in

Źródło czerni [recenzja]

Dziś, po długiej przerwie, przychodzę do Was z recenzją książki Źródło czerni autorstwa Mariana Baczala. Tytuł ten ukazał się nakładem wydawnictwa WarBook, 26 lutego 2025 roku. Jest to pozycja, która moim zdaniem przypadnie do gustu każdemu miłośnikowi mrocznego fantasy i postapo, ale także czytelnikom szukającym opowieści o świecie na krawędzi zagłady.

Autorem tego dzieła jest Marian Baczal, znany głównie ze swoich opowiadań i tekstów na pograniczu fantastyki i historii alternatywnej. Tym razem zabiera nas w świat, w którym rzeczywistość, jaką znamy, skończyła się w 1260 roku. Przepowiednia Joachima z Fiore się spełniła, a cywilizacja runęła, pozostawiając po sobie ruiny i bezkresną ciemność. Ludzkość żyje w świecie, który pod względem filozoficznym zatrzymał się niemal w średniowieczu, a jednocześnie zmaga się z nową, tajemniczą siłą – Czernią – wciąż wlewającą się do rzeczywistości i pochłaniającą resztki dawnego porządku.

Głównymi bohaterami są Joanna Bartha, instygator koronny Rzeczypospolitej Narodów, Maurycy Firlej, rotmistrz walczący z demonami (zarówno tymi dosłownymi, jak i wewnętrznymi) oraz Kir – pragmatyczny mieszkaniec Nory, dla którego przetrwanie i pieniądze to jedyne, co się liczy. Ich losy splatają się w świecie, w którym nocą wychodzą koszmary, a ludzka moralność zostaje wystawiona na największą próbę.

Fabuła opiera się na walce z tajemniczą Czernią, jest to pewnego rodzaju maź, substancja – można rzec, że dar od Antychrysta dla ludzi. Zwierzęta i ludzie ulegają jej wpływowi, uzależniają się od niej. Działa niczym narkotyk – w małych dawkach wpływa na organizm, ale można z tym żyć. Przy dużych dawkach pojawiają się jednak mutacje oraz nieopanowany gniew. Ludzkie organizmy reagują na nią w różny sposób. W gruncie rzeczy jest to opowieść o końcu pewnej epoki. Świat przypomina dogasający ogień – jeszcze tli się w nim życie, ale nieuchronnie zmierza ku zagładzie. To trochę jak tonący okręt, na którym jedni próbują łatać dziury, inni szykują się do ucieczki, a jeszcze inni tańczą na pokładzie, ignorując zbliżającą się katastrofę. Bohaterowie muszą podjąć decyzję – walczyć do końca, uciec czy zaakceptować nieuniknione?

Baczal serwuje nam brutalny, surowy świat, pełen przemocy, desperacji i moralnych dylematów. W książce nie brakuje mocnych scen, które przypominają nam, że w obliczu zagłady człowiek jest zdolny zarówno do heroizmu, jak i do najgorszego barbarzyństwa. To literatura dla dojrzałych czytelników – nie tylko ze względu na brutalność, ale także na wielopoziomową refleksję nad ludzką naturą.

Podsumowując – Źródło czerni to książka, która nie pozostawia obojętnym. Jest niepokojąca, wciągająca i skłania do refleksji nad tym, jak cienka jest granica między cywilizacją a chaosem. Dla mnie to jedna z tych pozycji, które długo zostają w pamięci. Jeśli lubicie mroczne fantasy z głębokim przesłaniem, ta książka jest dla Was.

Osobiście uważam, że to jedna z najlepszych książek wydanych przez WarBook. Z pewnością znajdzie miejsce na mojej półce obok Bram Sodomy, które również były świetne i które recenzowałem dla Was w ubiegłym roku.

Recenzja powstała dzięki współpracy reklamowej z Wydawnictwem WarBook.

Dane:

Autor: Marian Baczal

Wydawnictwo: WarBook

Ilość stron: 480

Oprawa: Miękka ze skrzydełkami

ISBN: 978-83-68264-06-7

Cena okładkowa: 54,99 zł

Złowieszcza Wojna [recenzja]