in , , ,

Bezsłoneczna Cytadela

Grupa poszukiwaczy przygód wyruszyła by odkryć sekrety tajemniczej Bezsłonecznej Cytadeli. I zaginęła bez wieści. Matka dwójki z nich wynajęła was aby sprowadzić jej dzieci do domu. Jadąc starą droga znajdujecie zrujnowane zejście w podziemia. Odganiając wszechobecne szczury schodzicie w dół. W ciemności możecie dostrzec zarysy niegdyś dumnej budowli, pogrzebanej przed wiekami.
 
Bezsłoneczna Cytadela to przygoda autorstwa Bruce’a Cordella dla postaci poziomu pierwszego do trzeciej edycji Dungeons & Dragons. Doczekała się przedruku i adaptacji do piątej edycji w antologii Tales From the Yawning Portal. Jest jedną z najpopularniejszych, jeśli nie najpopularniejszą przygodą do trzeciej edycji.
Pozornie mamy tu do czynienia ze standardową przygodą typu “dungeon crawl”. W takiej rozgrywce Mistrz Gry prezentuje graczom pełną niebezpieczeństw lokację a oni muszą się przez nią przedrzeć. Jednakże Bezsłoneczna Cytadela pogrywa na znanym schemacie. Podziemny zamek jest w tej chwili podzielony między dwie walczące ze sobą frakcje i to od graczy zależy, czy zdołają wykorzystać ten konflikt na swoją korzyść. Nie jest to pierwszy “loch”, który wykorzystuje ten motyw., jednak wprowadzenie go dla potencjalnie nowych graczy to doskonały pomysł.
Pomaga pozbyć się pewnych złudzeń o D&D na pierwszym spotkaniu z grą. Co więcej, jest niezwykle ciekawe patrzeć jak różni gracze będą podchodzić do tego problemu.

Co więcej, Cytadela nie jest tylko zbieraniną przypadkowych pomieszczeń z potworami. Każda lokacja stanowi część ekosystemu stworzonego przez zamieszkujących ją antagonistów. Jeśli spotykamy tu inne stworzenia, to są powody wyjaśniające ich obecność, często wynikające z historii tego miejsca. To wszystko razem zmienia loch w organiczne środowisko. Dzięki temu gracze będą o wiele łatwiej mogli wczuć się w nastrój i swoich bohaterów, eksplorujących te zapomniane ruiny.
 
Wbrew reputacji jaką mają moduły przedrukowane w Yawning Portal, Cytadela nie jest szczególnie śmiercionośna… a przynajmniej póki Twoi gracze używają głowy i nie traktują wszystkiego na co wpadną jako worka mięsa do połaskotania mieczem.
To czyni ją doskonałym wprowadzeniem do gry dla nowicjuszy.
Wbija do głowy, że nie wszystkie problemy muszą być rozwiązane tylko przez niesławne “to ja go tnę”. Niezwykle łatwo można ją też podpiąć pod inne moduły. Sam z łatwością połączyłem ją z Zaginioną Kopalnią Phandelvera. Wszystko to, w połączeniu z doskonałą konstrukcją podziemnych ruin i ciekawego podejścia sprawia, że pomimo lat wciąż jest warta wypróbowania.

Potworna Kolekcja [recenzja]

Toni Fejzula – PATRIA [Recenzja]