W weekend 12-13.08.2023 r. w Przecławiu koło Szczecina miało miejsce niecodzienne wydarzenie — był nim Mizukon (TUTAJ link do wydarzenia na FB), czyli konwent mangi i anime organizowany przez stowarzyszenie Szczeciński Klub Azji (TUTAJ link do ich fanpage’a). Jako że było to pierwsze takie wydarzenie w całym województwie zachodniopomorskim od około 10 lat, przyciągnęło sporą ilość osób interesujących się japońskim komiksem i animacją. Nie mogło na nim zabraknąć również i mnie — osoby, która będąc jeszcze w liceum, chodziła na szczecińskie KoneCONy, i która w pewnym stopniu patrzyła na niego przez pryzmat wspomnień z końcówki lat nastoletnich.
Pierwsze oficjalne informacje na temat Mizukon’u pojawiły się już pod koniec marca tego roku. Organizatorzy, korzystając z Facebooka i Instagrama, stopniowo informowali zainteresowanych tym wydarzeniem o swoich planach dotyczących konwentu, aby ostatecznie wprowadzić je wszystkie w życie w słoneczny sierpniowy weekend. Aby dowiedzieć się, jakie atrakcje czekały na uczestników wydarzenia i czy warto było się na nim pojawić, zapraszam do przeczytania reszty wpisu.
Zanim jednak do nich przejdę, warto wspomnieć kilka słów na temat samej lokalizacji konwentu. Tak jak wcześniej wspomniałam, cała impreza miała miejsce w Przecławiu, do którego ze Szczecina dojeżdża tylko jedna linia autobusowa nr 241. Kursuje ona średnio co 20-30 min. Według mnie nie było to zbyt uciążliwe dla uczestników konwentu, oczywiście pod warunkiem, że pojawili się na przystanku w miarę punktualnie. Ja nie słyszałam żadnych uwag na ten temat od osób, które wraz ze mną czekały na autobus powrotny w stronę Szczecina.
Konwent miał miejsce w dwóch lokalizacjach — w budynku szkoły podstawowej oraz w budynku Gminnego Ośrodka Kultury, Sportu i Rekreacji. W obu tych miejscach przez cały czas trwania imprezy odbywały się przeróżne atrakcje, a oba budynki były od siebie oddalone o zaledwie kilka minut drogi. Osobiście nie miałam problemu z dostaniem się z jednego miejsca do drugiego, doszły mnie jednak słuchy, że niektóre osoby miały z tym na początku kłopot ze względu na brak mapy.
Po dojechaniu na miejsce (od godz. 9.00) należało udać się do odpowiedniego punktu akredytacji. Osoby, które zakupiły akredytacje w przedsprzedaży, mogły je wymienić na identyfikator przy wejściu do szkoły. Dla osób, które dopiero planowały je kupić na imprezie, otworzono osobny punkt akredytacyjny przy wejściu do GOKSiR’u. Ze względu na rozdzielenie kas, na dwie różne lokalizacje, niektórzy mieli problem z dostaniem się do odpowiedniej z nich, pomimo jasnej informacji umieszczonej na stronie facebookowej wydarzenia. Ja jednak uważam, że był to dobry pomysł ze względu na przewidywaną dużą ilość uczestników.
Jeśli chodzi o czas oczekiwania na wejście na konwent, z tego co widziałam, w sobotę po godzinie 10.00 kolejki do kas nie były zbyt duże, lub nie było ich wcale. Nie było problemu z dostaniem się do środka. Od razu muszę zaznaczyć, że nie oznaczało to, że ludzi na imprezie było niewiele — już wtedy było ich dość sporo. Wielu uczestników było przebranych w cosplaye. Jeśli chodzi o ich wiek, najwięcej było (na moje oko) nastolatków, pojawiło się także dużo osób sporo powyżej 18 roku życia. Były też rodziny z małymi dziećmi.
Ja, jako prelegentka, skorzystałam z jednej z dwóch kas mieszczących się w szkole. Byłam w niej od razu obsłużona. Jedna kasa była przeznaczona dla “zwykłych” uczestników, którzy kupili bilety w przedsprzedaży, druga była dla VIP-ów, osób prowadzących program lub posiadających stoiska itd. Na pewno, w dużym stopniu, na szybkość obsługi wpłynęło to, że osoby z wcześniej zakupionymi biletami mogły je wymienić na miejscu już dzień wcześniej, czyli w piątek w godz. 17.00-22.00. Wystawcy mogli wejść na teren konwentu w sobotę już od godziny 8.00.
Przy akredytacji uczestnicy wraz z identyfikatorami otrzymywali również opaski w odpowiednich kolorach — dla “zwykłych” uczestników zarezerwowany był kolor czerwony, twórcy programu otrzymywali zielone, i tak dalej i tak dalej. Dodatkowo organizatorzy i helperzy prócz niebieskich opasek mieli założone niebieskie chusty, co jeszcze bardziej wyróżniało ich na tle uczestników, jeśli więc potrzebowalibyśmy ich pomocy, mogliśmy ich łatwo odnaleźć.
Aby wejść w sobotę do budynku szkoły, należało prócz posiadania w widocznym miejscu identyfikatora i opaski, być przeszukanym przez stojących w przejściu ochroniarzy — dotyczyło to tylko osób, które miały ze sobą torebki, plecaki bądź inny bagaż podręczny. Na szczęście zajmowało to tylko chwilę, nie utrudniało wejścia na konwent ani nie tworzyło żadnych dodatkowych kolejek. W niedzielę już można było wejść na teren bez wcześniejszego sprawdzania bagażu.
Jeśli chodzi o atrakcje, było ich naprawdę sporo. Każdy, nieważne w jakim wieku i jak bardzo zaznajomiony z tematyką mangi i anime, spokojnie mógł znaleźć coś dla siebie. Do wyboru był udział w prelekcjach, warsztatach i konkursach z nagrodami. Mogliśmy zdecydować się na konkurs cosplay lub Mizukon Talent Show. Można było również wziąć udział w koncertach muzycznych lub w pokazie tanecznym K-Popu. A na świeżym powietrzu nie zabrakło wspólnej nauki tańca Belgijka i innych zabaw integracyjnych np. bitwy balonowej. Prócz tego, można było zaśpiewać na Ultra Starze, poskakać na DDRze, zatańczyć z pomocą Just Dance lub pograć w gry muzyczno-rytmiczne typu Osu! Były także elektroniczne gry retro typu Tekken. Chętni mogli nauczyć się grać w Go lub Majonga oraz poświęcić chwilę na darmowe wypożyczenie gier planszowych. Można było zostać sfotografowanym w foto studio profesjonalnego fotografa (pierwsze zdjęcie za darmo!) Nie zabrakło również LARPów o tematyce mangi i anime. Nie można też zapomnieć o tym, co najbardziej wyróżniało ten konwent na tle innych, była to możliwość skorzystania z basenu! (oczywiście za drobną opłatą). Byli również wystawcy, których stoiska znajdowały się zarówno na parterze jak i pierwszym piętrze w szkole.
Pomimo wielkich chęci nie dałam rady zobaczyć wszystkich punktów programu, które mnie interesowały (ponieważ, jak to na konwentach bywa, wiele z nich niestety odbywało się w tym samym czasie). Poniżej opiszę tylko kilka z tych, w których uczestniczyłam. Co do samego programu, jeśli chcecie zobaczyć go w pełnej okazałości, zapraszam na TĘ STRONĘ lub sprawdzenie go przez aplikację mobilną Konwencik i przeczytanie ewentualnych komentarzy pod opisem każdej z atrakcji.
Podczas całego wydarzenia uczestniczyłam w 4 prelekcjach, z których każda była prowadzona przez inną osobę. Były to, w kolejności chronologicznej: (Anty)schematyczność fenomenu — o sukcesie dram koreańskich A.M.A., Mroczne wątki anime o czarodziejkach Ozzie Scribbler, Jak pisać recenzję Daryi oraz Dekonstrukcja, czyli jak wywinąć gatunek na drugą stronę Pyra. Poniżej kilka słów ode mnie na temat każdej z nich, jeśli więc jesteście ciekawi, o czym były oraz czy warto było się na nie wybrać, zapraszam do dalszego czytania.
Zacznijmy od prelekcji dotyczącej dram koreańskich, które w ostatnim czasie coraz częściej można spotkać na platformie Netflix (za których udostępnianie jestem im bardzo wdzięczna), czyli (Anty)schematyczność fenomenu — o sukcesie dram koreańskich w wykonaniu osoby o pseudonimie A.M.A. Mimo iż doczytałam, że prelekcja będzie panelem popularnonaukowym, zakładałam, że zostanie na niej przedstawionych co najmniej kilka tytułów, które znam lub których opis na tyle mnie zainteresuje, że zacznę je oglądać — w załączonej informacji była bowiem wzmianka o rozmowie na ich temat. Faktycznie miała ona miejsce, ale niestety trwała bardzo krótko. Byłam trochę zawiedziona tym faktem. Prowadząca, przedstawiła słuchaczom cechy wspólne koreańskich dram będących komediami romantycznymi, zarówno pod względem charakterów postaci jak i gry aktorskiej. Skupiła się też na jednym tytule, który łamie te stereotypy, a był nim It’s Okay to Not Be Okay.
Drugą prelekcją, na której się pojawiłam, był panel Ozzie Scribble Mroczne wątki anime o czarodziejkach. Prawdę mówiąc, już od jakiegoś czasu chciałam się na nią wybrać, jako że to nie był pierwszy raz kiedy ją prowadziła, jednak z różnych przyczyn mi się to nie udawało. Ozzie zaczęła od krótkiego wyjaśnienia, jakiego typu anime będą omawiane i od opowiedzenia o ich cechach wspólnych. W swojej prezentacji przedstawiła w sposób chronologiczny wiele tytułów, w których ten motyw występuje, wspomniała dodatkowo także o kilku tytułach, które nie są japońskimi animacjami. Szczerze mówiąc, mimo że wiedziałam o istnieniu większości z omawianych seriali, kilku z nich nie znałam bądź nie wiedziałam, że fabuła niektórych z nich z czasem robi się mroczniejsza. Cieszę się więc, że dowiedziałam się czegoś nowego.
Kolejnym z paneli, na których zdecydowałam się pojawić, był warsztat Daryi Jak pisać recenzję. Jako jedyny spośród tych, na których byłam, trwał prawie dwie godziny, jednak czas ten zleciał mi bardzo szybko. Prowadząca zgrabnie przechodziła od jednego tematu do drugiego, każdemu poświęcając wystarczająco dużo czasu. Widać było, że ma dużą wiedzę na prezentowany przez siebie temat. Wspominała między innymi o takich rzeczach jak platformy, na których warto pisać swoje recenzje, o tym, że ważne jest, czy piszemy je bardziej dla osób, które jeszcze nie zapoznały się z opisywanym przez nas tytułem czy wręcz przeciwnie, o tym co należy w takich recenzjach zawrzeć oraz o tym, gdzie warto szukać ważnych informacji, które moglibyśmy w nich wykorzystać. Osób biorących udział w tym warsztacie nie było zbyt wiele. Zgaduję jednak, że powodem była dość niska średnia wieku konwentowiczów oraz fakt, że w tym samym czasie na auli w GOKSiR miał miejsce koncert NoMBii. Ja w każdym razie wyniosłam z tego panelu bardzo wiele i cieszę się, że mogłam w nim uczestniczyć.
Ostatnią z sobotnich jak i w ogóle wszystkich prelekcji, na których byłam, był panel Pyra o ciekawej nazwie Dekonstrukcja, czyli jak wywinąć gatunek na drugą stronę. Za pomocą kilku tytułów, czyli: gry Wiedźmin, filmu Dom w głębi lasu oraz anime Neon Genesis Evangelion — prowadzący opowiadał o tym jak ważne jest by w czasach, gdy widzowi wydaje się, że wszystko już widział, wprowadzić nowy tytuł, który burzy jego pojęcie o danym gatunku. W swojej prezentacji, w szczególności skupił się na branży anime, podkreślając, że często pojawienie się takiego tytułu wymusza zmianę na kolejnych, które dopiero powstaną. Wszystko to odbywało się w bardzo wesołym i pełnym żartów tonie, który widać było, że przypadł do gustu wszystkim uczestnikom panelu.
Mimo że wszystkie prelekcje, na których byłam, były rozpoczęte dość punktualnie i kończyły się również o czasie, brakowało mi na sali helperów, którzy sprawowaliby opiekę nad każdą z sal i informowali prelegentów o powoli kończącym się im czasie. Wydaje mi się, że prowadzący czuliby się wtedy bardziej zaopiekowani, dodatkowo dzięki temu organizatorzy wiedzieliby od razu, które atrakcje cieszyły się największą popularnością. Prawdopodobnie było to spowodowane zbyt małą ilością helperów na całym konwencie, trzeba jednak przyznać, że w przypadku problemów technicznych kontakt z Wojtkiem, koordynatorem programu, był bardzo dobry (ja przynajmniej oceniam go na szóstkę).
Podczas różnych konkursów, w których akurat nie brałam udziału, można było wygrać różną ilość pieniędzy w konwentowej walucie, które należało wymienić w sklepiku w GOKSiR na różnego rodzaju nagrody. Były nimi mangi lub pamiątki nawiązujące w sposób pośredni, lub bezpośredni do Mizukonu, na przykład kubki z ich logiem czy też ręcznie robione maskotki w kształcie rekinów. Niektóre z tych rzeczy można było też kupić za normalne pieniądze.
Jedną z atrakcji, na auli w GOKSiR, był K-POPowy występ grupy dziewcząt ze szkoły tanecznej Replay Dance Studio, który miał miejsce zarówno w sobotę jak i w niedzielę. Zatańczyły one dwa układy — jeden grupowy, w którym uczestniczyło siedem osób, drugi zaś w duecie. Zarówno taniec jak i stroje bardzo mi się podobały, mam jednak sporo zarzutów co do samego sposobu przeprowadzenia występu (przynajmniej tego sobotniego, jako że w niedzielę mnie na nim nie było). Po pierwsze, trwał on bardzo krótko, bo łącznie z przerwą pomiędzy układami około 15 min, nie rozumiem więc, dlaczego w planie atrakcji była przeznaczona na niego aż godzina. Po drugie, zaczął się z 15-minutowym opóźnieniem, co w sumie nie było aż tak problematyczne, myślę jednak, że warto o tym wspomnieć. W końcu, po trzecie i najważniejsze, brakowało mi na nim prowadzącego, który podczas przerwy przedstawiłby np. historię studia, wspomniał o tym jak długo dziewczyny przygotowały się do występu, a po nim podziękował publice za przyjście. Wiele osób było zaskoczonych tym, jak krótko trwał i czekało na widowni na ciąg dalszy.
Na konwencie nie mogło oczywiście zabraknąć wspólnej nauki tańca Belgijki, która odbyła się przed GOKSiR. Jak widać na załączonym zdjęciu, chętnych było sporo (i do tego w różnym wieku), a Kuroneko, energiczna osoba prowadząca zabawę, bardzo szybko porwała chętnych do wspólnego tańca. Wszyscy, którzy jeszcze go nie znali, dość szybko nauczyli się kroków i mogli wypróbować swoje nowe umiejętności, tańcząc do podkładu muzycznego. Niestety, dość nagły, kilkunastominutowy deszcz uniemożliwił w połowie dalszą zabawę. Widać było jednak, że wszyscy uczestnicy świetnie się bawili.
Jedną z głównych atrakcji każdego konwentu mangi i anime jest konkurs cosplay. Podczas Mizukonu odbywał się on na dużej scenie w GOKSiR. Jako że pojawiłam się na miejscu dopiero ok. 15 min przed godziną jego rozpoczęcia, musiałam ustawić się na końcu długiej kolejki sięgającej daleko poza drzwi do budynku. Nie zniechęciło mnie to, jednak powtarzałam sobie, że lepiej w niej postać i się dostać do środka, niż w ogóle się nie ustawić i nie mieć na to szans. Koniec końców okazało się, że po otwarciu drzwi do auli (który to fakt nastąpił ok. 20 min po planowanej godzinie rozpoczęcia konkursu), wszystkim osobom z kolejki udało się wejść do środka. Po kolejnych kilku minutach od momentu, aż wszyscy usadowili się na widowni, konkurs się rozpoczął. Prowadzącym był Mr. T. który, przynajmniej moim zdaniem, mógł wyczytywać uczestników i czytać opisy przedstawianych przez nich postaci w trochę bardziej energiczny sposób. Niestety, z powodu problemów technicznych, pierwsza osoba zaprezentowała się bez podkładu muzycznego i wszyscy musieliśmy czekać, aż zostaną one rozwiązane. Na szczęście na scenie pojawiła się jedna z osób zasiadających w Jury. Zachęciła widzów do wspólnej zabawy — między innymi za sugestią kogoś z widowni zaśpiewała ze wszystkimi piosenkę Orki z Majorki, która była bardzo dobrym nawiązaniem do nazwy konwentu (mizu – z jap. woda). Po jakimś czasie konkurs mógł być kontynuowany. Pierwszy uczestnik mógł zaprezentować się raz jeszcze, tym razem z muzyką, która bardzo wzbogaciła jego pokaz. Niestety nie był to koniec kłopotów. Kilka kolejnych osób musiało po wyczytaniu czekać na scenie, aż przygotowane podkłady muzyczne zostaną odtworzone. Starali się wykorzystać ten czas i zabawić widownię, która odwzajemniała im się wielkimi brawami. Konkursowe cosplaye pochodziły z różnych uniwersum: ze starszych i nowszych mang i anime, z gier typu Genshin i Splatoon, pojawiły się nawet autorskie przebrania. Podczas oczekiwania na werdykt Jury, chętni mogli wejść na scenę (lub przed nią) i wspólnie zatańczyć Belgijkę do puszczonej przez organizatorów muzyki. Łącznie, z tego co naliczyłam, uczestników konkursu było osiemnastu. Czworo otrzymało nagrody rzeczowe w czterech kategoriach — najlepszy debiut, najlepszy strój, najlepszy występ oraz Grand Prix, czyli najlepszy strój i występ. Osobiście zgadzałam się z werdyktem Jury, w którym zasiadali: Yami, Endzii i Curry. Widać było, że zwycięzcy byli bardzo zaskoczeni i było to dla nich wielkie przeżycie. Pomimo obsuwy w rozpoczęciu konkursu, skończył się on ok. 30 min przed planowaną godziną jego zakończenia, nie sądzę jednak, by dla kogoś było to problemem.
Kolejnym, ciekawym punktem programu był niedzielny Mizukon Talent Show, na który można było się zapisać w tym samym dniu na ok. 30 min przed jego rozpoczęciem. Zarówno prowadzącymi jak i jurorami tej atrakcji była Szczecińska Liga Superbohaterów, reprezentowana przez Batmana i Jokera, którzy sposobem mówienia bardzo wczuli się w swoje postacie. Łącznie do konkursu zgłosiło się 6 osób. Zaprezentowali oni widowni kolejno: układ taneczny, układ taneczny z wykorzystaniem kija ledowego, grę na melodyce oraz cover piosenki Nocnego Kochanka Koń na białym rycerzu, polski cover piosenki z bajki Disneya Księżniczka i żaba, hip-hopowy układ taneczny oraz odtworzenie na korbowej pozytywce własnoręcznie przeniesionej na taśmę piosenki. Przygotowano dwie nagrody: drugie miejsce zajęła dziewczyna śpiewająca do filmu Disneya, zaś pierwsze: chłopak grający na pozytywce. Według mnie nagrodzone osoby zasłużyły na uznanie. Widać było, że poświęciły sporo czasu na szlifowanie swoich talentów.
Tak, jak wspomniałam w jednym z wcześniejszych akapitów, zarówno na korytarzach na parterze jak i na piętrze w budynku szkoły, można było zrobić zakupy na wielu stoiskach. Po wejściu od razu rzucał się w oczy sklep AnimeCraft, którego stoisko zajmowało całą przestrzeń przy ścianie holu szkoły. Oferowali w sprzedaży głównie figurki, których było naprawdę sporo, a także różnego rodzaju maskotki. Na innych stoiskach, oprócz wymienionych przed chwilą rzeczy, można było kupić m.in. akcesoria do cosplay (peruki), biżuterię, torby, poduszki, breloki, naklejki oraz przypinki z ulubionymi postaciami z różnych uniwersum. Aby zapoznać się z pełną listą wystawców, zachęcam do wejścia w TEN LINK.
Przez cały czas trwania imprezy można było posilić się w 4 miejscach — trzy z nich miały swoją lokalizację przed lub w GOKSiR, jedna zaś w budynku szkoły. Każde z nich sprzedawało innego rodzaju jedzenie i picie, większość nawiązywała jednak do kuchni azjatyckiej. Osoby, które pomimo zainteresowania mangą i anime za takim jedzeniem nie przepadają, również mogły znaleźć coś odpowiedniego dla siebie. Dodatkowo byłam pozytywnie zaskoczona, że w każdym z tych miejsc można było zamówić choć jedną potrawę wegetariańską.
W food trucku Yaki Kingu mogliśmy zamówić okonomiyaki (placek warzywny z bekonem), onigiri (uformowany w kształt trójkątów ryż z różnym nadzieniem), kakigori (deser z kruszonego lodu z różnymi polewami do wyboru), a także napić się ciepłej zupy misoshiru (zupa na bazie pasty miso z wodorostami wakame), czy też ciepłej herbaty. Pierwszego dnia zdecydowałam się na kupno onigiri, jednego z nadzieniem z shiitake (japońskie grzyby) a drugie z nadzieniem z pikantnych warzyw oraz zupę misoshiru. Obie potrawy były bardzo smaczne i na pewno jeszcze raz je u nich kupię, kiedy będę miała taką sposobność. Drugiego dnia skusiłam się na deser kakigori z polewą yuzu (cytrusową), jednak szczerze mówiąc, nie przypadło mi on do gustu — ja bardziej jestem fanką lodów mlecznych. Widać jednak było, że food truck też cieszył się sporym zainteresowaniem, to właśnie do niego ustawiało się najwięcej osób.
Na stoisku Tabe Aruki mogliśmy zamówić ramen (w wersji z mięsem wieprzowym lub bez mięsa) oraz kilka słodkich przekąsek, takich jak np. taiyaki (ciasteczko w kształcie ryby z pastą fasolową jako nadzieniem) lub dango (kluski zrobione z mąki ryżowej). Jako że pierwszego dnia nie najadłam się kupionym wcześniej onigiri z zupą misoshiru, dokupiłam sobie dodatkowo ramen w wersji wegetariańskiej — i aż tak bardzo mi zasmakował, że drugiego dnia kupiłam go sobie po raz drugi. Dodatkowo w niedzielę zdecydowałam się na spróbowanie taiyaki, jednak nie smakowało mi już tak bardzo — ale to pewnie w dużej części wina tego, że zjadłam je godzinę po zakupie, kiedy było już zimne.
Kolejnym z miejsc, w których można było kupić coś do jedzenia, była kawiarnia Rucola, mieszcząca się po części wewnątrz, a po części obok budynku GOKSiR. Jako jedyny punkt gastronomiczny serwowała potrawy w większości spoza z kuchni azjatyckiej, czyli np. burgery, pizze, sałatki i potrawy z makaronem (w tym również udon, czyli japoński makaron, który był serwowany w boxie) oraz różnego rodzaju desery, np. ciasta i muffinki. Nie zabrakło też różnych napoi, takich jak kawa czy bubble tea. Ja bardziej byłam zainteresowana potrawami z poprzednich miejsc, dlatego niczego u nich nie kupiłam, widziałam jednak, że nie narzekali na brak klientów.
Ostatnim miejscem, gdzie można było coś zjeść, a zarazem jedynym na terenie szkoły, było Maid Cafe. Niestety pomimo szczerych chęci nie udało mi się tam zajść na obiad, wiem jednak, że serwowali między innymi makaron z woka, ryż z sosem curry, onigiri (wspomniany we wcześniejszym akapicie ryż z różnym nadzieniem), sushi typu hosomaki (z jednym nadzieniem) i futomaki (z kilkoma nadzieniami), jak również tosty. Każdą z wymienionych potraw było można zakupić w wersji wegetariańskiej, co według mnie było ogromnym plusem tego miejsca.
Na koniec wspomnę jeszcze o strefach wypoczynkowych, przygotowanych dla tych uczestników, którzy zdecydowali się zostać na noc na terenie konwentu. Aby móc z nich skorzystać, należało kupić w przedsprzedaży uprawniający do tego bilet (był nim tak zwany bilet dwudniowy PLUS lub bilet VIP, za którego kupno otrzymywało się dodatkowo m.in. koszulkę, kubek oraz gwarancję miejsca na widowni podczas konkursu cosplay) albo być prowadzącym prelekcję lub wystawcą. Dla nich przygotowano w szkole osobną salę lekcyjną, reszta uczestników mogła rozłożyć swoje rzeczy na sali gimnastycznej. Z tego co widziałam, pomimo wykupienia wszystkich biletów z możliwością noclegu, mało osób zdecydowało się zostać w szkole na noc. Sugerowała to mała ilość rozłożonych na podłodze rzeczy w wyżej wymienionych miejscach. Przypuszczam, że mogło to mieć związek z wiekiem uczestników, sporo było nastolatkami, możliwe więc, że pomimo wykupienia specjalnego biletu rodzice nie pozwolili im zostać na terenie konwentu na noc — ale tak jak wspomniałam to tylko moje przypuszczenie.
Podsumowując, śmiało, można powiedzieć, że w ogólnym rozrachunku konwent wypadł bardzo dobrze. Zwłaszcza, co raz jeszcze podkreślę, że było to pierwsze wydarzenie na taką skalę organizowane przez Szczeciński Klub Azji. Zainteresowanie imprezą było widać po ilości uczestników. Podczas całego konwentu panowała bardzo fajna atmosfera. Miało to również swoje odbicie w opiniach zamieszczanych w mizukonowych social media. Oczywiście miały miejsce różne sytuacje, które organizatorzy powinni raz jeszcze przemyśleć albo po prostu poprawić, szykując kolejną edycję konwentu, ale jak wiadomo — nikt nie jest doskonały. Osobiście jestem bardzo zadowolona z uczestnictwa, dlatego jeśli za rok będzie taka impreza, na pewno się na niej pojawię, do czego Was zresztą również zachęcam!