in , ,

Ach ten Deadpool 2 [recenzja bez spoilerów]

Nasi redaktorzy już widzieli i postanowili się podzielić swoimi wrażeniami z seansu Deadpoola 2. Recenzja bezspoilerowa, można czytać bez obaw.

Martwa Kosteczka
Po świetnej jedynce przed twórcami stało trudne wyzwanie, by stworzyć film równie atrakcyjny dla widza, mimo że z wiadomych względów pozbawiony uroku nowości. Ja ze swojej strony bałam się, jak sobie poradzą z syndromem drugiej części – z chlubnym wyjątkiem “Terminatora”, zazwyczaj drugie części są najsłabsze. Czy twórcom udało się nie wpaść w te pułapki?

Przyznaję, że były momenty niepotrzebnych dłużyzn i rozwiązania fabularne, z którymi się nie zgadzam. Ale nie oszukujmy się, w Deadpoolu nigdy nie chodziło o rozwiązania fabularne i zawiłe intrygi skłaniające do refleksji. Jest to kino rozrywkowe w najczystszym tego słowa znaczeniu. Zostajemy uraczeni popkulturalną papką, licznymi nawiązaniami do komiksów, filmu, muzyki, których nie zliczą do końca chyba nawet najzagorzalsi fani Wade’a Wilsona. Wszystko okraszone dużą dawką nie zawsze smacznego humoru i docinaniem absolutnie wszystkim, włącznie z samym sobą (we wszystkich możliwych postaciach). I obowiązkowym przebijaniem czwartej ściany.

Ostatnia rzecz, na którą chciałam zwrócić uwagę to to, że do marketingu związanego z filmem twórcy podeszli równie poważnie, jak do samego filmu. Stanowi on integralną część całego widowiska. Chyba nie było do tej pory podobnej promocji w kinie, na taką skalę. Najciekawsze, że otoczka marketingowa całkiem świadomie momentami jest lepsza od samego filmu.

Ci, którzy jeszcze w kinie nie byli, a mają ochotę się pośmiać i zrelaksować – niech idą do kina. A Ci, którzy byli – pamiętajcie: X-FORCE!

PS. Chcę pozytywkę z pierwszej sceny filmu!

Janusz Samborski
Deadpool 2 to najgorszy film z gatunku superhero, jaki dotąd wyszedł! – nie powiedział nigdy żaden widz po seansie 😉

Deadpool powrócił i to w wielkim stylu. Więcej akcji, więcej brutalności, więcej gagów oraz więcej postaci z uniwersum Marvela. No i więcej łamania czwartej ściany. Po sukcesie pierwszej części twórcy mogli pójść na całość, nie ograniczając swojej pomysłowości. W produkcji mamy mnóstwo nawiązań do filmowej popkultury oraz odniesień do komiksów, nie tylko tych z Marvela. W pewnym momencie tematem żartu był nawet twórca postaci Deadpoola – Rob Liefeld. Umieszczono również znacznie więcej niż w poprzedniej części nawiązań do świata X-Men, co z całą pewnością ucieszy fanów Mutantów. Warto zaznaczyć, iż w filmie umieszczono dużą ilość easter eggów, których zapewne nie sposób dostrzec przy jednorazowym wypadzie do kina. Trzeba skupić całą uwagę na obrazie oraz dźwięku produkcji, by wyłapywać drobne smaczki, zaserwowane przez twórców.

Fabuła drugiej ekranizacji Najemnika z nawijką wydaje się być dojrzalsza od jedynki, mimo ogromnej ilości żartów. Komiksowy oryginał postaci Wade’a Wilsona jest nade wszystko postacią tragiczną. Pod osłoną żartów oraz lekkomyślności, głęboko skrywa nękający go ból oraz targające nim sprzeczne emocje. Dlatego tym razem twórcy filmowi chcieli ukazać, że ich bohater ma cel, do którego dąży. Ukazuje swoją ludzką twarz i się rozwija.

Mimo niewybrednych dowcipów, brutalności oraz przekleństw, Deadpool 2 jest produkcją kina familijnego, o czym główny protagonista kilkukrotnie widzów przekonuje 😉

Duże brawa należą się za casting. Wszystkie role zostały obsadzone świetnie dobranymi aktorami i nie ma do kogo się przyczepić. Szczególnie Josh Brolin dzięki swojej charyzmie świetnie wyszedł jako Cable i mam nadzieję, że to nie ostatni raz jak widzimy go w tej roli. Ryan Reynolds w dalszym ciągu ukazuje, że urodził się dla tej roli… przy okazji naśmiewa się z wcześniejszych produkcji, w których zagrał 😉

W trakcie seansu warto zwrócić uwagę na ścieżkę dźwiękową. Składa się ona bowiem nie tylko ze znanych hitów, ale także z utworów powstałych specjalnie na potrzeby filmu. Co ma sens, albowiem jak można lepiej oddać epickość rozwałki dokonywanej przez antagonistę, niż chórem śpiewającym słowa Holy Shit?

Deadpool 2 jest produkcją dostarczającą świetnej rozrywki, na której dobrze bawić się będą zarówno wielbiciele produkcji o suberbohaterach, jak i “niedzielni widzowie”. Więc dojedz chimichangę, odstaw piwo, zaciągnij spodnie na gatki i ruszaj w drogę do najbliższego kina! I pamiętaj… X-FORCE!!!

Maja Warczachowska
Na wstępie zaznaczę, że nie jestem wielką fanką Deadpoola – ot, po prostu lubię tę postać ze względu na jej specyficzne poczucie humoru i absurdalnie potężne moce. Jak również fakt, że z powodu swego rodzaju braku hamulców moralnych korzysta z tych mocy w taki sposób, na jaki akurat przyjdzie mu ochota, nie myśląc o ewentualnych konsekwencjach swoich czynów. Nie protestowałam więc, kiedy zostało mi zaproponowane wspólne wyjście do kina na sequel filmu z nazwą owego bohatera w tytule, ba, uważałam wręcz, że takiego rodzaju produkcje powinno oglądać się w towarzystwie, aby móc w pełni się nią nacieszyć.

Deadpool 2 ma w sobie wszystko to, czego po nim oczekiwałam: mnóstwo widowiskowej i czasem brutalnej akcji połączonej z dobrze wykonanymi efektami specjalnymi, scen komediowych, w których nie brak różnego rodzaju żartów, w tym także takich na pograniczu dobrego smaku, docinek skierowanych do każdego, kto się tylko napatoczy, a także i do tych, których w pobliżu akurat nie ma (w tym także w kierunku scenarzystów), łamania tzw. „czwartej ściany” poprzez zwracanie się  bezpośrednio do widza, nawiązań do różnych wątków popkultury (w tym w szczególności do świata X-Men, ale oczywiście nie tylko). Dostałam jednak także coś, czego nie do końca się spodziewałam, a były to momentami naprawdę poważne fragmenty produkcji, które dotyczyły, jak to było mówione w filmie, „brzydkiego słowa na F”, dzięki którym zaakcentowano fakt, że Deadpool to nie tylko postać czystko komediowa, ale także skrywająca nieznane dotychczas sobie uczucia, które musi zrozumieć i nad nimi zapanować.

Podsumowując, film wywarł na mnie pozytywne wrażenie i polecam go każdemu, komu niestraszne czasem niesmaczne żarty, liczne przekleństwa, ogólna rozwałka i absurd w czystej postaci. Ja po seansie byłam zadowolona, choć, tak jak wspomniałam, nie jestem wielką fanką Deadpoola, myślę więc, że osobom, które lubią taki rodzaj kina film spodoba się jeszcze bardziej niż mnie.

BETONiarka na Pyrkonie [relacje]

Jak sobie pościelesz… [W podróży #11]