in , ,

Zło schowane w domu

Za każdym razem nowy temat w komiksie prowadzi nas do zadawania pytań: Czy komiks jest dobrym miejscem na poważne wątki? Jak je przedstawić w tym medium? etc. Kwaśne jabłko Joanny Karpowicz (rysunek) i Jerzego Szyłaka (scenariusz) to opowieść graficzna o przemocy domowej. Zarówno tej fizycznej, jak i psychicznej.

Na stronie wydawnictwa o komiksie czytamy: „Kilkanaście lat temu redaktor z jednego z czołowych wydawnictw komiksowych w Polsce odrzucił scenariusz Kwaśnego jabłka. Powiedział wtedy, że pokazał go koleżankom, a one stwierdziły, że nie chciałyby przeczytać tej historii, gdyby została wydana w formie komiksu. Prawdę powiedziawszy, nikt nie chciałby czytać, słuchać czy oglądać tego typu historii, niezależnie od formy, w jakiej zostałyby one zaprezentowane. A jednak są one opowiadane. A są opowiadane, bo się zdarzają: i starszym i młodszym, wykształconym i nie, pobożnym i bezbożnym. Żadna z tych osób nie chciałaby trafić na kwaśne jabłko w koszyku. Niektórym jednak to się zdarza. Dlatego takie historie muszą być opowiadane”

Scenariusz przeleżał więc, czekając na swój czas. Temat przemocy domowej zaczął być jedną z ważnych narracji współczesności. Wpływ na to miały media, ale przede wszystkim coraz większa świadomość kobiet. Komiks jednak wychodzi naprzeciw faktowi, że dalej wiele osób ukrywa swoje tragiczne doświadczenia, a my często – z różnych powodów – nie widzimy (nie chcemy widzieć) tych dramatów wokół nas.

Bohaterka Kwaśnego jabłka wychodzi z konserwatywnego założenia o rolach małżeńskich kobiety i mężczyzny. Jednym z powodów jest katolickie wychowanie. Bohaterka często zwraca się do Boga, a narracja przyjmuje formę modlitwy. Religia jest tu ważnym elementem, bo przynajmniej pozornie pozwala na ucieczkę, a Bóg jest kimś, kto tajemnicy nie złamie.

W komiksie znajdziemy klasyczne formuły usprawiedliwień, które słyszymy przy okazji kolejnych opowieści o przemocy. Często pojawiają się zdania „on nie jest zły, ale trochę porywczy”, „ma potrzeby, których zaspokojenie jest przecież moim obowiązkiem”, albo po prostu: „tak musi być”. To swoisty syndrom sztokholmski, który łączy tu małżeństwo.

Przestrzeń domu staje się dla bohaterki więzieniem. To co dzieje się w nim, nie może wyjść poza jego ściany. Na zewnątrz wszystko jest perfekcyjnie, a siniaki zawsze można zakryć kosmetykami lub ciemnymi okularami (tak przecież kryje się przed nami bohaterka na okładce). To wszystko każe nam się zastanowić nad tym, czy my zauważamy pewne niuanse podobnych relacji w naszym otoczeniu.

Dzięki obrazowi komiksowemu, Karpowicz i Szyłak pokazują nam, co kryje się właśnie wewnątrz tego domu. Zastraszanie, bicie, gwałty, krew – to również obserwujemy w kolejnych kadrach. Zdecydowanie  publikacja jest więc dla dorosłych czytelników. Jednak sam temat zaczyna być też opisywany w narracjach dziecięcych, jak jest to choćby w Domu nie z tej ziemi Małgorzaty Strękowskiej-Zaremby z ilustracjami Daniela de Latoura, która również ukazała się w 2017 roku.

Same prace Joanny Karpowicz są estetyczne i mają oddawać realizm. Widoczna jest faktura z oryginalnych plansz, które tworzyła. Duże znaczenie w tej warstwie ma tu gra cieniem. To pod osłoną nocy dzieją się rzeczy najgorsze. Wtedy nikt nie parzy, wtedy nikt nie słucha… albo może nie chce słyszeć.

Jak kończy się komiks? Mamy dwa alternatywne zakończenia. Jedno jest prawdziwe, a drugie jest marzeniem sennym. Wnioski zostawiam Wam, tak jak robią to autorzy komiksu.

Czym jest więc tytułowe kwaśne jabłko? Z jednej strony fragment ze związku frazeologicznego „zbić na kwaśne jabłko”, a z drugiej kwaśne jabłko to ON, który jest zakałą społeczeństwa z „drzewa ludzkości”.

Kwaśne jabłko to komiks, który jest oczywiście potrzebny społecznie. Wszystkie media bez wyjątku muszą angażować się w walce o prawa człowieka. Zaryzykuję również zdanie, że komiks ten jest potrzebny samemu komiksowi polskiemu. Jest kolejną, po Totalnie nie nostalgii Wandy Hagedron (scenariusz) i Jacka Frąsia (rysunek), narracją pokazującą, w co współczesny komiks może się angażować.

Kwaśne jabłko, Joanna Karpowicz (rysunek) i Jerzy Szyłak (scenariusz), Timof i cisi wspólnicy, Warszawa 2017

Joanna Karpowicz (ur. 1976 w Krakowie) – absolwentka krakowskiego Liceum Plastycznego, studia na Wydziale Malarstwa krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki zakończone dyplomem z wyróżnieniem, realizowanym w pracowni prof. Leszka Misiaka w 2001 roku. Zajmuje się malarstwem, ilustracją i komiksem. W swoich pracach bazuje wyłącznie na tradycyjnych technikach malarskich. Wybrane komiksy autorki: Szminka (2003), Jutro będzie futro (2005), Staruorzzz: Stare klisze (2006), Wujek Franz (2007), Pocztówki z Białegostoku (2012).

Jerzy Szyłak (ur. 1960 w Elblągu) – polski literaturoznawca, filmoznawca i scenarzysta komiksowy. Absolwent i pracownik naukowy Uniwersytetu Gdańskiego (Zakład Dramatu, Teatru i Filmu w Instytucie Filologii Polskiej). Pracował również w Instytucie Pedagogiczno-Językowym Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Elblągu. Scenarzysta komiksowy, m.in. Szminka, Szelki (rys. Wojciech Stefaniec), Obywatel w palącej potrzebie (rys. Jacek Michalski), Wyznania właściciela kantoru (rys. Mateusz Skutnik), Alicja (rys. Mateusz Skutnik), Alicja po drugiej stronie lustra (rys. Jarosław Gach).

Doktorant w Instytucie Polonistyki i Kulturoznawstwa na Uniwersytecie Szczecińskim. Redaktor „Zeszytów Komiksowych”. Publikował m.in. w „Pograniczach”, „Midraszu”, „Odrze”, „Fabulariach” i „Tyglu Kultury”. Specjalista ds. projektów edukacyjnych Stowarzyszenia POP-ART.

Kolekcja Komiksów Star Wars od DeAgostini

Zakały kina 2017