Alejandro Jodorowskiego znałam do tej pory tylko jako reżysera i scenarzystę filmowego. Nie powiem, żebym była wielką fanką jego twórczości. Jednak nie można mu odmówić odwagi i własnego, unikalnego stylu. Nie miałam okazji czytać jego komiksów i nie wiedziałam nawet, że udziela się na tym polu. Dlatego z zainteresowaniem sięgnęłam po pierwszy tom Królewskiej krwi: Świętokradcze zaślubiny, czyli wspólną pracę Jodorowskiego (scenariusz) i Dongzi Liu (rysunki).
Opis wydawcy:
Alvar, spadkobierca korony, zdradzony przez swego kuzyna cudem ocalał. Odnaleziony przez tajemniczą kobietę, żyje w odległej kniei jak zwykły człek do momentu aż przeznaczenie i okrutny los upomną się o niego…
Tak rozpoczyna się pierwszy tom mrocznej historii dziejącej się w średniowiecznej krainie. Po wielu latach, aby odzyskać tron, musi zapłacić straszliwą cenę, poślubiając własną córkę…
Godna mitu historia o nieuchronności ludzkiego losu. O czuciach, które nami targają i które prowadzą nas do zguby.
Co dobrego? Obrazki!
Strona wizualna komiksu, jak dla mnie, bardzo dobra. Kreska jest ładna i wyrazista, a przy tym całkiem dobrze oddaje posępny klimat opowieści. Bohaterowie są w większości piękni, więc jest na czym zawiesić oko 😉 Twarda, solidna okładka, czytelny format A4, wysokiej jakości papier i kolorowy druk. Nie można złego słowa powiedzieć o samym wydaniu komiksu. Wszystko wygląda smakowicie i pięknie. Szkoda, że to tylko wydmuszka.
Fabularny bełkot
Naprawdę, aż nie chce się pisać o czym jest ten komiks. Łatwo sobie to sprawdzicie. Niby zaczyna się nieźle – od wielkiej bitwy i zdrady. Później jednak jest już jak w telenoweli brazylijskiej. Tyle tylko, że osadzonej w realiach średniowiecza i z elementami fantasy. A to brzmi jeszcze całkiem nieźle w porównaniu z tym, co przeczytacie.
Pewne wybory i działania bohaterów można byłoby w jakoś sposób obronić, pogłębiając psychologię postaci i dając więcej kontekstu. Ale chyba nie o to w tym wszystkim chodziło. Lepiej zająć się pikantnymi i/lub krwawymi szczegółami, a odpowiedzialność za dziwaczne działania bohaterów zawsze można zrzucić na klątwę. I w sumie, można zapytać: hej, czemu nie? Historia literatury zna mnóstwo takich wypadków, kiedy bardzo zręcznie grano na podobnych motywach. U Jodorowskiego jednak, takiej zręczności nie widzę.
Rozczarowanie? To mało powiedziane
Dostajemy ładnie narysowaną historię w stylu kieszonkowych tomów heroic fantasy z dworcowego kiosku. Miałam wrażenie, że cofnęłam się do podstawówki i czytam Conana Barbarzyńcę, którego napisał nastoletni fan hentai. Tyle tylko, że komiks ma (niestety dla – chyba – najbardziej zainteresowanych) oznaczenie: Tylko dla dorosłego czytelnika.
Cóż, czasami ma się dzień i na taką rozrywkę i wszystko jest dla ludzi. Poza tym: SĄ MOMENTY 😉 Jeśli więc macie ochotę na fajne obrazki, goliznę, krew i mało ambitną fabułę – to jak najbardziej polecam.
- Tytuł: Królewska Krew. Świętokradcze zaślubiny
- Scenariusz: Alejandro Jodorowsky
- Rysunki i kolory: Dongzi Liu
- Rok wydania polskiego: 2021
- Wydawnictwo: Scream Comics
- Tłumaczenie: Wojciech Birek
- Liczba stron: 56
- Format: A4
- Oprawa: Twarda
- ISBN: 978-83-65454-08-9
- Wydanie: I
- Cena detaliczna: 59,99 zł