Ostatnimi czasy rozgłos zyskują usługi, w ramach których otrzymuje się paczkę zawierającą zestaw gadżetów-niespodzianek przeznaczonych dla geeków. Aby otrzymać taką paczkę należy opłacić jeden z kilku wariantów abonamentowych: 1 miesiąc, 3 miesiące, 12 miesięcy. Zawsze jest podawany temat danego miesiąca oraz ewentualnie marki, z jakich pochodzić będą gadżety. Taka paczka nie tylko daje sporo frajdy w momencie jej otwierania, ale również może być świetnym pomysłem na prezent
Jedną z najpopularniejszych tego typu usług jest amerykański Loot Crate, który swą działalność rozpoczął w 2012 roku. Główna linia usługi nosi właśnie nazwę Loot Crate, ale w swojej ofercie ma także bardziej precyzyjne usługi jak np. Loot Gaming (dla graczy), Loot Anime (dla fanów anime), Star Trek Mission Crate (dla fanów serii Star Trek) i wiele innych.
W kwietniu zamówiłem dla siebie Loot Crate’a i parę dni temu dotarła moja paczuszka. Kwietniowym tematem były artefakty (Artifacts). Co się w niej znajdowało? Zobaczcie sami.
Niestety, szału nie ma :/ Przed zamówieniem paczki przejrzałem kilka unboxingów z poprzednich miesięcy i śmiało stwierdzam, iż jest to najgorszy Loot Crate ostatniego półrocza.
Gwoździem tematu była figurka Frodo Bagginsa z Lord of the Rings, produkcji Weta Workshop. Ładnie wykonana, ze sporą ilością detali i odczepianą podstawką.
Poza figurką jedynym sensownym elementem crate’a jest t-shirt. Praktycznie w każdym miesiącu Loot Crate zawiera koszulkę z wzorem nawiązującym do danego tematu. W kwietniu, ze względu na premierę Infinity War, na koszulce znalazł się Thanos dzierżący skompletowaną Rękawicę Nieskończoności (przedstawioną na kartonie, w którym przyszły gadżety). Koszulka nawet fajna, ale drażni mnie jedna rzecz, a mianowicie taki słodki, kreskówkowy ton obrazka. Zarówno figurka jak i koszulka są utrzymane w takim klimacie. Rozumiem, iż ostatnimi czasy modne są gadżety tworzone w takiej konwencji, głównie dzięki niezwykle popularnym figurkom Funko POP, ale dwa przedmioty w tym stylu to wg mnie za dużo. Czuję się jakby twórcy Loot Crate chcieli w ten sposób osłodzić swoim klientom uczucie rozczarowania, gdy zobaczą pozostałą zawartość paczki. A są to: plakat-mapa z Legend of Zelda oraz kolorowe karteczki z motywami z filmu The Dark Crystal.
Szczerze mówiąc nie mam pojęcia, co zrobić z tymi przedmiotami. Nawet gdybym był maniakiem Legend of Zelda czy The Dark Crystal to i tak czułbym wielkie rozczarowanie wyciągając je z paczki. Odnoszę wrażenie, iż prawie cały budżet przeznaczony na zawartość kwietniowego Loot Crate’a pochłonęła figurka Froda, więc reszta jest tanim dopychaczem, aby w paczce znajdowało się te gwarantowane 4-5 przedmiotów.
Stałą zawartością Loot Crate’a jest przypinka tematyczna. Zazwyczaj nawiązuje ona do jakiegoś filmu, gry czy komiksu pasującego do tematu miesiąca. Tym razem przypinka przedstawia kielich. Żaden konkretny, po prostu kielich. Można sobie ewentualnie dopowiedzieć, że to Święty Graal, ale nawet nie przypomina on jakiegoś konkretnego odpowiednika z filmu czy komiksu.
Zawartość kwietniowego Loot Crate’a jest niestety mocno niezrównoważona.
Nie chcę nikogo w tym momencie zniechęcać do zakupu Loot Crate’a. Co prawda wydaje się pieniądze w ciemno, ale nie oznacza to, że za każdym razem czeka klienta rozczarowanie. Proponuję obejrzenie na Youtube unboxingów z poprzednich miesięcy i dopiero wtedy podjęcie decyzji o kupnie tej usługi.
Jest także wiele innych firm oferujących tego typu serwis. W naszym kraju odpowiednikiem Loot Crate’a jest Pixel-Box. Niestety, z kosztem przesyłki wychodzi on drożej od amerykańskiego pierwowzoru, u którego przesyłka wliczona jest w cenę usługi.