Karierę Nicolasa Cage’a trudno opisać w paru prostych zdaniach. Chyba żaden inny aktor, w dodatku zdobywca Oscara, w historii kinematografii nie miał tak skrajnie odmiennych ról na swoim koncie. Mając gigantyczny dług do spłacenia, musiał podejmować się niemal każdego, w miarę opłacalnego zlecenia. Ostatecznie wyszło mu to na dobre. Obecnie jest postrzegany jako aktor o dużej wszechstronności, który nie boi się współpracować z twórcami o mniejszej rozpoznawalności. Stopniowo wraca na szczyt, o czym świadczy choćby jego udział w produkcji nawiązującej do najpopularniejszego krwiopijcy w popkulturze.
Nicolas Cage szaleje w roli wampira
Co prawda nie odgrywa tytułowej roli, ale za to odciska silne piętno na głównym bohaterze. Bardzo dawno na dużym ekranie nie widzieliśmy Drakuli tak bezdusznego i krwiożerczego w stosunku do swoich ofiar. Nie kieruje nim miłość, jak w wersji Coppoli z 1992 roku, a raczej chęć zduszenia w zarodku wolnej woli niewinnych ludzi. W swoich działaniach stosuje manipulację, obarczając swoją ofiarę pełną odpowiedzialnością za obecny stan rzeczy. Jego narcystyczne oblicze wręcz wylewa się z ekranu, kiedy tylko usiłuje po raz kolejny przekabacić biednego Renfielda na swoją stronę. Żaden inny aktor w Hollywood nie zagrałby tak wyraziście szalonego, toksycznego, a do tego zadufanego w sobie Księcia Ciemności, jak właśnie Nicolas Cage. Dosłownie kradnie każdą scenę swoją mimiką, gestykulacją i krzykliwym głosem, pomimo niekiedy uciążliwej charakteryzacji.
Mobbing w pracy
Pod pewnymi względami Renfield jest dosyć mocno ugruntowany w naszej rzeczywistości. Relacja łącząca Drakulę z długowiecznym sługą ma silne znamiona terroru psychicznego w miejscu pracy. Robert Montague Renfield, jako ofiara codziennego mobbingu i gaslightingu, nie potrafi wyrwać się z toksycznej relacji przez swoją niską samoocenę i ciągłe poczucie winy. Z pewnością jest to problem, z którym spora część widzów boryka się w codziennym życiu. Nie jest to tylko campowy akcyjniak z elementami komediowo-horrorowymi.
Komiksowa przemoc
Zawrotnych scen akcji zdecydowanie nie brakuje. Ilekroć Renfield staje do walki, obowiązkowo musi polać się świeżutka krew, koniecznie w towarzystwie fruwających kończyn. Nie ma jednak mowy o zachowaniu jakiegokolwiek stopnia realizmu. Tak naprawdę mamy do czynienia z przerysowaną przemocą, której sztuczność i bombastyczność walą po oczach. Tego typu estetyki nie widuje się na co dzień w blockbusterowym kinie, a raczej w niekonwencjonalnym magazynie komiksowym. Trudno się dziwić, skoro pomysłodawcą filmu jest Robert Kirkman, scenarzysta naszpikowanych brutalnością serii komiksowych Invincible oraz The Walking Dead wydawnictwa Image Comics. Nie można więc oczekiwać, by Renfield ograniczył się tylko do samej problematyki mobbingu. Poza tym Kirkman jest przecież współzałożycielem Skybound Entertainment, firmy medialnej po części odpowiedzialnej za produkcję filmu.
Nie do końca dobrana para
Wszystko byłoby pięknie, gdyby tylko film tak nie pędził. W kwestiach montażowych i scenariuszowych zabrakło odpowiedniego wyczucia. Przesadzono z ilością akcji i fruwających flaków, tym samym uniemożliwiając nawiązanie ściślejszej relacji pomiędzy pierwszoplanowymi postaciami, głównie Renfieldem a dzielną policjantką. Po seansie trudno do końca stwierdzić, jakiego rodzaju miała to być w końcu znajomość — bliska przyjaźń czy może coś więcej?
Sytuacji nie poprawia sam fakt, że Awkwafina kompletnie nie odnalazła się w roli buntowniczej funkcjonariuszki. Jest sympatyczna, zadziorna, jak to Awkwafina zwykle bywa, ale wciąż trudno uwierzyć w autentyczność jej działań. Może i jest to po części wina scenariusza oraz reżyserii, ale, tak czy inaczej, powinna móc wnieść więcej naturalności do tej konkretnej roli. Zgoła inaczej ma się sprawa w przypadku odtwórcy tytułowej roli.
Nicholas Hoult dobrze odgrywa rolę zagubionego młodzieńca, stłamszonego przez bezdusznego pracodawcę. Bardzo łatwo można uwierzyć w jego bezradność względem nieobliczalnego wampira. Co nie znaczy, że przez cały film pełni wyłącznie funkcję bezbronnej ofiary. Potrafi być nie tylko uroczy, ale również nieustraszony, kiedy wymaga tego scena. W sytuacji zagrożenia jest w stanie przeistoczyć się w istną maszynkę do zabijania.
Miła odmiana
Raczej nie takiego filmu o Drakuli i Renfieldzie oczekiwano. Dobrze się stało, w przeciwnym razie dostalibyśmy najprawdopodobniej kolejny oklepany straszak z koszmarnymi efektami specjalnymi. W przypadku Renfielda przynajmniej wykazano się oryginalnością, wykorzystując inny styl prowadzenia narracji, bardziej charakterystyczny dla komiksowego zeszytu.
- Reżyseria: Chris McKay
- Scenariusz: Ryan Ridley (według pomysłu Roberta Kirkmana)
- Premiera: 12 kwietnia 2023
- Polska premiera: 14 kwietnia 2023
- Produkcja: Skybound Entertainment, Giant Wildcat
- Dystrybucja: Universal Pictures
- Polska dystrybucja: United International Pictures