in , ,

Abara. Żebra [Recenzja]

abara_1

Abara. Żebra to manga, która ma potencjalnie wszystkie składowe dobrej pozycji science fiction osadzonej w postapokaliptycznej scenerii. Mamy świat przyszłości i monumentalne miasto – labirynt. Zaawansowaną technologię, która umożliwia modyfikowanie ludzkiego ciała. Starożytne budowle o zagadkowym przeznaczeniu, znanym tylko garstce wtajemniczonych. Jest też realna wizja zagłady rodzaju ludzkiego i bohaterowie, którzy próbują jej zapobiec. Widzicie więc, że mamy tu całkiem spory potencjał fabularny.

Co jeszcze porywa?

Dodajmy do tego zachwycającą kreskę mangaki, który międzynarodową sławę zyskał dzięki oszałamiającej, debiutanckiej serii Blame! W Abarze odnajdziemy podobny rozmach, mrok i perfekcyjne oddanie szczegółu.

Artysta z wykształcenia jest architektem, co można dostrzec w unikalnym stylu, który wypracował. Niemal każda strona tej mangi, to prawdziwa wizualna uczta, którą warto smakować powoli. Tym bardziej cieszą, rozsiane tu i ówdzie, strony w kolorze. Nie uważam się za wielką znawczynię sztuki, ale – na moje amatorskie oko – rysunki w tej mandze są lepsze niż w uznanym Blame! Nie dziwi mnie więc fakt, że wydawca wybrał właśnie tę pozycję na zapoznanie polskiego czytelnika z twórczością Tsutomu Niheiego.

Gdzie zaczynają się schody i czemu warto na nie wejść?

Uprzedzam jednak – nie jest to twórczość lekka, łatwa i przyjemna. Abary nie da się czytać w pośpiechu czy przy okazji. To manga, która wymaga pełnej uwagi i koncentracji. A i to nie zawsze wystarczy. Nikt nie poda nam tu niczego na tacy – no chyba, że wydawca na końcu tomu 😉 Wielu rzeczy trzeba się domyślać. W dodatku nie wiemy czy wnioskujemy słusznie. Powracanie i powtórne czytanie wybranych fragmentów czasem pomaga, ale nie zawsze.

Absolutnie nie uważam tego za wadę. Jeśli weźmiemy pod uwagę przytłaczającą liczbę, typowo rozrywkowych tytułów na rynku – to Abara stanowi  wyjątek godny uwagi.

Ale…

bo zawsze jakieś być musi. Tak jest i w tym wypadku. Zarówno jako czytelnik, jak i widz poszukuję przede wszystkim dobrej historii. Czekam na oryginalne pomysły, które wprawią mnie w zdumienie. Uwielbiam zaskoczenia. Sama warstwa wizualna i świetny klimat nigdy w pełni nie zastąpią mi intrygującej fabuły. Tego, niestety, zabrakło trochę w Abarze. Wysiłek, jaki trzeba włożyć w odszukanie klucza fabularnego, nie przynosi satysfakcji. Odniosłam  wręcz wrażenie, że proces ten nie stanowi wcale intelektualnej zagadki, lecz kamuflaż, który maskuje pewne luki tej historii.

Kilka przemyśleń, w których staram się nie spojlerować

Intryguje mnie zakończenie tej opowieści, które zostawia praktycznie same pytania. Odpowiedzi jest jak na lekarstwo. Ta zagadkowość pobudza wyobraźnię. Dokąd właściwie przenieśli się bohaterowie? W końcu daleko może odnosić się tak do czasu, jak i przestrzeni. Czy jest to inna planeta? A może przyszłość? I dlaczego właściwie oni? Wygląda to na dzieło czystego przypadku. Czy tak jest faktycznie?

Bardzo pomysłowa jest też koncepcja wyrzutni zarodnikowej. Uważa się, że w przestrzeni kosmicznej mogą podróżować organizmy ekstremofilne, czyli posiadające zdolność do przeżycia w skrajnie trudnych i niesprzyjających warunkach. Są to zazwyczaj bakterie. Istnieje hipoteza, że to właśnie takie organizmy roznoszą życie we wszechświecie. A jeśli wytworzyć taką formę przetrwalnikową wokół/u człowieka?

Jeśli myślicie, że znajdziecie jakieś odpowiedzi w dodanym do tomu one-shocie Digimortal, zawiedziecie się. Jest to ciekawa – choć już osobna opowieść. Uważny czytelnik wyłowi pewne niuanse, których echa odnajdzie w Abarze. Za mało jednak, aby tworzyć pełnoprawne teorie i udzielać odpowiedzi.

Wśród fanów istnieje przekonanie, że Tsutomu Nihei tworzy wszystkie swoje historie w jednym uniwersum, z tym że umieszcza je w czasie. W dodatku, ten horyzont czasoprzestrzenny jest niezwykle rozległy. Może jest to trop, którym warto pójść czytając Abarę. Żebra i inne dzieła tego utalentowanego mangaki. Bo czytać go z pewnością warto.

Tytuł: Abara. Żebra
Autor: Tsutomu Nihei
Rok wydania polskiego: 2014
Wydawnictwo: J.P.Fantastica
Tłumaczenie: Paweł Dybała
Liczba stron: 408 + 12 stron kolorowych
Format: A5
Oprawa: miękka w obwolucie
ISBN: 978-83-7471-369-6
Wydanie: I
Cena z okładki: 44,99 zł

Horrorowy Kalendarz Adwentowy #3

Horrorowy Kalendarz Adwentowy #4