Chciałbym w tej chwili krótkiej refleksji nad komiksem Śmierć Stalina scenarzysty Fabiena Nury i rysownika Thierry’ego Robina zastanowić się, czy może jednak wersja filmowa Śmierć Stalina w reżyserii Armando Iannucciiego i w gwiazdorskiej obsadzie: Steve’a Buscemiego, Michaela Palina i Jeffreya Tambora lepiej opowiada w swej wersji agonię dyktatora. Agonię w tragifarsie, tak jak widzą to i jedni i drudzy twórcy, bo obie wersje opowiadanych ostatnich chwil zbrodniarza niewiele się różnią.
Obie wersje są pełne czarnego humoru, a co do tej wersji interpretacji rosyjskiej historii, autorzy zgodnie zaznaczają, że to fikcja oparta na fragmentach dokumentów i domysłach. Film został w Rosji Putina zakazany, gdyż, jak mawiał Lenin “jedno zdjęcie ma więcej mocy niż tysiące słów”. Nie znalazłem informacji, czy ukazał się tam komiks, sądzę, że nie. Jest bowiem tak samo nieprzychylny jak film.
Pomimo angielskiego humoru wersji filmowej i jego gwiazdorskiej obsady bliższa jest mi dopracowana i bardziej groteskowa wizja autorów komiksu. Sama kreska rysunków Robina to kwintesencja stwierdzenia rosyjskiego ”i smieszno i straszno”. Karykaturalne postacie radzieckich przywódców, którzy rozpoczynają swój „taniec intryg” nad jeszcze nieumarłym „słońcem” Kraju Rad podkreślają ich prawdziwe motywacje oraz stosunek do systemu stworzonego przez dyktatora, którego wola była wszystkim, który był dla narodu jak bóg. A który skończył tak, jak system, który stworzył, wraz z ludźmi, którzy przyczynili się do jego śmierci. Tu nie ma pozytywnych bohaterów. Wyjątkiem jest może pianistka, której postać nie jest jednak aż tak istotna dla rozwoju wypadków, które doprowadzają do śmierci tyrana. Teoretycznie mogłaby je zapoczątkować, ale w komiksie głównie spina całość opowiedzianej historii.
Jeżeli ktoś będzie bardziej zainteresowany samą historią zgonu słońca Kraju Rad, to polecam stosowny odcinek programu Bogusława Wołoszańskiego „Sensacje XX wieku”, w którym można prześledzić wszystkie udokumentowane i ujawnione fakty.
Mnie bardziej interesowała sama tragikomiczna sytuacja i chichot historii. I ta pewność, że zło ostatecznie zostanie ukarane i kiedyś, i teraz, i zawsze, choć różne do tego prowadzą drogi. Wszyscy, którzy chcą zmieniać historię „wymazując” niewygodne postacie – jak pokazuje zakończenie filmu – srodze się zawiodą, bo one powrócą, czy na karty książek, czy też jak w tym przypadku komiksu lub w filmie.
Komiks pozwala nam z wykorzystaniem czarnego humoru poznać twarz jednego z największych zbrodniarzy w dziejach ludzkości i zrozumieć trochę, dlaczego w Rosji zawsze jest tak, a nie inaczej…
Ze względu na opowiadaną historię cieszy fakt, że polski wydawca wydał oba tomy (Agonia i Pogrzeb) tej zamkniętej historii od razu, a nie, jak wydawca francuski, który wydał je w dwuletnim odstępie. Wydanie polskie posiada również ciekawe dodatki, jak szkice autora, studium postaci satrapy i jego spiskowej świty. Ciekawe są również zamieszczone fragmenty nie zrealizowanego projektu – biografii Stalina oraz szkice kompozycji plansz wraz z komentarzem autorskim do przedstawionych kadrów.
Śmiało można tę pozycję polecić wielbicielom dobrych historii, wszystkim miłośnikom czarnego humoru i bardzo dobrego komiksowego rzemiosła. Cieszę się, że stanie ona obok innych ciekawych publikacji na mojej półce.
Tytuł: Śmierć Stalina
Scenariusz: Fabien Nury
Rysunek: Thierry Robin
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Wydawnictwo: Non Stop Comics
Data wydania: 5/2018
Tytuł oryginalny: La mort de Staline – Une histoire vraie… soviétique
Wydawca oryginalny: Dargaud
Rok wydania oryginału: 2010 / 2012
Liczba stron: 144
Format: 240×320 mm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolor