Wiedz, o książę, że między czasami, kiedy ocean połknął Atlantydę z jej lśniącymi miastami, a nadejściem synów Aryasa, była era przewspaniała, kiedy królestwa tego świata błyszczały niczym klejnoty pod gwiazdami – Nemedia, Ophir, Brythunia, Hyperborea, Zamora z jej czarnowłosymi kobietami i nawiedzanymi przez pająki wieżami pełnymi tajemnic, Zingara z jej rycerstwem, Koth graniczące z pasterskimi ziemiami Shemu, Stygia z jej strzeżonymi przez cienie grobowcami, Hyrkania, gdzie jeźdźcy nosili stal, jedwab i złoto. A najdumniejszym z królestw świata była Aquilonia, niezaprzeczalnie władająca sennym Zachodem. Aż nadszedł Conan, Cymeryjczyk, czarnowłosy, o ponurym wejrzeniu, z mieczem w dłoni – złodziej, łupieżca, zabójca, na przemian rubaszny i melancholijny – by zdeptać trony Ziemi obutymi w sandały stopami.
– z Kronik Nemedyjskich
(przekład własny)
Najsłynniejszy barbarzyńca popkultury narodził się z recyklingu.
W 1929 r. pulpowe magazyny Argosy i Adventure odrzuciły opowiadanie By This Axe I Rule!, autorstwa pewnego dwudziestotrzyletniego Teksańczyka. Opowiadanie było ostatnim z cyklu historii o Kullu, pochodzącym z Atlantydy barbarzyńcy, który po licznych perypetiach zostaje królem cywilizowanego królestwa Valusji. Niezrażony autor dopisał do tekstu nowy pomniejszy wątek, doprawił sosem z nadnaturalnej grozy, zmienił imię głównego bohatera (oraz inne dekoracje) i wysłał całość do magazynu Weird Tales (w którym wcześniej publikował inne teksty, także te o Kullu). W 1932 r. opowiadanie ukazało się pod tytułem The Phoenix on the Sword. Takim to sposobem na świat przyszedł Conan Cymeryjczyk.
W ciągu krótkiego, bo zaledwie trzydziestoletniego życia, zakończonego tragicznie samobójczą śmiercią, ów Teksańczyk – Robert Ervin Howard (1906-1936) – zdążył napisać zaledwie 20 dłuższych opowiadań (za jego życia opublikowano 17), jedną powieść i kilka niedokończonych szkiców historii o Conanie. A mimo to jego bohater jest obecnie jedną z ikon popkultury, a sam R.E.H cieszy się zasłużoną sławą jednego z prekursorów podgatunku fantasy zwącego się “sword and sorcery“. Dzięki rzeszy naśladowców i kontynuatorów stylu Howarda – a zwłaszcza popularyzatorskiej działalności L. S. de Campa – został przez te wszystkie lata Conan bohaterem niezliczonych powieści, trzech filmów kinowych, kilku seriali (aktorskich i animowanych) oraz gier planszowych i komputerowych, inspiracją dla licznych artystów-plastyków i zespołu metalowego. A także trafił na łamy kilku serii komiksowych.
Pierwszą z nich był Conan the Barbarian. Dzięki zabiegom ówczesnego zastępcy redaktora naczelnego i jednego z głównych scenarzystów Marvela, Roya Thomasa, komiksowy gigant nabył prawa do postaci Conana od zarządzającego artystycznym spadkiem po Howardzie agenta Glena Lorda. Ponieważ jednak licencja kosztowała więcej niż planowano – w budżecie serii nie zmieścił się planowany jako główny rysownik John Buscema i Thomas (który napisał scenariusz pierwszego numeru sam, gotów zrezygnować z części honorarium, żeby wyrównać koszt nabycia licencji) powierzył narysowanie komiksu młodemu Brytyjczykowi Barry’emu Windsor-Smithowi. Pierwszy zeszyt (datowany na październik 1970) rozpoczął liczącą 275 numerów serię (ostatni numer datowany jest na grudzień 1993), a ona sama zaowocowała – jak to zwykle u Marvela – licznymi spin-offami.
O drugiej głównej serii komiksowej – z którą dzięki Wydawnictwu Hachette polski czytelnik wreszcie będzie miał okazję zapoznać się w całości – Szanowni P.T. Czytelnicy mogli już przeczytać w artykule „Savage Sword of Conan”, czyli zawartość nowej kolekcji komiksów autorstwa Janusza Samborskiego, do którego niniejszym odsyłam.
Po zakończeniu serii wydawanych przez Marvela, przez kilka lat komiksowy Conan tkwił w niebycie, aż do roku 2003 – kiedy to wydawnictwo Dark Horse Comics rozpoczęło wydawanie nowej serii. Najpierw po prostu jako Conan (50 zeszytów + numer zerowy), a następnie jako Conan the Cimmerian (25 zeszytów), Conan: Road of Kings (12 zeszytów, z Royem Thomasem jako scenarzystą), Conan The Barbarian, Conan the Avenger (obie po 25 zeszytów) i Conan the Slayer (12 zeszytów) seria była kontynuowana aż do sierpnia ubiegłego roku. Oczywiście przy okazji pojawiło się wiele “jednostrzałówek” i mini-serii, a także reprinty wcześniejszych serii Marvela, w kilku wydaniach zbiorczych. Prawa do postaci Conana najprawdopodobniej nadal należą do Dark Horse Comics – w przyszłości należy się więc spodziewać kolejnych opowieści komiksowych o naszym barbarzyńcy.
Komiksowy Conan w Polsce nie miał do tej pory szczęścia. Kolekcja Conan Barbarzyńca Wydawnictwa Hachette nie jest bynajmniej debiutem tej postaci na polskim rynku. Co więcej – nie jest nawet pierwszym polskim wydaniem historii z serii Savage Sword of Conan. Pierwsza próba została podjęta jeszcze w 1989 r. przez “AS – EDITOR” Sp. z o.o. Ukazało się wtedy 5 zeszycików – najpierw jako Conan Saga, a od numeru #2 – już jako Conan. Troll jest w posiadaniu 2 z nich: otwierających serię Zębów Gwahlura (Savage Sword of Conan #25, scenariusz: Roy Thomas, rysunki: Dick Giordano) i numeru #4: Młyn (Savage Sword of Conan #105, scenariusz: Don Krarr, rysunki: Gary Kwapisz, Bob Camp). O jakości wydania im mniej napiszę, tym lepiej (tani papier, kiepski tusz…), ale same historie były całkiem nieźle przetłumaczone, a czarno-białe rysunki bardzo dobrze oddawały klimat opowieści.
Drugą próbę zaszczepienia komiksowego Conana na polskim rynku podjęło legendarne wydawnictwo TM-SEMIC, w 1993 r.. Tym razem sięgnięto po pierwotną serię (Conan the Barbarian). Ale – i być może to zaważyło na braku sukcesu – z jakiegoś powodu (może decyzja Marvela odnośnie sprzedaży praw?) wydano zeszyty ze środka serii: #62-63, #65-66 i #75-94 (łącznie w 9 numerach, 6 pierwszych zawierało po 2 zeszyty, 3 ostatnie – po 4). I na tym się skończyło.
Dwa albumy zawierające zeszyty z serii wydawanej przez Dark Horse Comics (numer zerowy i zeszyty od #1 do #6) wydał w Polsce Egmont w 2004 i 2005 r. I znowu na tym się skończyło.
W 2006 r. wydawnictwo Mandragora pokusiło się o sprowadzenie na polski rynek Essential: Conan – volume 1 od Marvela. W jednym grubym tomie w twardej oprawie ukazało się pierwszych 25 zeszytów serii Conan the Barbarian – w oryginale kolorowe, zaś w tym wydaniu w gustownej czerni i bieli. Aż żal, że Marvel nie pokusił się o wydanie całej serii w tej formie.
Wygląda jednak na to, że skończyły się mroczne dni dla komiksów o najsłynniejszym barbarzyńcy popkultury w Polsce. Troll pozwoli sobie na ostrożne wyrażenie optymizmu: że Kolekcja Conan Barbarzyńca Wydawnictwa Hachette spełni pokładane w niej nadzieje. Recenzja pierwszego tomu – Czerwone Ćwieki – już niebawem. Stay tuned.