Mangaka o wielkim talencie niespodziewanie odszedł z tego świata. Pozostawił po sobie ogromny dorobek twórczy, uwielbiany przez kolejne pokolenia fanów.
Wielka nostalgia
Pewnego dnia przełączając radośnie kanały pilotem, natrafiłem na kreskówkę, której estetyka z miejsca przyciągnęła moją uwagę. Nie mogłem oderwać oczu od ekranu; tyle się działo naraz, że trudno to opisać w prostych słowach. Dla chłopaka chodzącego do podstawówki widok ludzkiej postaci z małpim ogonem, w dodatku wymierzającej silne ciosy w powietrzu robił niesamowite wrażenie. Nigdy wcześniej nic podobnego nie widziałem na ekranie telewizyjnego odbiornika, nie licząc skaczącego po budynkach gościa w stroju niebieskiego kleszcza. Nie sądziłem, że będę śledzić losy małpiego bohatera przez niemal całe swoje dzieciństwo, aż po dorosłe życie. Tak bardzo Son Goku, bo o nim właśnie mowa, spodobał mi się jako protagonista. Zaraz po żmudnym dniu w szkole lądowałem przed telewizorem, aby na RTL 7 śledzić dalsze losy jednego z moich ulubionych bohaterów oraz jego zgranej paczki sprzymierzeńców, w której ciekawych indywiduów nie brakowało. A to wszystko na tle niecodziennej scenerii. Świat przedstawiony na pozór podobny, ale w gruncie rzeczy zupełnie inny od naszego. Zmyślnie zespolono prehistoryczną faunę z futurystyczną technologią, co w rezultacie dało środowisko idealne do głębszej eksploracji. Nic dziwnego, że seria Dragon Ball osiągnęła tak wielką popularność, skoro od samego początku wykazywała się niemałą dozą oryginalności w podejściu do bohaterów i otoczenia. Gdyby nie Akira Toriyama, efekt końcowy mógłby nie być tak atrakcyjny dla widzów z różnych zakątków świata, w tym również z naszych rodzimych stron.
W polskiej wersji językowej nie mogło oczywiście zabraknąć oryginalnego tworu, czyli mangi, bez której kochane przez wielu anime nie mogłoby powstać. Na terenie Polski dystrybucją i tłumaczeniem zajęło się wydawnictwo Japonica Polonica Fantastica, po dziś dzień dostarczające na nasz rodzimy rynek najróżniejszej maści tytuły z kraju kwitnącej wiśni. Pamiętam czasy, kiedy z niecierpliwością czekałem na kolejny tomik. Co z tego, że znałem już wcześniej całą fabułę z serialu, i tak musiałem zobaczyć jak pięknie i dynamicznie narysowane są wszystkie potyczki z udziałem Goku i jego wojowniczej ekipy.
Seria Dragon Ball, głównie jako anime, była szeroko promowana w Polsce. W paczkach chrupek Chio można było znaleźć specjalne karty z głównymi postaciami na przeróżnych poziomach mocy. Do dzisiaj żałuję, że nie schowałem tych kart do żelaznego kufra, tylko pewnego dnia pozbyłem się ich bezmyślnie. Głupota ludzka nie zna jednak granic.
Ponadczasowy sukces
Sielanka nie mogła trwać wieczne, bowiem dnia 1 marca 2024 roku Akira Toriyama niespodziewanie zmarł, mając tylko 68 lat. Mangaka pozostawił po sobie ogromny dorobek twórczy, który przyciąga coraz to nową rzeszę fanów. Jak się okazało, jego oryginalny styl oraz wizja świata przedstawionego wychodzą poza wszelkie ograniczenia pokoleniowe. Postacie, które wykreował na łamach mangi Dragon Ball, w większości sprawiały wrażenie niesamowicie sprawnych fizycznie. Zdarzały się co prawda przypadki postaci wyglądających komicznie, ale to tylko dodawało uroku tytułowi nastawionemu na akcję i przygodę wzdłuż różnorodnych lokalizacji. Z powodzeniem udało się przekuć tak nietuzinkową mangę w anime rozpoznawalne niemalże na całym świecie. Naturalne, że zainspirował i nadal inspiruje kolejne pokolenia twórców. Prawdopodobnie bez wpływu Akiry Toriyamy takie prominentne tytuły jak seria Naruto czy One-Piece nie ujrzałyby światła dziennego, a przynajmniej nie w identycznej, rozpoznawalnej dzisiaj przez fanów formie.
Nie tylko Dragon Ball
Zrozumiałe, że Toriyama większości kojarzy się głównie z serią Dragon Ball, biorąc pod uwagę jej niesamowitą popularność. Warto jednak pamiętać, że na koncie autora można znaleźć masę one-shotów o odmiennej tematyce oraz m.in. dłuższą mangę pod tytułem Dr. Slump, skupiającą się mocno na zabawianiu odbiorcy za pomocą rozmaitych żartów sytuacyjnych; tytuł także doczekał się animowanej adaptacji. Co najciekawsze, jeden z najmniej znanych tytułów Sand Land – a przynajmniej nie tak skomercjalizowany jak Dragon Ball czy nawet Dr. Slump – doczekał się po wielu latach uwagi ze strony producentów filmowych, serialowych oraz growych, o czym więcej w późniejszej części artykułu.
Rysownikowi nie był wcale obcy rynek gier komputerowych. Zdarzało mu się współpracować przy różnych tytułach, jak choćby Chrono Trigger i Dragon Quest, w roli designera postaci, obiektów i lokalizacji. Wystarczy lekko spojrzeć na grafiki promocyjne, by od razu rozpoznać dosyć charakterystyczny styl tego konkretnego artysty.
To nie koniec
Akira Toriyama wciąż czuwał nad procesem produkcyjnym adaptacji swojej twórczości. Przed śmiercią szczególnie zaangażował się w pracę nad projektem kolejnego anime z uniwersum Dragon Balla. Motywem przewodnim Dragon Ball DAIMA ma być – podobnie jak w przypadku Dragon Ball GT – przemiana Goku i pozostałych bohaterów w swoje dziecięce wersje. Jak do tego dojdzie? Dowiemy się w okresie jesiennym bieżącego roku.
Na tym nie koniec nowości z twórczego świata Toriyamy. Mniej znana manga jego autorstwa Sand Land, w której główną rolę odgrywa mały demon Beelzebub, również doczekała się własnej adaptacji, i to na szeroką skalę. W zeszłym roku na ekranach japońskich kin zadebiutował pełnometrażowy film animowany, podobnie jak Dragon Ball Super: Super Hero, opracowany przy użyciu techniki animacji komputerowej. A już wiosną tego roku na Disney+ ma pojawić się serial animowany, do pewnego stopnia powielający treść znaną z wersji kinowej.
Na rynku gier komputerowych marki Sand Land również nie zabraknie. Model gry został opracowany z myślą o użytkownikach gier akcji i RPG. Obszerne pustynne tereny będą do dyspozycji graczy, wraz z potężnymi pojazdami i maszynami, za których oryginalny projekt mogła odpowiadać tylko jedna osoba – Akira Toriyama. Nie da się nie zauważyć silnej inspiracji deweloperów wciąż dosyć unikalną kreską mangaki. Efekt końcowy będziemy mogli zobaczyć w pełnej krasie już na wiosnę.
Kamehame-Ha!
Jako artysta Akira Toriyama poruszył serca wielu młodych ludzi. Wielu z nich poszło w jego ślady, tworząc serie mangowe, które cieszyły się coraz większą popularnością poprzez przeróżne adaptacje filmowe, serialowe i growe. Co nie zmienia faktu, że nie ma, nie było i nie będzie drugiego takiego mangaki o takim samym stylu i wrażliwości. Wywarł potężne piętno na popkulturze, czego pozytywne efekty będziemy odczuwać jeszcze przez bardzo długi czas.