Kiedy zaczęłam czytać komiks Twarz, brzuch, głowa. Memuar graficzny, przypomniał mi się pewien stand-up. Komik opowiadał, że do niedawna nie zdawał sobie sprawy, na ile rzeczy muszą zwracać uwagę kobiety, gdy wychodzą na zwykłą imprezę. On i jego koledzy po prostu skrzykują się, idą i dobrze się bawią. Kobieta, aby miło spędzić czas, musi najpierw zadbać o swoje bezpieczeństwo. Odpowiednio się ubrać. Pilnować drinka. Nie zachowywać się prowokująco. Zadbać o powrót do domu. Ten skecz świetnie pokazywał różnicę doświadczeń i perspektyw.
Ukobiecanie jak upupianie
Autorki komiksu zwracają uwagę, że jedną z pierwszych rzeczy, której dowiadują się w swym życiu dziewczynki, jest fakt, że wszyscy mogą je pouczać. Każdy może im mówić, jak powinny się zachowywać, wyglądać i czuć. W ten sposób są uczone, aby spełniać oczekiwania innych. Najgorzej jednak, gdy tego typu oczekiwania uznają – w procesie internalizacji – za swoje. Autorki nazywają to procesem ukobiecania, czyli formowania kobiet zgodnie z wizją patriarchalnego społeczeństwa.
Mnie osobiście termin ukobiecanie z miejsca skojarzył się z gombrowiczowskim upupianiem, czyli infantylizacją. I faktycznie, są pewne podobieństwa. Ukobiecona kobieta powinna, przede wszystkim, dbać o wygląd. Powinna być miła i dobrze, jeżeli często się uśmiecha. Ukobiecanie określa też cele i aspiracje, do których powinny dążyć przedstawicielki płci pięknej.
A co jeśli kobieta/dziewczynka nie chce się wpasować w ten model? Próbuje się ją zdyskredytować na wszelkie możliwe sposoby. Autorki świetnie pokazały ten mechanizm na przykładzie wystąpienia Grety Thunberg, podczas forum ONZ. Nastolatka, za swoje oburzenie i bezkompromisową postawę, została wyśmiana. Zarzucono jej, że jest chora i z tej racji nie wie, co mówi. Dowodzono, że dała się zmanipulować i, tak naprawdę, to nie są jej poglądy. Mówiono, że dziwnie wygląda i robi miny. Co gorsza, w ogóle nie jest… seksowana!
Przerażające jest to, że autorki komiksu nie wymyśliły tych zarzutów. Przytoczyły autentyczne wypowiedzi komentatorów (w większości mężczyzn). Te histeryczne reakcje na wystąpienie szwedzkiej aktywistki mają swoje uzasadnienie. Nieukobiecona kobieta budzi silny strach. Dlaczego? Bo taka osoba jest wolna od oczekiwań. Nie chce się podobać i kokietować. Staje się podobna do najsilniejszej figury szachowej. A kto gra, wie, że królowa chodzi, tam gdzie chce.
Zachwyca czy nie zachwyca?
Spodobało mi się wydanie tego komiksu. Gruby, lekko pożółkły papier. Pozornie niedbała, dynamiczna kreska Oli Szmidy. Nawiązanie – od wewnętrznej strony okładki – do, trwających w Polsce, strajków kobiet oraz amerykańskich (i nie tylko) marszów. Gdy jednak rozpoczynałam lekturę tego komiksu, miałam w głowie pewne wyobrażenie o historii, którą tam znajdę. Byłam jej bardzo ciekawa i przyznam, że moje oczekiwania były dość wysokie. Czy się rozczarowałam? Nie do końca.
Komiks przedstawia bliskie mi problemy. Walkę kobiet o równe traktowanie. Walkę z oczekiwaniami i presją społeczeństwa. Walkę z konsekwencjami upływu czasu, kultem młodości i – selektywnie pojmowanego – piękna. Walkę z własnymi nawykami. I nie powiem, świetnie jest poczuć, że są osoby, które myślą podobnie. Mają te same obawy, troski, marzenia i lęki. Bardzo dobrze, że powstają takie komiksy i powinno być ich jak najwięcej.
Znalazłam tu dużo dobrego, ale nie zmienia to faktu, że spodziewałam się znaleźć więcej. Być może niesłusznie. Bo sam podtytuł komiksu jasno mówi, że nie jest to żaden esej, manifest czy traktat filozoficzny. To jest memuar. A fakt, że mamy do czynienia z pamiętnikiem wiele wyjaśnia i usprawiedliwia. Nawet jeśli przedstawiona historia jest – częściowo lub w całości – autofikcją. Nie ma to żadnego znaczenia. Pamiętniki rządzą się swoimi prawami. A ten konkretny, przekazuje dużo wartościowych, osobistych myśli. Dla mnie jednak, trochę za dużo tu Twarzy i brzucha, a za mało głowy.
Dla kogo ta lektura?
Dla panów – przede wszystkim w celu zyskania (podobnie do wspomnianego na początku komika) innej perspektywy.
Dla pań – ku pokrzepieniu serc.
Dla wszystkich – dla odświeżenia i/lub pogłębienia wiedzy o współczesnej myśli (nie tylko) feministycznej. Naprawdę warto zapamiętać przytaczane w komiksie nazwiska i zapoznać się z twórczością m.in.: Simone de Beauvoir, Michela Foucaulta, Rebeccki Solnit czy Susan Sontag.
Bohaterka komiksu mówi, że ukobiecanie wyrządziło jej wiele szkód. Po pierwsze zagnieździło się w jej głowie, jak pasożyt. Po drugie, wpłynęło negatywnie na jej życiowe wybory. Po trzecie, wykrzywiło jej relację z twarzą. Po czwarte, wyalienowało ją z własnego ciała. Po piąte, zrobiło z niej kobietę gniewną. Dalej stwierdza, że w tym memuarze zajmie się punktami: trzecim, czwartym i piątym, bo pierwszych dwóch jeszcze dostatecznie nie przemyślała. A to właśnie one wydają mi się najciekawsze. Czekam więc na kontynuację!
Tytuł: Twarz, brzuch głowa. Memuar graficzny
Rysunki: Ola Szmida
Scenariusz: Wanda Hagedorn
Rok wydania: 2021
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
Liczba stron: 240
Format: 190×260 mm
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
ISBN: 978-83-66128-56-9
Wydanie: I
Cena z okładki: 79,90 zł