Do recenzowania komiksu przystąpiłam w sposób typowy, z zamiarem jego oceny z perspektywy odbiorcy produktu rozrywkowego będącego owocem artystycznej wizji. Moją uwagę zwróciła okładka, zaintrygował tytuł, a ostatecznie przekonał opis wydawcy, sugerujący konwencję sci-fi.
Jak się jednak okazało, komiks jest pracą dyplomową, co nie pozostało bez wpływu na jego konstrukcję oraz poziom realizacyjny. Autorem scenariusza i rysunków jest Filip Jędrzejewski. Nawet nas tu nie ma stanowi pierwszą część trylogii, każda odsłona ma się rozgrywać na innej planecie.
***
Główny bohater, Kid, po osiągnięciu pełnoletniości zostaje powołany do odbycia przymusowej, 3-letniej służby w marsjańskiej kolonii. Poznajemy rutynę, która rządzi życiem Kida i jego kolegów. Obserwujemy wzloty i upadki pierwszej, poważnej relacji romantycznej głównego bohatera. Relacji, która rozgrywa się przede wszystkim w przestrzeni wirtualnej.

Fabuła skupia się na problemach, z którymi borykają się młodzi bohaterowie i są to głównie lęki towarzyszące wchodzeniu w dorosłe, samodzielne życie. Z jednej strony chęć uwolnienia się od rodziców i bunt wobec rutyny, a z drugiej strach przed odpowiedzialnością, z jaką wiąże się życie na własną rękę.
Problemy te pobrzmiewają również w relacji Kida i San, jego sympatii. San przybywa do kolonii dobrowolnie, aby uciec od konfrontacji z oczekiwaniami otoczenia i konieczności podejmowania decyzji. Para spotyka się w Datasferze – wirtualnej rzeczywistości dającej użytkownikom możliwość nieograniczonego kreowania fikcyjnego świata. Odrealniony związek w Datasferze zapewnia San bezpieczny dystans i odsuwa w czasie moment zmierzenia się z własnymi lękami.
***
Kolorowa, nęcąca okładka zapowiadała ciekawą stylistykę, jednak komiks okazał się kontrastowy, czarno-biały. Kreska wywołuje skojarzenia ze stylem szkolnej kolorowanki. Nie przeszkadza to w odbiorze, ale i nie ma powodu do ekscytacji, szczególnie jeżeli chodzi o wygląd postaci, wnętrz czy elementów natury. Najlepiej wypadają kadry, w których tłem jest wykreowane w Datasferze miasto. Tutaj widać większą dbałość autora o detal.

Po opisie wydawcy liczyłam na historię o zacierającej się granicy pomiędzy światem realnym a wirtualnym, gdzie możliwości kreacji są tak duże, że nie wiemy, czy nadal mamy do czynienia z czymś prawdziwym, czy już tylko z czyjąś fantazją.
Dostałam inną historię, może bardziej uniwersalną – historię o dojrzewaniu. Co, samo w sobie, rzecz jasna, nie stanowi wady. Niestety, pomimo zaprezentowania fabuły w futurystycznej otoczce, autorowi nie udało się wykrzesać z tego, dość często eksploatowanego tematu, nic autentycznie angażującego.
Okazało się, że niewiele mnie w tej historii porusza i nie jestem szczególnie zainteresowana, co będzie dalej. Bohaterowie ze swoją niedojrzałością również nie wzbudzają mojej sympatii, raczej lekko irytują.

Komiks jest przeładowany tekstem – zarówno mocno banalnymi dialogami, jak i przydługimi przemyśleniami Kida. Wulgarny język, który towarzyszy niemal każdej scenie, w ustach młodych bohaterów sprawia nienaturalne, niekiedy nawet groteskowe wrażenie. Zamiast podkreślać istotność problemów, z którymi się mierzą, w sposób przesadny, i chyba niezamierzony, uwydatnia ich infantylizm.
Pochwała należy się za chwytliwy marketingowo tytuł komiksu. Jednak „obietnica” ta nie znalazła dla mnie odzwierciedlenia w rzeczywistej treści… Szkoda.
Recenzja powstała dzięki współpracy reklamowej z wydawnictwem Kultura Gniewu.
Dane techniczne: Tytuł: Nawet nas tu nie ma Scenariusz: Filip Jędrzejewski Ilustracje: Filip Jędrzejewski Wydawnictwo: Kultura Gniewu Liczba stron: 72 Format: 195 × 260 mm Okładka: miękka Druk: czarno-biały Data wydania: 27 stycznia 2025 ISBN: 978-83-68331-10-3 |