Po długiej przerwie wracam do Was z recenzjami, a dzisiaj na warsztat jako pierwszy trafia Wiedźmin: Ballada o dwóch wilkach. Tytuł ten miał premierę parę dni temu. Jest on siódmym tomem cyklu o przygodach wiedźmina Geralta. Z poprzednimi tomami niestety się nie zapoznałem. Ten “wpadł” w moje ręce trochę przypadkiem, lecz wywarł na mnie pozytywne wrażenie. Z tego powodu postanowiłem podzielić się swoją opinią na jego temat. Nadmieniam, że za ten cykl odpowiada Dark Horse Comics oraz CD PROJEKT RED (studio odpowiadające za serię gier o Wiedźminie oraz za tytuł Cyberpunk 2077), a w Polsce czytać go możemy dzięki wydawnictwu Egmont.
Opis wydawcy:
Za scenariusz do tego komiksu odpowiadał Bartosz Sztybor, który nie tak dawno został nagrodzony Nagrodą Hugo w kategorii: “najlepsza opowieść graficzna lub komiks” za Cyberpunk 2077: Sny wielkiego miasta. Fabuła, jaką sprezentował nam czytelnikom, nie ma w sobie nic, do czego można by się przyczepić. Historia jest płynna, a w momencie, gdy zbliża się do końca, miałem wrażenie, że dopiero co zacząłem czytać komiks, a ten już się kończy.
Fabuła moim zdaniem świetne współgrała z rysunkami Mini Montllo, co także miało wpływ na powyżej opisane przemyślenie. Przyznam szczerze, że nie przepadam za tego typu stylem rysowania. Jednak w tym przypadku jakoś przypadły mi do gustu. Czytając, Balladę o dwóch wilkach doszedłem do wniosku, że te rysunki idealnie pasują do tej historii nadając jej klimat “baśni” (?). Tytułowa Ballada… wynika raczej z faktu, że występuje w niej Jaskier (zawsze gdy wspomina się Jaskra to mam przed oczyma Zbigniewa Zamachowskiego e tej roli, który kreował go w filmie z 2001 roku oraz serialu), choć nie powiedziałbym, że pełni jakąś bardzo istotną rolę. Można, jedynie się uśmiechnąć, czytając to, co śpiewa, wprawiając innych w niekoniecznie pozytywne emocje.
Akcja komiksu rozpoczyna się na cmentarzu (w nieznanym nam czytelnikom miejscu), co idealnie wpasowuje się w klimat dnia, w którym piszę tę recenzję. Na starcie zaczynamy grubą akcją ze strony Geralta oraz Jaskra, który jak to Jaskier, nie za wiele pomaga, a raczej irytuje naszego wiedźmina. Krwią potworów to on się z pewnością nie ubrudził, w czasie gdy jego kompan mógł paść trupem.
Jednak w momencie gdy dwójka bohaterów trafia do Grimmwaldu, po wykonanym zleceniu, to nasz Biały Wilk zostaje śledczym, a sprawa, wspomnianego w opisie wydawcy wilkołaka, staje się znacznie bardziej skomplikowana, niż mogłoby się wydawać. Na jaw wychodzą nowe poszlaki, w tym zwłoki dwóch osób. Ludność, jeśli można tak ją określić, zamieszkująca Grimmwald oraz okolice, jest między sobą wyraźnie zwaśniona. Jest to jednym z głównych utrudnień, jakie spotyka Geralta w czasie tego zlecenia. Samo zakończenie tej historii nie jest też tak proste, jakby mogło się wydawać.
W samej historii można znaleźć “obrazy”, które można by przenieść do baśni o Czerwonym Kapturku (co sugerować może nam już sama okładka). Natomiast, jedną z najistotniejszych rzeczy w tym komiksie są wypowiedzi Geralta. Są napisane wyśmienicie. Jego konwersacja, z pewną postacią na Żurawiej Polanie, była wręcz komiczna (jak dla mnie), a zarazem stawiająca go w roli osobnika wyjątkowo pewnego siebie.
Podsumowując — z pewnością mogę polecić ten komiks nie tylko fanom twórczości Sapkowskiego oraz powstałych na jej podstawie gier, ale także wszystkim miłośnikom komiksów, którzy poszukują w nich różnorodności. Sam mogę rzec, że ten tytuł wręcz mnie zaskoczył, gdyż przypadła mi do gustu kreska, która tu idealnie pasuje, ale w innych historiach już niekoniecznie by tak było.
Myślę, że już niebawem wrócimy do tego co najczęściej recenzuję, czyli komiksów z uniwersum Gwiezdnych Wojen a na pierwszy rzut pójdzie Obi-Wan: Droga Jedi.
Dane techniczne:
Wydawca: Egmont
Scenariusz: Bartosz Sztybor
Rysunki: Miki Montllo
Ilość stron: 112
Oprawa: twarda
Druk: kolor
ISBN: 978-83-281-5570-1
Cena okładkowa: 49,99 zł