Serial 1983 prezentowany od niedawna na Netflixie, jest drugim serialem realizowanym przez tego typu platformę (nie licząc produkcji HBO, które dopiero teraz dzięki usłudze HBO Go rozpoczyna ten typ dystrybucji płatnych treści), którego akcja dzieje się w polskich realiach – a właściwie w realiach pewnej wizji historii alternatywnej Polski i świata.
Nurt political fiction to nic nowego w popkulturze. Sztandarowym jego przykładem i inspiracją do 1983 jest bez wątpienia Człowiek z Wysokiego Zamku – powieść Philipa K. Dicka z 1962 roku, nagrodzona Nagrodą Hugo, w której to państwa osi, Niemcy i Japonia, wygrywają wojnę i kształtują świat wedle swoich zbrodniczych ideologii.
W 1983, w świecie wykreowanym przez twórców scenariusza, jest podobnie. Socjalizm a’la PRL przetrwał i dzięki spiskowi (jak również porozumieniu kościoła i władz reżimowych) trwa w najlepsze. To oznacza m. in. tyle, że nie zabija go kryzys ekonomiczny, a stabilizacja polityczna gwarantuje nawet pewien rozwój techniczny. Powstają np. Traszki, odpowiednik dzisiejszych smartfonów.
W serialu dane jest nam obserwować rzeczywistość z roku 2003 na przemian z retrospekcją wydarzeń z tytułowego roku 1983. Rzeczywistość dość sprawnie wykreowaną dzięki scenografii, kostiumom i kadrom, które są mieszanką obrazków okresu socrealizmu z wizerunkami wojsk imperium rodem z Gwiezdnych Wojen.
Wydaje mi się, że to, co jest tu ciekawe dla odbiorcy, który nie znał (osobiście lub z relacji rodzin) życia w PRL, może u polskiego widza wywołać pewien zgrzyt estetyczny. Minister bezpieczeństwa w obowiązkowym berecie wydaje się być groteskową kopią Dartha Vadera. Szef sztabu generalnego obowiązkowo musi nosić mundur Piłsudskiego. Te detale aż biją po oczach! Ujęcia pustych ulic, po których jak w Idzie poruszają się pojedyncze samochody wyłącznie „polskiej myśli technicznej” (poza obowiązkowymi dwoma czarnymi Wołgami) mogą razić. Zabrakło mi chociażby Polonezów i Fiatów 125P! Przy kreowaniu tego typu fikcji bardzo ważne są detale i umotywowanie sensu ich istnienia w przedstawianej rzeczywistości.
Nie chcę wdawać się tu w ocenę fabuły, gry aktorów, czy poziomu dialogów, gdyż tego rodzaju recenzji jest już wiele. Moim zdaniem serial ten jest wart zobaczenia, pomimo pewnych mankamentów. Na pewno jest nastawiony bardziej na widza zagranicznego, ale widz „krajowy” też znajdzie tu rozrywkę dla siebie. Niewątpliwie jest też promocją historii naszego przemysłu samochodowego i mrocznej Warszawy (choć może nie tak interesującą, jak w Ślepnąc od świateł). Pokazuje też starą jak świat prawdę, że grupka spiskowców pomimo, że nieliczna, to dzięki odpowiedniej determinacji w dążeniu do celu i z odrobiną szczęścia, jest w stanie zmienić bieg historii.
PS: W 1983 r. miałem 13 lat i byłem święcie przekonany, że ta szara, przytłaczająca rzeczywistość będzie mi towarzyszyć do śmierci, że nic się w niej nie zmieni, a jedyną alternatywą jest ucieczka za mur, bo ci, którzy go przeskoczyli w 80 r. nie mogli tego systemu zmienić. Jak się okazało później, to nie była prawda, bo właśnie wtedy i w kolejnych latach ten mur pękał, rzeczywistość nabierała kolorów, a w 1989 r. szary świat, w którym się urodziłem, rozpadł się całkowicie.
I wciąż się cieszę, że ta szarość przeminęła i nie musiałem jej oglądać również w roku 2003.