Nadszedł długo oczekiwany przez wszystkich okres wakacji. Słoneczne lipcowe dni natchnęły mnie do wspomnień. Dla osób, których dzieciństwo przypadło na lata 70-te ubiegłego wieku, będzie to mam nadzieję nostalgiczna podróż w przeszłość.
Tak jak już wspomniałam w słoneczne dni były zabawy przy osiedlowym trzepaku, podchody, jazda na rowerze, skakanie w gumę i wiele innych aktywności, ale co robiliśmy gdy padał deszcz. W okresie naszego dzieciństwa nie było komórek, konsol do gry, Internetu i innych tym podobnych „atrakcji”. Były książki, komiksy, planszówki i dwa programy w telewizji. Tak tylko dwa. A tam o 9 rano program dla dzieci i młodzieży i obowiązkowo jakiś serial. W stałym repertuarze wakacyjnego kina były seriale: „Stawiam na Tolka Banana”, „Wakacje z duchami”, „Podróż za jeden uśmiech”, „Czterej pancerni i pies”, „Szaleństwa Majki Skowron”, i dwa moje ukochane seriale „Samochodzik i templariusze” i „Stawka większa niż życie”.
Wiem, że na jednej z platform pojawiła się nowa wersja „Samochodzika”, ale po przeczytaniu różnych opinii i rozmowach z tymi, którzy już obejrzeli film, wiem na 100%, że ja nie będę zaliczać się do grona widzów nowej wersji.
Czemu tytuł: W trochę „starszym” kinie”?
Jestem fanką starych polskich filmów i seriali. Chciałabym systematycznie, czyli w miarę możliwości, przypominać je, ale nie w formie recenzji, ale pokazać to, czym mnie te filmy urzekły. Pamiętając, że oglądałam je jako dziecko i nastolatka. Może uda mi się też pokazać jak zmienił się sposób realizacji filmów i podejście do młodego widza.
Dzisiaj parę słów o serialu „Samochodzik i templariusze”. Zainspirowany książką Zbigniewa Nienackiego (scenariusz filmu pisała Nienacki) pod tytułem „Pan samochodzik i templariusze” opowiada przygody Pana Tomasza i grupy harcerzy. Główny bohater, z wykształcenia historyk, z zamiłowania detektyw, postanawia zgłębić dzieje zakonu templariuszy i odnaleźć ich skarb. Z grupą przyjaciół, dziwacznym pojazdem jedzie na spotkanie z przygodą, nie przypuszczając, że on i harcerze staną się uczestnikami sensacyjnych wydarzeń. Tyle o fabule, a teraz o „smaczkach” filmu.
Kilka lat temu razem z córką wybrałyśmy się na wycieczkę pociągiem do Malborka. Dojeżdżając do celu zobaczyłyśmy zamek, obecnie częściowo zakryty przez nowoczesne zabudowania, ale jakie wrażenie musiał robić na podróżnych w średniowieczu, gdy górował nad odkrytym terenem. Niezapomniane wrażenia. Następnego dnia było zwiedzanie obowiązkowo z przewodnikiem. A tu oczywiście, kultowe dla nas, teksty z filmu (wypowiedziane przez przewodniczkę wycieczki, w tej roli Alina Janowska):
- „Proszę Państwa, proszę się ustawić, proszę się pośpieszyć”.
- „Ile tym razem … w poprzedniej wycieczce dwóch osób nie mogłam się doliczyć, to chyba już ze zmęczenia”.
- „Proszę nie siadać, proszę nie stać, proszę nie dotykać eksponatów”
- „Proszę Pana dlaczego opóźnia Pan wycieczkę? … Skąd ja go znam?” ( a w tle motyw przewodni serialu „Stawka większa niż życie” i nawiązanie do odcinka „Café Rose”)
Jadąc samochodem do Malborka – kilka lat później – miałam okazję jechać starą drogą z betonowych płyt, którą jechał Pan samochodzik z harcerzami i opowiadał im historię zakonu Templariuszy. Jednak Templariuszy na poboczu już nie było.
Kolejny smaczek jest również w pierwszym odcinku, to rozmowa w trakcie której pada tytuł filmu „Skarb”, na co rozmówczyni odpowiada „Widziałam” i kokieteryjnie dotyka ronda kapelusza. A tą rozmówczynią jest Danuta Szaflarska, która w „Skarbie” grała jedną z głównych ról.
I na koniec historia średniowiecza podana w bardzo przystępny i ciekawy dla młodego widza sposób.
Jak można zauważyć, w czasie moich wakacyjnych wypraw lubię odwiedzać miejsca, które były plenerami lub małymi lokacjami w moich ulubionych filmach i serialach.
Twórcy filmów w tamtych latach często korzystali z takich miejsc by ograniczyć koszty związane z budową dekoracji. A filmy tylko zyskiwały na tym.
Jeżeli chodzi o aktorów, to często w drugoplanowych i epizodycznych rolach pojawiali się bardzo znani w późniejszych latach aktorzy, a wtedy będący na początku swojej drogi zawodowej.
Podsumowując, mam nadzieję, że zachęcę Was do sięgnięcia do starszych filmów
i seriali oraz spojrzenia na nie z innej strony, odrzucając całą otoczkę „minionej epoki” jaka towarzyszyła twórcom.