Z cyklu Horrorowy Kalendarz Adwentowy część 9 – czyli przegląd filmów grozy powiązanych ze świętami – Tym razem pada na Remake(?) wcześniej omawianego w tym cyklu filmu Silent Night, Deadly Night z 2012 roku
Małe, senne miasteczko staje się sceną działania seryjnego mordercy w stroju Mikołaja z worem pełnym różnych gadżetów. Zwykle jego ofiarą padają osoby, nie czujące ducha świąt , czyli rozwydrzone dzieci, skorumpowani kapłani i ludzie zachowujący się niespecjalnie grzecznie – oczywiście seks to grzech śmiertelny jak zawsze w tego rodzaju filmach
Fabuła jest pretekstowa, bo śledztwo prowadzone przez lokalną policję jest ekstremalnie głupie, historia mordercy też woła o pomstę do nieba – najlepiej oglądać to jako tak zwany niepoważny, krwawy christmas flick – w czym może nam pomóc wspaniale szarżujący Malcolm MacDowell jako szeryf miasteczka sypiący pseudomotywującymi serami i Donal Logue jako nienawidzący świąt cyniczny Mikołaj.
Kamera skacze podczas scen akcji straszliwie, ale na szczęście kiedy trzeba wie jak się zachować i jesteśmy w stanie być świadkami świetnie zrobionych pod kątem gore scen wraz z nawiązaniem do klasyków serii (It’s Garbage Day! albo nabicie ofiary na poroże jelenia). Jest również tak lubiana przez fanów horroru rozdrabniarka do drewna – mordy są pomysłowe i brutalne, a tekst “A big mistake, bringing a flamethrower to a gunfight”, albo kastet Mikołaja z wygrawerowanym Ho Ho Ho – to wszystko robi robotę szykując nie wymagającą myślenia krwawą jazdę bez trzymanki.
Polecam, bo dobrze zrobiony, krwawy i głupawo śmieszny, ale w zamierzony sposób – nie polecam podchodzenia do niego w poważny sposób, bo można się odbić, a z początku film na taki pozuje. Dobry remake, wywalający z oryginału wszystko co sensowne, a przejmujący trochę scen i tekstów plus Mikołaja z siekierą