Dzisiaj zdjąłem z półki serię Bodycount.
Pierwsze zeszyty Teenage Mutant Ninja Turtles Kevina Eastmana i Petera Liard nie zainteresowały mnie na tyle, bym rozpoczął ich kolekcjonowanie.
Dopiero w roku 1996, już będąc fanem dynamicznych i krwistych rysunków Simona Bisley’a oraz po wcześniejszej lekturze serii The Melting Pot Kevina Eastmana i Simona Bisley’a, dostrzegłem w zapowiedziach wydawniczych tytuł Bodycount ich autorstwa. Kupiłem wszystkie cztery zeszyty mini serii opublikowanej przez Image Comics, będąc pewnym tego, że współpraca tych dwóch twórców zaowocuje niezłą, graficzną rozpierduchą.
Nie wdając się w fabułę, której głównymi bohaterami i współsprawcami przedstawionych na stronach komiksu masakr są: jeden z czterech zmutowanych żółwi ninja Raphael oraz pojawiający się w serii TMNT i wspierający żółwie Casey Jones, potwierdziły się moje przypuszczenia. Rzeczywiście, za pomocą broni białej (w tym kija hokejowego), automatycznej, wybuchów oraz kraks, twórcy dosłownie rozwalili, niezliczoną liczbę bandziorów, glin oraz osób postronnych. Stąd też tytuł Bodycount (Odliczanie ciał).
Obawiam się, iż nie uda mi się o tej serii napisać wiele więcej.
Oryginalnie tekst ukazał się na profilu Z półki zdjęte 7 lutego 2019