historię Szczecina, która wyraźnie dominuje w całym toku fabularnym. Herman sprawnie wplata długie ustępy historyczne w plan wydarzeń. Obficie prezentuje czytelnikowi wciągające ciekawostki i warianty historyczne dotyczące dziejów Pomorza Zachodniego, wiele miejsca poświęca dynastii Gryfitów, legendom i przede wszystkim wyjątkowej dla Szczecina architekturze: począwszy od średniowiecznej konstrukcji grodu po rozwiązania współczesne. Hermanowski konik okazuje się być pasjonującym zagadnieniem w odniesieniu do stolicy Pomorza Zachodniego. Autor odkrywa przed czytelnikiem sekrety schematów najważniejszych miejsc Szczecina – zarówno dobrze znanych mieszkańcom z codziennych spacerów, jak i tajemniczych labiryntów podziemnego miasta. Ubiegłoroczny debiut wydawniczy na swych kartach uświadamia czytelnikom, że gwieździsty układ Oriona to jedynie kropla w morzu tego, co oferować może misterny plan przestrzenny miasta. Tajemnice zawiłych układów architektonicznych dodatkowo zaprezentowane zostają na czytelnych grafikach, które dodają wyjaśnieniom przejrzystości i uatrakcyjniają długie wywody specjalistyczne.
Sam Szczecin pełni rolę pierwszoplanowego bohatera. Herman chętnie podkreśla, że jest to miasto wyjątkowe – przede wszystkim na skutek wyjątkowego niedocenienia zarówno na płaszczyźnie regionalnej, jak i lokalnej. Autor porusza problemy nieodpowiedniego zarządzania kapitałem, jakim z uwagi na historię i geografię obdarzony jest Szczecin. Nieumiejętnie prowadzona promocja miasta, powierzchowne zainteresowanie władz, lekceważący stosunek organów centralnych i głęboko zakorzeniona ignorancja mieszkańców to tylko fragment ponurej diagnozy, która głośno wybrzmiewa w dygresjach. Malkontenckim postawom współczesnych szczecinian przeciwstawieni są główni bohaterowie powieści: osoby oczytane, znające doskonale historię, legendy i tajemnice miasta. Trudno oprzeć się wrażeniu, że celem autora Sedinum było nie tylko bawić, ale także uczyć i delikatnie strofować potencjalnych czytelników. Nie ulega wątpliwości, że opasła powieść to nie tylko sprawnie napisana fabuła quasi-kryminalna, ale również poważnie potraktowane przedsięwzięcie promocyjne.
Debiut Leszka Hermana to opowieść zarówno dla miłośników dobrze napisanej literatury popularnej, którą czyta się jednym tchem, jak i dla tych, którzy oczekują od powieści intrygujących zagadnień i sporej dawki historycznych ciekawostek. To obowiązkowa lektura dla miłośników Szczecina, Dana Browna i Elżbiety Cherezińskiej. W rękach strategii promocyjnych pozostało, by potencjał powieści został w pełni wykorzystany. Z pewnością warto umieścić Sedinum na liście książek do przeczytania: mimo imponującej objętości, powieść definitywnie ma zadatek na pozycję, która w kolejnym raporcie Biblioteki Narodowej przyczynić się może do poprawienia coraz niżej spadających statystyk czytelniczych.