Zawisza Czarny – murzyn, a przy tym polski patriota, to tytułowy bohater nowej powieści Jakuba Ćwieka. Czy to dziwna mieszanka? To tylko wstęp do tego, co serwuje nam w książce Ćwiek, a znajduje się tam wiele więcej. Gdy już wydawało mi się, że autor mnie nie zaskoczy, to on dorzucał kolejny element, przy którym przecierałem oczy. Tak, tak… to właśnie Zawisza Czarny.
Zawisza jest z pochodzenia Iworyjczykiem. Tam poznał polskiego misjonarza, który w przeszłości był żołnierzem i mistrzem sztuk walki. To on nauczył go bicia oraz rozkochał w kulturze i historii Polski. Stąd też patriotyzm Zawiszy. A przydomek? To chyba oczywiste…
Akcja rozpoczyna się podczas kolejowej podróży Zawiszy do Warszawy, gdzie następnego dnia odbywać się ma mecz piłkarski Polska-Hiszpania. Miasto zmienia się więc w stolicę footballu. Tym samym pociągiem podąża grupka polskich nacjonalistów. Murzyna w koszulce reprezentacji nie atakują tylko dlatego, że zajęci są sączeniem piwa.
Zarówno w przypadku Zawiszy, jak i polskich kibiców, uruchamiamy od razu stereotypowe myślenie. To przecież bardzo brzydko tak myśleć! Każdy jest inny, nie definiuje go kolor skóry, włosów… itd. Ćwiek wyolbrzymia te stereotypy. Bierze na tapet cechy, na które czasem sami nie zwracamy uwagi. Co najważniejsze, tym zabiegom autor poddaje wszystkie grupy społeczne. Całe społeczeństwo widzimy w krzywym zwierciadle.
Jak więc wygląda takie społeczeństwo w ujęciu Ćwieka? Narodowcy maszerują przez miasto z każdej okazji i prowadzą dzieci na pikniki ku czci żołnierzy wyklętych. „Lewaki” trzymają kawę na wynos w taki sposób, by widoczne było logo lokalu. Murzyn jest wielki i silny. Każdemu dostaje się od Ćwieka po równo. Pod tymi maskami są jednak ludzie i to też w Zawiszy Czarnym znajdziemy. Bohaterowie mają życie prywatne/rodzinne. O czym czasem zapominamy.
W powieści grupy te nie tylko są skłócone, ale również dążą do konfrontacji. A w zasadzie nie do końca one same. Jest grupa, która do tej konfrontacji chce doprowadzić. Jak najłatwiej pokonać liczne społeczeństwo? Po prostu je skłócić. Wtedy będą zajęci wewnętrznym konfliktem. Czy nie kojarzy nam się to z tym, co widzimy obecnie?
Fani Ćwieka lubią go za barwny język używanych w powieściach. Tu również znajdziemy to, z czego go znamy. Spora dawka humoru, zabawne opisy, dialogi z domieszką ironii i trochę wulgaryzmów, użytych jednak raczej w taki sposób, który ma bawić, a nie wzbudzać agresję. Wszystko to spaja się z narracją, w której wspomnianego humoru, ironii i zwrotów akcji nie brakuje.
Więcej Wam nie zdradzę. Miejcie tę przyjemność, którą miałem ja. Niech Ćwiek Was rozbawi i zaskoczy. W końcu ostatnio sporą część swojej kariery poświęca stand-upowi. Na koniec jednak trochę popsuję sielankową atmosferę. Bo niby wszystko jest śmiesznie, gdy czyta się Zawiszę Czarnego, ale gdy zamkniemy książkę i zaczniemy zastanawiać się nad nią, to okaże się, że Ćwiek jest blisko prawdy o naszym społeczeństwie. Także tak, bawi nas tym, w jaki sposób – na własne życzenie – dążymy do samozagłady.
autor: Jakub Ćwiek
tytuł: Zawisza Czarny
wydawnictwo: Sine Qua Non
data wydania: listopad 2018
ilość stron: 299