Na początku czerwca, relacjonując wycofanie się Kelly Marie Tran z Instagrama, pokrótce zasygnalizowaliśmy moralny upadek wśród fanów “Gwiezdnych Wojen” odpowiedzialnych za zachowania takie jak nękanie aktorów i filmowców zaangażowanych w serię. Niestety, nie był to koniec tej historii.
Przy marce tak popularnej, jak Star Wars, nie ma nic dziwnego w tym, że niektórzy z wiernych fanów (wielu urodzonych długo po premierze Nowej Nadziei) nie będą lubić nowych części. Nie można zadowolić każdego, a już na pewno nie tworząc sequele do prawdopodobnie najbardziej kultowych filmów w historii science fiction, na których wychowały się pokolenia miłośników.
Szczególnie Ostatni Jedi, druga część disneyowskiej trylogii, wzbudza ogromne kontrowersje. Nie ma nic złego w wyrażaniu negatywnych opinii o filmie, który nas zawiódł. Nie ma nic złego w wytykaniu niekonsekwencji pomiędzy sequelem a oryginałami. W czasach portali społecznościowych wyrażanie opinii, pozytywnych i negatywnych, o mediach, wobec których mamy silne uczucia, jest mocno zachęcane. Ba, można brać to krok dalej i tworzyć wokół swoich opinii grupy dyskusyjne!
Rzecz w tym, że wśród fanów krytykujących film utworzyła się bardzo hałaśliwa nisza tych, którzy nie tyle go nie lubią, ale nienawidzą do tego stopnia, by żądać jego całkowitego wymazania z kanonu “Gwiezdnych Wojen”. I ogłaszają to na sposoby, które ciężko potraktować poważnie, chociaż sami wydają się podchodzić do tematu bez ironii.
Użytkownik Twitter @AzulaAr 3 czerwca opublikował, nie żartuję, deklarację niepodległości wobec filmu, podpisując się w imieniu całego fandomu.
Today, #WetheFans of #StarWars declare #ourRebellion from #Lucasfilm. We are tired of being spat on, told that the franchise we so adore is not for us anymore, and of our favorite characters being mistreated by the directors of the new movies. We call upon @Disney for change. pic.twitter.com/61uPIWOeDz
— Azula (@AzulaAr) June 3, 2018
“Dokument” ten, pomijając obrzydliwy projekt graficzny, bardzo słabą angielszczyzną prezentuje idee takie, jak “konieczność zgody fandomu” przy tworzeniu sequela. Twierdzi też, że szefostwo Lucasfilm musi być zwolnione za zbrodnię rzekomego używania filmu do promowania własnych idei politycznych (czyt. dawania ważnych ról kobietom i mniejszościom etnicznym). Nawołuje też do bojkotu Star Wars do czasu aż korporacja dostosuje się do fanowskich standardów. Jak łatwo się domyślić, wiele odpowiedzi na ten tweet sprowadza się do “Mów za siebie!”.
Inni antyfani filmu podchodzą do swojej nienawiści aktywniej. Wspominaliśmy już, że wypuszczono w sieć “szowinistyczną wersję” Ostatniego Jedi, fanowski re-cut redukujący żeńskie role. Dla niektórych to nie dość – film jest według nich tak skażony, że jedynym ratunkiem jest stworzenie go od nowa, na modłę tego, co podyktują fani, jedyny godny autorytet w sprawach Star Wars.
Tak oto powstał ruch Remake The Last Jedi. Postulaty są bardzo podobne do tych z “deklaracji niepodległości” – zdekanonizować Ostatniego Jedi za pokrzywdzenie bohaterów oryginalnej trylogii, urozmaicenie obsady oraz rzekomo celowe obrażanie tego, co “prawdziwi” fani kochają w “Gwiezdnych Wojnach”. Film w jego oryginalnej formie nazywają dosłownie “bluźnierstwem”.
Autorzy tej akcji twierdzą, że mają zespół producentów gotowych na sfinansowanie całkowicie nowej wersji filmu, z tym samym budżetem, tym razem wedle życzeń “wszystkich” fanów, mile widziane są jednak deklaracje dotacji od osób, które popierają projekt.
Nie jest to jednak kampania fundraisingowa na Kickstarterze, Indiegogo lub podobnej platformie (skąd prawdopodobnie szybko by zniknęła dzięki prawnikom Lucasfilm/Disney) – dotację można “zadeklarować” wpisując w załączony na ich stronie formularz Google wymagający tylko podania kwoty i dowolnego adresu email. Podobno autorzy zamierzają skontaktować się z każdym pod podany e-mail. Jak ma to zadziałać i czemu nie obawiają się oni “hojnych” dotacji od trolli wpisujących fałszywe adresy? Któż to wie.
Twierdzą oni również, że ich intencją nie jest naruszanie praw autorskich – planują zgłosić się z pieniędzmi i domagać się stworzenia remake’u wprost u źródła. Dlaczego korporacja Disney, nawet sprezentowana 200 milionami dolarów, miałaby zgodzić się na zrobienie od nowa filmu, który już oddał im wielokrotność swojego budżetu to pytanie, którego organizatorzy Remake the Last Jedi chyba nigdy sobie nie zadali.
Ta toksyczna nisza fandomu Star Wars wydaje się również mieć niezdrową obsesję na punkcie koloru włosów admirał Holdo – można się spotkać ze stwierdzeniami, że oficer w ruchu oporu nie może mieć jasnopurpurowych włosów i być traktowana poważnie. Absurd tego argumentu zaczyna mieć więcej sensu kiedy przypomnimy sobie, że dla skrajnoprawicowych facetów w sieci kobiety z włosami w modnych teraz pastelowych lub neonowych odcieniach włosów są symbolem feminizmu. “Dziwna” fryzura (w uniwersym pełnym naprawdę dziwacznych obcych, notabene!) to tylko wymówka, by szerzyć niechęć do postaci, za to, że jest kobietą na wysokiej pozycji.
Przypominam, że poprzednia trylogia “Gwiezdnych Wojen” również oskarżana była o ogromny spadek jakości w porównaniu do oryginalnej. Dlatego większość fanów woli prequele ignorować, w całości lub wybiórczo (na przykład animowane spinoffy Ataku Klonów często uznaje się za kanoniczne). Jednak nawet idea midichlorian ani powszechnie znienawidzony Jar Jar Binks nie wywołali u fanów posunięć równie groteskowych, jak secesyjne manifesto i żądanie całkowitej przeróbki Mrocznego Widma. Ciekawe co odróżnia pana Binksa od Rey, Rose i Holdo, hm…
Nie jest to pierwszy ani ostatni raz w ciągu czterdziestu lat, gdy “Gwiezdne Wojny” próbują zmienić kierunek i trafić do szerszej grupy odbiorców. Jednak część fanów, głównie biali, cis-heteroseksualni mężczyźni, uważa te filmy za zbyt integralną część własnej tożsamości, aby to zaakceptować. Są święcie przekonani o tym, że wielka hollywoodzka korporacja jest winna konsumentom takim, jak oni ciągłego dogadzania ich specyficznym gustom. Najwidoczniej w 2018 fandom sięgnął poziomu, w którym dno jest sufitem.
Ostatnia myśl: czy wszyscy możemy się zgodzić, że porgi to obiektywnie najlepsza rzecz jaką dał nam Ostatni Jedi i powinny istnieć w każdej wersji tego filmu i uniwersum Star Wars?