Mistrz horroru Bernie Wrightson ostatnio ma w naszym kraju dobrą passę. W zeszłym roku wydano kontynuację losów Monstrum Frankensteina z rys… wróć, freskami jego autorstwa. W nowym roku ma wyjść jego miniseria z Batmanem. Zaś jeszcze w starym, niedawno pojawiła się kolejna pozycja, która aż krzyczy “Musisz to mieć!”
Komiks o tematyce czysto horrorowej nie miał się w Polsce za dobrze. Ongiś wydano ledwie 10 tytułów. Z tą pomocą przyszło wydawnictwo KBOOM, które od początku swych działań co roku wydaje co najmniej 2 pozycje o tematyce grozy. Cenię wydawnictwo za wydanie komiksów, które przybliżyły mi warsztat śp. Berniego Wrightsona, rysownika specjalizującego się w tematyce horroru. W zeszłym roku mieliśmy jego ostatnie dzieło – Frankenstein żyje, żyje ze scenariuszem Steve’a Nilesa. W tym roku dostaliśmy kolejne ich wspólne dzieło – Potworną Kolekcję będącą antologią horrorowych powiastek.
Pierwsza historia Stwierdziła: Zgon opowiada o Cooganie, prywatnym detektywie, który na zlecenie klientki szuka dowodów na zdradę ze strony jej męża – domorosłego naukowca. Wraz z zaprzyjaźnioną patomorfolożką Veronicą odkrywa, czym faktycznie zajmuje się doktorek. Fabuła spokojnie wyszłaby z jakiejś pulpy z lat 50. Czego tu nie ma – detektyw w fedorze i z papierosem, dosłownie żywy trup, zmutowane potwory, wielkie tajemnice i niepozorni złoczyńcy. Jednocześnie powiem, że sceny z naukowcem to skojarzyły mi się z niektórymi epizodami Gęsiej skórki.
W drugiej opowieści pt. Ghul będącej buddy-cop movie, porucznik Klimpt współpracuje z Hulkiem… znaczy tytułowy ghulem! Wiem, on się inaczej nazywa. Ale wystarczy na niego spojrzeć i skojarzenia nasuwają się same! Nieważne, Klimpt i Ghul razem badają sprawę rodu hollywoodzkich aktorek o nazwisku Atwood, która łączy się też z Nocą Walpurgi. Moje pierwsze skojarzenie to oczywiście Hellboy. Tak jak diabeł Ghul nosi prochowiec i pracuje dla tajnej agencji walcząc z nadnaturalnymi paskudami. Ghul i Klimpt mają dobrą partnerską chemię, a sama zagadka też robi się ciekawa. Dobrym pomysłem było to, by zdradzić o co chodzi z rodem Atwood, ale jednocześnie nie wyjaśniać, pozostawiając czytelnikowi do własnej interpretacji. Miałem problem z komputerowym nakładaniem czarno-białych gradientów w pierwszym rozdziale, z których potem zrezygnowano.
Zbiór wieńczy Dr Makabra. Tytułowy bohater to superinteligentny chłopak, który jest kimś w rodzaju Perfekcyjnej Pani Domu tyle, że w sprawach paranormalnych. Jednak sprawa, którą aktualnie się zajmuje okazuje się być dużo trudniejsza. Najbardziej lekka i zabawna historia ze zbioru. Raczej nie miało budzić strachu, bo twórcy wiedzieli, że fabułę ciężko traktować serio i zdecydowali na lekko prześmiewczy ton. Poprzednie dwie opowieści też w gruncie były lekkie, ale wyczuwałem w nich powagę. Tytułowy doktor jest dającym się lubić bohaterem i trochę miałem vibe produkcji Hanna-Barbera z lat 60. śledząc jego perypetie.
O rysunkach Wrightsona to mógłbym napisać cały psalm, tylko po co? Przecież wiadomo, że będą same pochwały. Niektórych może zadziwić, że część ze stron pojawiły przed obróbką i widać na nich ślady pędzla i tuszu. O ile w pierwszej historii pokazanie jej w całości w surowej wersji nie przeszkadzało mi , tak z pozostałymi dwie, gdzie tylko kilka z nich pokazano, może wydawać się dziwne. Domyślam, że IDW chodziło o pokazanie warsztatu rysownika, choć wolałbym odrobiny konsekwencji.
Jeśli chodzi o wydanie komiksu, jest ono świetne. Duży rozmiar, faktura okładki imitująca skórę i grube kartki na pewno zadowolą tych, którzy liczą na ładnie wydany egzemplarz do postawienia na półce.
Potworną Kolekcję polecam fanom komiksowego horroru. Skoro tak ładnie KBOOM idzie z wydawaniem horroru, a czasami i dobrej pulpy – nie obraziłbym się gdyby w przyszłości pokusili się o antologię takiego EC Comics.
Dane techniczne:
Scenariusz: Steve Niles
Rysunek: Bernie Wrightson
Wydawnictwo: KBOOM
Tytuł oryginalny: The Monstrous Collection
Wydawca oryginalny: IDW Publishing
Format: 205×305 mm
Liczba stron: 200
Oprawa: twarda
Papier: offset
Druk: czarno-biały
Cena okładkowa: 99 zł