Komiks Wonder Woman. Zwiastunka wojny jest adaptacją powieści Leigh Bardugo. To poczytna autorka literatury młodzieżowej, która napisała popularną Szóstkę wron oraz trylogię Cień i kość – zekranizowaną niedawno przez Netflixa. Za scenariusz komiksowej adaptacji odpowiada Louise Simonson, a rysunki stworzyła Kit Seaton. W efekcie otrzymujemy zgrabny, kolorowy tomik, wypełniony 180 stronami wartkiej (choć momentami mało logicznej i lekko przesadzonej) akcji. A wszystko to w duchu girl power i nie bez przesłania. Ważne motywy to siła przyjaźni, poświęcenie, odwaga i wytyczanie własnej, życiowej ścieżki.
Brzmi to może nieco banalnie, ale to chyba dlatego, że czasy się trochę zmieniły i niektórzy mogą odczuwać pewien przesyt odnośnie tego typu treści. Kiedy jednak dorastałam, bardzo brakowało mi silnych i ciekawych – kobiecych – postaci w literaturze, filmie oraz komiksie. Ze świecą szukać można było jakichś porządnych, przygodowych historii, w których bohaterem nie byłby chłopiec. W tym miejscu należy oddać cześć i chwałę takim postaciom jak Alicja (z Alicji w Krainie Czarów) czy Pippi Långstrump, ale – nie ukrywajmy – tych opowieści było jak na lekarstwo.
Pamiętam, kiedy po raz pierwszy dowiedziałam się, że taka postać jak Wonder Women w ogóle istnieje. To było na lekcji angielskiego, w czasach zamierzchłej podstawówki. Wertując nowy podręcznik, znalazłam paragraf o komiksowych bohaterach. I tam, obok Spider-Mana, Batmana i Supermana, jak gdyby nigdy nic, widniała Wonder Women. Wiedzieć o istnieniu takiej bohaterki to jedno, ale dostać wtedy taki komiks? Dla przeciętnego dzieciaka było to niemożliwe. Nie muszę chyba pisać z jaką niecierpliwością czekałam, aż dojdziemy do tego miejsca na lekcjach. Skończyło się bardzo życiowo, bo nauczyciel postanowił kompletnie ominąć te strony podręcznika.
Jestem więc przekonana, że gdyby Wonder Woman. Zwiastunka Wojny wpadła w moje – powiedzmy dwunastoletnie – ręce byłoby to jak manna z nieba. Teraz mogę tylko napisać, że bardzo się cieszę z coraz większej dostępności treści, w których dziewczynki i dziewczęta nie grają tylko pobocznych ról złośliwych sióstr, dam w opałach czy marzycielskich pensjonarek. W komiksie zresztą, Diana (czyli przyszła Wonder Woman) i Jason prowadzą ciekawą dyskusję. On mówi jej, że rodzice wychowali go na opowieściach o bogach, potworach, herosach, a cenił zwłaszcza Tezeusza i Herkulesa. Ona kontruje, że musieli wychowywać się na innych historiach, bo dla niej Tezeusz jest porywaczem, a Herkules to złodziej. To świetnie oddaje inną perspektywę i narzucanie pewnych interpretacji. Zarówno Diana, jak i Jason zostali poddani pewnej propagandzie i formowaniu przez opowieści. Tylko każde przeszło ten proces skrojony dla afirmacji własnej płci.
Opowieści mają wielką moc i duży wpływ na nas wszystkich, ale zwłaszcza na dzieci i nastolatki. Dobrze jeśli dziewczynka – jeśli chce – może się zidentyfikować (tak jak Diana w dzieciństwie) z odważną i honorową Amazonką, a nie tylko ze Śpiącą Królewną czy – wprawdzie przesympatyczną, ale powielającą utarte schematy damskich wyborów życiowych – Anią z Zielonego Wzgórza.
Podsumowując: polecam, jako lekką i przyjemną lekturę np. na wakacje. Dla wszystkich córek, młodszych sióstr i koleżanek, ale też synów, braciszków i kolegów, bo… czemu nie?
Dane:
Tytuł: Wonder Woman. Zwiastunka wojny
Tytuł oryginalny: Wonder Woman: Warbringer
Scenariusz (adaptacja powieści L. Bardugo): Louise Simonson
Rysunki: Kit Seaton
Rok wydania polskiego: 2021
Wydawnictwo: Egemont Polska
Seria: DC Powieść graficzna 13+
Tłumaczenie: Alicja Laskowska
Liczba stron: 180
Format: 15.0 x 23.0 cm
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-281-6032-3
Wydanie: I
Cena z okładki: 34,99 zł