Doczekaliśmy się premiery Boże, Beata! Mateusza Glena. Ja już jestem po lekturze i chciałabym podzielić się wrażeniami.
Ciotka zabiera czytelnika w podróż pociągiem z Gdyni do sanatorium w Ciechocinku. Jednak, jak można było się spodziewać, nie obyło się bez przygód. Już pierwsze chwile w pociągu i obserwacja współpasażerów dostarczają czytelnikowi rozrywki i ciotkoizmu w najlepszym wydaniu. Przecież ona się nie wtrąca, nie ocenia i nigdy nie udziela rad.
Jakież jest zdziwienie, gdy okazuje się, że jedna ze współpasażerek również jedzie do sanatorium w Ciechocinku i to do tego samego co Ciotka. Obie Panie na dworcu w Ciechocinku postanawiają, że do sanatorium pojadą taksówką. Tu pojawia się taksówkowy gbur, który zabiera im ostatni dostępny na postoju pojazd. Kolejne przygody spotykają kuracjuszki już przy zakwaterowaniu w sanatorium. A to dopiero pierwsze chwile pobytu w Ciechocinku. Okazuje się, że taksówkowy gbur również jest kuracjuszem w Bursztynku.
A teraz zagadka, na którą uważny czytelnik znajdzie odpowiedź w książce: Jakie niezbędne rzeczy (oprócz ubrań, kosmetyków i biżuterii) zabrała Ciotka do sanatorium?
Ruda (Elwira), czyli współpasażerka z pociągu, zawiązuje nieformalną grupę wsparcia dla Pań chcących w sanatorium poddać się nie tylko zleconym przez lekarza zabiegom, ale również zadbać o swoją wagę (stracić zbędne kilogramy). I tu właśnie zaczynają się problemy, a podejrzliwa Ciotka zaczyna snuć teorie spiskowe. Nie będę opowiadać szczegółowo całej fabuły, polecam przeczytajcie sami.
Na koniec Ciotka z pomocą taksówkowego gbura — Tadeusza, rozwiązuje zagadkę kryminalną. Pomaga jej w tym również młody rehabilitant i lekarz. Tylko jej spostrzegawczość i podejrzliwość pozwala na złapanie „groźnej szajki” rozprowadzającej niedozwolone środki odchudzające.
Pobyt w sanatorium pomimo chwilowej przymusowej izolacji i przesłuchania na posterunku policji, Ciotka może uznać za udany. Tadeusz wcale nie jest takim gburem, za jakiego był uważany na początku.
No i jeszcze najważniejsze pytania: Czy coś z tej znajomości zostanie na dłużej? I co w Ciechocinku robi (o zgrozo) Maślakowa ?
Mnie w książce urzekła jedna zasadnicza sprawa, a mianowicie spostrzegawczość autora i bardzo umiejętny sposób, w jaki opisuje tak bardzo charakterystyczne zachowania (na które nie zwracamy uwagi w codziennym zabieganiu). Już pierwsze sceny w pociągu z wkładaniem ciężkiego bagażu na półkę, zachowanie współpasażerów — tak typowe sytuacje w pociągach. Kolejne to spostrzeżenia Ciotki, jej sposób komentowania zachowań innych ludzi (oczywiście postrzeganych przez pryzmat jej ocen). Opisy zachowań kuracjuszy, przygotowania do wieczorków tanecznych z nadzieją na coś jeszcze, scenki na stołówce, spacer po parku zdrojowym itd. I wątek kryminalny w tle. Mateusz Glen, a może Ciotka, mają dobre oko i w bardzo fajny sposób tak charakterystyczny dla osób „z troszkę starszego pokolenia” (nie wypominając wieku) komentują rzeczywistość. I jeszcze jedno, czytając książkę cały czas w tyle głowy słyszałam nieśmiertelne Boże, Beata w wykonaniu Ciotki (czy to już uzależnienie od innych mediów).
Życzę miłej lektury. Ja bawiłam się świetnie. Polecam tym czytelnikom, którzy znają Ciotkę i nadal nie mają jej dosyć, i tym którzy dopiero chcą ją poznać. Książka wszystkim dostarczy pozytywnej energii i chwili wytchnienia od codzienności.
#współpraca recenzencka
Opis wydawcy:
Nawet Królowe Ludzkich Serc muszą czasem odpocząć. Ta Jedna Ciotka wybywa więc na wywczas do Ciechocinka.
To miała być idylla, czy tam inna Balladyna, czas spędzony na dancingach i łykaniu świeżego powietrza z dala od sąsiadki Maślakowej (i tej jej kiszonej kapusty, co to na klatce czuć). Na drodze do wypoczynku Ciotka spotyka jednak Rudą. Choć łączy je zamiłowanie do krzyżówek panoramicznych, Ciotka szybko zauważa, że nowa koleżanka coś knuje – namawia pensjonariuszki na odchudzanie podejrzanymi metodami i wciąga je do jak to się mówi… gangreny? A nie, gangu!
Tym samym Ciotka, która przecież NIGDY się nie miesza, trafia w sam środek uzdrowiskowej intrygi.
Ciotka spotyka też gburowatego Tadka, który działa jej na nerwy swoim brakiem ogłady i nieudolnym podrywem. Toć nie w głowie jej amory! Nawet gdy dostrzega, że z tym swoim wąsikiem mężczyzna przypomina jej ukochanego świętej pamięci męża.
Uzbrojona w ciotkoizm, gumowe ucho i amatorskie rady Beaty, Ciotka postanawia zdemaskować Rudą.
Czy uda się jej przywrócić spokój w sanatorium?
Czy Tadek okaże się kimś więcej niż zwykłym gburem?
Czy Beata się w końcu ogarnie? Nie no… Myślmy realistycznie.
TA JEDNA CIOTKA – ulubienica każdego drzewa genealogicznego w Polsce i nie tylko, Królowa Ludzkich Serc 2.0, mistrzyni stylu i elegancji, cesarzowa witalności, arcymistrzyni wypieków, przodowniczka nurtu ciotkowości i papieżyca ciotkoizmu, dziedziczka walizki z rodowymi srebrami, miss regionu, caryca osiedla, matrona rodu, oponentka Maślakowej, czołowa przedstawicielka klubu wyszywania serwetek, nestorka chóru kościelnego, a teraz ot – wyrocznia pisarska. Mówi o sobie: „Złota, a skromna”.
MATEUSZ GLEN – mój znak zodiaku to Bliźnięta, więc prędzej czy później moja druga twarz musiała się pokazać. Od zawsze miałem smykałkę do naśladowania, grania, parodiowania, występowania. Zawsze było mnie pełno, a przy tym nie brakowało mi dystansu do siebie. Pewnie dlatego skończyłem jako „chłop przebrany za babę”. Chciałem nawet iść na studia w tym kierunku, ale zabrakło miejsc. Lubiłem pograć w życie, zwłaszcza w Simsach, gdzie często malowałem obrazy i pisałem książki. I proszę bardzo! Skończyłem liceum plastyczne w Częstochowie, więc potrafię coś zmalować (nie tylko twarz Ciotki) i pisanie też się spełniło. Oto moja książka!
Dane techniczne:
Oprawa: Broszurowa ze skrzydełkami
Wydanie: I
ISBN: 978-83-240-9872-9
Liczba stron: 320
Wydawnictwo: Znak JednymSłowem
Format: 140 × 205
Rok wydania: 2024