in , ,

Liga Sprawiedliwości kontra Suicide Squad [recenzja]

Liga Sprawiedliwości oraz Suicide Squad są bodajże obecnie najbardziej znanymi drużynami z uniwersum DC, za sprawą niedawnych superprodukcji kinowych. Nic więc dziwnego, iż wydawnictwo DC Comics postanowiło postawić obie drużyny naprzeciw siebie, aby ukazać, jak mogłaby wyglądać ich potyczka. Dzięki wydawnictwu Egmont polscy fani także mogą się przekonać o wyniku tego starcia za sprawą albumu zatytułowanego Liga Sprawiedliwości kontra Suicide Squad.

Opis wydawcy: Pierwszy crossover na dużą skalę w kolekcji DC Odrodzenie – spotkanie Ligi Sprawiedliwości i Suicide Squad! Członkowie Ligi Sprawiedliwości są najpotężniejszymi superbohaterami na Ziemi, a działający na zlecenie służb państwowych Suicide Squad składa się z byłych bandytów. Kierowany przez Amandę Waller Oddział Samobójców atakuje z ukrycia i w tajemnicy.

W końcu jednak na jego trop wpada Batman. Razem z innymi członkami Ligi Sprawiedliwości nie zamierza tolerować istnienia grupy działającej poza prawem. Podczas gdy bohaterowie i byli przestępcy ze sobą walczą, mistrz zbrodni Maxwell Lord tworzy armię najgroźniejszych złoczyńców z uniwersum DC. Jego podkomendni są zdolni pokonać obie rywalizujące drużyny…
Chyba nikogo, kto siedzi długo w komiksach superbohaterskich, nie zaskoczy fakt, że potyczka obu drużyn stanowi niewielki procent całej historii. Równie dobrze komiks ten mógłby nazywać się Liga Sprawiedliwości & Suicide Squad, gdyż obie drużyny muszą zaufać sobie nawzajem i połączyć siły przeciwko wspólnemu wrogowi. Oczywiście chodzi o to, by nie powiedzieć wprost, kto byłby zdecydowanym zwycięzcą konfliktu 🙂

Komiks charakteryzuje się wartką akcją oraz dużą liczbą postaci, z których każda dostaje swoje 5 minut, by zaprezentować się z najlepszej strony. Nie ukrywam, że najbardziej ucieszył mnie fakt powrotu Lobo. Tego klasycznego Ważniaka, którego wielu polskich czytelników kojarzy z czasów panowania w Polsce wydawnictwa TM-Semic.

Jednakże najbardziej godną uwagi jest postać Amandy Waller – szefowej Oddziału Specjalnego X. Jeszcze żadna postać komiksowa nie budziła we mnie tak negatywnych emocji. Jest to postać, której nie da się polubić a czytelnik wkręca się w całą historię licząc, iż ktoś lub coś w końcu utrze nosa nadętej Pani Naczelnik.

Sama fabuła komiksu nie jest skomplikowana i można zarzucić jej brak głębi. Z drugiej jednak strony nie wpadłoby mi do głowy wymagać skomplikowanej fabuły od komiksu zatytułowanego Liga Sprawiedliwości kontra Suicide Squad. Po przeczytaniu tytułu i szybkim rzucie okiem na okładkę przychodzi na myśl tylko jedno słowo – mordobicie.

Do warstwy graficznej komiksu nie mam żadnych zastrzeżeń, chociaż nie można tu mówić o jakiejś wyrafinowanej kresce. Nad zawartością zeszytów tworzących omawiany album pracowało spore grono artystów. Żaden z rysowników specjalnie nie wybija się na pierwszy plan. Wszyscy utrzymują jednakowy poziom, dzięki czemu przejścia między pracami różnych twórców nie są mocno odczuwalne. Kadry są przejrzyste, mimo sporej ilości postaci przewalających się przez nie.

W całym albumie jest spora ilość jedno- i dwustronicowych kadrów, mających na celu ukazanie chaosu bitewnego lub powagi wydarzeń.

Liga Sprawiedliwości kontra Suicide Squad jest pozycją, po którą śmiało mogą sięgnąć fani którejkolwiek z tytułowych drużyn. Co prawda nie jest to historia, która zapisałaby się na długo w pamięci, lecz jej lektura zapewni sporą dawkę wrażeń.

Dane techniczne:

  • Scenariusz: Tim Seeley, Rob Williams, Joshua Williamson
  • Rysunek: Tony S. Daniel, Jason Fabok, Howard Porter
  • Wydawnictwo: Egmont
  • Tytuł oryginalny: DC Rebirth: Justice League vs. Suicide Squad
  • Wydawca oryginalny: DC Comics
  • Liczba stron: 288
  • Format: 165×255 mm
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor

Loot Crate – kwiecień (unboxing)

#mniesiepodoba18 [Paolo Pantalena]