Podróż Siódma [Recenzja]

      Lem. Tu można byłoby postawić kropkę i w ciemno kupić komiks Jon J. Mutha Podróż Siódma. Historia narysowana na podstawie powieści sławnego wizjonera. Ba! Genialnego futurologa, autora m.in. Solaris, Powrót z gwiazd, Niezwyciężonego, Bajek robotów itp. Mam wrażenie, że o tym Panu wiemy akurat naprawdę wiele. Ale kim do cholery jest Jon J. Muth?!

Ijon Tichy czy pilot Pirx, są dla mnie archetypami bohaterów, z którymi identyfikowałem się będąc jeszcze dzieckiem. O Kongresie futurologicznym pisałem na egzaminie maturalnym, a o Solaris opowiadałem na egzaminach na studia. To wszystko po lekturze klasycznych książek. Można by się zastanawiać, czy jest sens kombinować ze sprawdzoną formą przekazu? Czy komiks, to w tym przypadku dobry pomysł? Moja odpowiedź jest jednoznaczna: to świetny pomysł! Wyjaśnijmy zatem kim jest Jon J. Muth.

Jon J. Muth to, urodzony w 1961 roku, amerykański pisarz i ilustrator. Charakterystyczną cechą jego warsztatu jest wykorzystanie technik malarskich przy tworzeniu komiksów. Najbardziej rozpoznawalne wydawnictwo jego autorstwa, to cykl opowiadań dla dzieci, traktujący o przygodach Pandy Addy. Między innymi za ten właśnie cykl, twórca otrzymał wiele prestiżowych nagród, a jego opowiadania doczekały się aż 10 różnych tłumaczeń. Oprócz dzieł skierowanych do młodszych odbiorców, Muth współtworzył wiele publikacji komiksowych dla dorosłych. Moją uwagę przyciągnął przede wszystkim zbiór graficznych opowiadań Moonshadow. Jest to fantastyczna powieść z pogranicza snu i jawy, traktująca o międzyplanetarnej podróży. Łączy elementy, które mogłyby nam przywodzić na myśl takie perełki jak Latający zamek Hauru, Mały Książę czy też właśnie wiele opowiadań Stanisława Lema. Widać, że amerykański artysta szczerze upodobał sobie lekką, akwarelową formę ilustracji. Do tego treści, które sam kreuje lub ilustruje, też nie są przypadkowe i bardzo często koncentrują się wokół kluczowych zagadnień dotyczących naszej egzystencji. Dodatkową ciekawostką, która udowadnia wszechstronność tego artysty, jest fakt, że jest on współautorem scenariusza do thrillera kryminalnego z 2021 roku zatytułowanego Stillwater.

Podróż siódma, autorstwa Stanisława Lema, jest jedną z części tworzących Dzienniki Gwiezdne. Są one zapisem epizodów międzygwiezdnej podróży astronauty – Ijona Tichego. Krótkie powieści, noszące znamiona klasycznego pamiętnika, opisują najprzeróżniejsze przygody głównego bohatera w trakcie samotnych podróży i spotkań z obcymi cywilizacjami. Astronautę cechuje chęć racjonalizacji nawet najdziwniejszych zjawisk, co często wprowadza do opowieści elementy humoru. To nie przeszkadza czytelnikowi w odkrywaniu w Dziennikach ważnych i ponadczasowych zagadnień z zakresu filozofii czy fizyki. Często jesteśmy stawiani przed pytaniami, które są równie aktualne tutaj na Ziemi, a odpowiedzi przydają się nam w realnym świecie.

Jon J. Muth długo nosił się z zamiarem namalowania powieści jednego ze swoich największych idoli. W tym celu, wysłał nawet list do Lema, na który doczekał się odpowiedzi: „Dobrze. Co chciałby Pan narysować?” Wbrew pozorom wybór nie okazał się łatwy, a całe przedsięwzięcie stało się bardzo wymagające.

Biorąc jednak pod uwagę efekt pracy, można śmiało stwierdzić, że wszystko, co do ostatniego szczegółu wyszło doskonale. Podróż Siódma namalowana tuszem i akwarelami w formacie A4, zyskała nowe piękne oblicze, godne talentu obydwu twórców. Oryginalna technika malowanych ilustracji doskonale koresponduje z wyrafinowaną fantastyką naukową Lema. Swoista lekkość ilustracji idealnie komponuje się z humorystycznymi akcentami, będącymi efektem samokrytycznego charakteru głównego bohatera. Komiks czyta się bardzo przyjemnie. Historia astronauty, stawiającego czoła anomaliom wirów grawitacyjnych, jest po prostu piękna. Każdy z obrazków tworzących opowieść cechuje przemyślana kompozycja, a warstwa malarska nadaje poszczególnym grafikom cech samodzielnych obrazów.

Nie tylko fani Lema powinni z satysfakcją sięgnąć po Podróż Siódmą. Ilustrowana wersja pozostała wierna, zarówno klimatowi, jak i treści pierwowzoru, wprowadzając jednocześnie dodatkową płaszczyznę odbioru. W oczekiwaniu na kolejne odsłony – polecam każdemu!