in , ,

Dragon Ball Z: Zmartwychwstanie F. [Recenzja]

Tematem dzisiejszej recenzji jest bardzo nietypowy tytuł, a mianowicie Dragon Ball Z: Zmartwychwstanie F.   od wydawnictwa JPF – Japonica Polonica Fantastica.
Z jednej strony jest to manga opowiadająca jedną z wielu przygód naszych ulubionych bohaterów z sagi Dragon Ball, lecz z drugiej jest to rzadko spotykana odmiana komiksu zwana foto komiksem (photo comic).

Foto komiks tym różni się od standardowego komiksu, że nie wykorzystuje ilustracji / rysunków, lecz zdjęcia oraz zrzuty z ekranu (np. kadry ze scen filmów bądź seriali).
Forma ta była dosyć popularna w Wielkiej Brytanii oraz w krajach Ameryki Łacińskiej.
W Polsce ukazało się kilka foto komiksów. Z tych które pamiętam to adaptacje Toy Story, Pokemon Film Pierwszy oraz Sailor Moon.

Dragon Ball Z: Zmartwychwstanie F  jest adaptacją piętnastego filmu kinowego z uniwersum Dragon Balla. Do stworzenia tej specyficznej mangi, określonej mianem Anime Comics, wykorzystano kadry z filmu przyozdobione onomatopejami oraz klasycznymi dymkami z tekstem.
Na pierwszy rzut oka efekt końcowy jest piorunujący i ręce same wyciągają się po ten album. Jednakże po wnikliwym przyjrzeniu się wychodzą pewne mankamenty tego wydania.

To co najbardziej zadziwia to forma wydania mangi. Miękka okładka otoczona obwolutą, strony w kolorze oraz z kredowego papieru  bardzo cieszą. Jednakże mamy tu do czynienia z formatem większym niż standardowe tomiki z serii Dragon Ball czy Dragon Ball Super. Więc niestety nie da się ułożyć tego albumu z pozostałymi w wersji chronologicznej przedstawionych w nich wydarzeń.

Powodem zwiększenia formatu jest fakt wykorzystywania kadrów z filmu animowanego. Film przedstawia fabułę za pomocą płynnej animacji ukazującej sekwencję wydarzeń oraz umiejscowionych równolegle ścieżek dźwiękowych z dialogami oraz odgłosami.
W komiksie rysownik musi zaplanować plansze, kadry oraz ich zawartość tak by przedstawiane wydarzenia były klarowne oraz wizualnie atrakcyjne dla czytelnika.
Stworzenie spójnego komiksu za pomocą wycinków z filmu wymaga momentami umiejscowienia sporej ilości kadrów aby razem ukazały zrozumiałą sekwencję wydarzeń.
Taki natłok kadrów sprawia że niektóre panele wypadają mało estetycznie.

Kadr w dolnym prawym rogu wygląda jakby ledwo się zmieścił.

Ponadto liczne małe kadry sprawiają, że dialogi w chmurkach mają mniejszy rozmiar czcionki, który potrafi się zmieniać na przestrzeni całej planszy.

Również umiejscowienie chmurek w niektórych kadrach okazuje się być kłopotliwe.

Wygląda jakby kwestię Piwusa wypowiadał Goku.

Innym mankamentem jest jakość grafiki.
W filmach animowanych ujęcia statyczne mają zazwyczaj dopieszczoną warstwę wizualną. Lecz, gdy następują sekwencje ruchome, np. podczas walki, grafika jest niższej jakości, gdyż zazwyczaj nie jesteśmy nawet w stanie dostrzec tej różnicy, a dla twórców jest to ułatwienie pracy. Mniejszy nakład czasowy i pieniężny.
Na potrzeby foto komiksu, często użytkowane są kadry z takich ujęć i od razu rzuca się w oczy różnica jakości w porównaniu z kadrami, gdzie użyto zrzuty z ujęć statycznych.

Z warstwy wizualnej najmocniejszą stroną jest kolorystyka. Intensywne odcienie robią wrażenie oraz czasami rekompensują koślawość kadrów.

Co do fabuły to nie powala ona swoją oryginalnością.
Frizer powraca do życia, wskrzeszony przez swych podwładnych. Planuje zemstę, szykuje się oraz najeżdża Ziemię, w której obronie stoją Wojownicy Z. Ot, cała filozofia.
Historia ta bazuje na sentymencie fanów sagi, w szczególności wobec Frizera. Sam osobiście, uważam go za najciekawszego złoczyńcę jaki ukazał się w Dragon Ballu i cieszy mnie, że jest możliwość zapoznania się z tą historią, mimo jej prostolinijności fabularnej.
Znając fabułę serialu Dragon Ball SUPER  a następnie sięgając po pierwszy tom jej adaptacji, byłem mocno zniesmaczony faktem, że cały wątek zmartwychwstania Frizera został skompensowany do jednego kadru, w którym czytelnik otrzymuje szybkie streszczenie. Wydanie Dragon Ball Z: Zmartwychwstanie F trochę rekompensuje ten karygodny błąd autorów serii. Dlaczego tylko trochę? Otóż wątek Frizera jest umiejscowiony pomiędzy innymi wydarzeniami, które poznajemy z treści pierwszego tomu regularnej serii Dragon Ball SUPER. Znając jego fabułę, a następnie czytając Zmartwychwstanie F jesteśmy świadomi, że cały wątek powrotu Frizera nie miał większego wpływu na głównych bohaterów. Nie zaznali strat ani nie odkryli nowych technik czy przemian.

Mocno rozpisałem się przy wymienianiu minusów omawianego tomu. Czy oznacza to że odradzam zapoznania się z Dragon Ball Z: Zmartwychwstanie F.?
Absolutnie nie! I na moje zdanie nie ma wpływu fakt, iż odczuwam duży sentyment do sagi Dragon Ball. W końcu tak jak wielu moich rówieśników tak i ja leciałem pędem ze szkoły do domu aby obejrzeć na kanale RTL7 nowe odcinki serialu oraz ciułałem kieszonkowe aby kupić kolejne tomy mangi. Omawiany tu album jest rzadko spotykaną formą komiksu, szczególnie na rynku polskim i właśnie dlatego go polecam. Obecnie foto komiksy mają się dobrze w sieci. Na forach i prywatnych stronach kolekcjonerzy figurek oraz modelarze opowiadają własne historie tworząc foto komiksy, które docierają do zainteresowanej danej tematyką widowni za pośrednictwem internetu. Natomiast wytwórnie filmowe czy telewizyjne najczęściej zlecają twórcom komiksowym stworzenie adaptacji ich najnowszych produkcji od podstaw. Dlatego Dragon Ball Z: Zmartwychwstanie F. jest specyficzną pozycją, którą warto nabyć nawet w celu kolekcjonerskim, gdyż stanowić będzie ciekawy okaz.

 

  • Scenarzysta: Akira Toriyama
  • Wydawnictwo: JPF – Japonica Polonica Fantastica
  • Format: 148×210 mm
  • Oprawa: miękka w obwolucie
  • Papier: offset
  • Druk: kolor
  • Ilość stron: 360
  • ISBN-13:9 788374717564
  • Cena okładkowa: 49,00 zł

Wojna królów. Preludium [Recenzja]

WILK – Jean-Marc Rochette [Recenzja]