in , ,

BETONiarka na Pyrkonie [relacje]

W miniony weekend spora część redakcji BETONiarki udała się na Pyrkon. Jak im się podobało? Sami sprawdźcie.

Maja Warczachowska
Każdy, kto choć raz zawitał na festiwal fantastyki Pyrkon, z pewnością przekonał się na własnej skórze, jak bardzo prawdziwe jest towarzyszące mu określenie “miejsce fantastycznych spotkań”. Na wydarzenie to, które obecnie odbywa się corocznie na przełomie kwietnia i maja na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich, przybywa coraz więcej uczestników liczonych już w dziesiątkach tysięcy, czyniąc je największym festiwalem fantastyki w naszym kraju. Nie jest to nic zaskakującego, jako że ma ono do zaoferowania istotnie fantastyczną atmosferę, której nie sposób znaleźć nigdzie indziej. Napiszę Wam dziś o tym z perspektywy osoby, która w tym roku pojawiła się na nim po raz trzeci i już teraz nie może się doczekać jego kolejnej, XIX już, edycji.

Maja i Agata

Za każdym razem, gdy uzbrojona w identyfikator przekraczam bramki oddzielające teren Pyrkonu od reszty Poznania, czuję się tak, jakbym przekraczała granicę między jawą a snem, równocześnie zastanawiając się, w którą stronę chciałabym nim pokierować. Co, oprócz znalezienia dostatecznie dobrego miejsca na sleeproomie (jeśli akurat zdecyduję się na nocowanie na terenie MTP), będzie moim kolejnym krokiem? Może będzie to skierowanie się do sali, w której odbędzie się prelekcja z Pilipiukiem, pamiętając, aby pojawić się także na jego dyżurze autografowym? A może skuszę się na autografy lubianych przeze mnie autorek komiksów internetowych, którymi są Lisie Sprawy i Odmęty Absurdu? Może zdecyduję się na zrobienie sobie zdjęcia z aktorką Felicią Day? A może jednak lepszym pomysłem byłoby skierowanie się na Aleję Wystawców i zrobienie zakupów, zanim reszta uczestników zrobi to przede mną? Może lepiej byłoby, gdybym poszła sprawdzić, jakie w tym roku czekają na mnie atrakcje w Fantasium Suburbium (Fantastyczne Wioski) i Fantasium Creatium (Wystawcy), a także zaznajomiła się ze stoiskami w Strefie Fantastycznych Inicjatyw? A może przemierzając Plac Marka skorzystam z możliwości postrzelania z broni na kulki? Może wystarczy, że na początku przejdę się po terenie festiwalu, podziwiając stroje i zachowania coplayerów, którzy postanowili wcielić się w rolę swoich ulubionych postaci i poproszę ich o zdjęcia? A może… no właśnie. Wybór jest szeroki, można wręcz powiedzieć, że nie sposób go ogarnąć, ani tym bardziej całkiem zaplanować, uczestnicy Pyrkonu wiedzą bowiem najlepiej, że wielu spośród atrakcji nie ma zapisanych w programie, a to z tego powodu, że mają miejsce z inicjatywy ich samych (kto nie słyszał chociażby o sławnym kulcie Ananasa, niech się wstydzi i idzie się nawrócić).

Jeśli chodzi o mnie, udało mi się zrobić wszystko to, co opisałam powyżej, a nawet i więcej. Przebywając po raz kolejny na terenie festiwalu czułam się jak w prawdziwym domu, w takim, w którym nie musisz zachowywać pozorów, możesz być po prostu sobą. Nieważne jest to, że nie znasz ludzi dookoła ciebie, ponieważ aby zacząć z nimi rozmowę wystarczy ci jedynie istniejąca między wami wspólnota, powód, dla którego zdecydowaliście się być właśnie tu, właśnie teraz. Dzięki tym wszystkim ludziom i ich otwartości na innych Pyrkon jest prawdziwym „miejscem fantastycznych spotkań”, do którego tęskni się już po pierwszym dniu od jego zakończenia.

Agata T.

Agata i Hattori

W tym roku pierwszy raz pojechałam na Pyrkon. Już po przekroczeniu bram Międzynarodowych Targów Poznańskich poczułam się jak w innym świecie. Wcześniej bywałam na konwentach, jednak na tak dużej imprezie znalazłam się po raz pierwszy. Przez 3 dni naprawdę nie da się obejrzeć wszystkich atrakcji. Mi udało się dostać na dwa panele, podczas których mogłam posłuchać Andrzeja Pilipiuka. Polecam takie spotkanie każdemu, kto lubi jego twórczość. Naprawdę można się ubawić. Podczas tegorocznego Pyrkonu można było również posłuchać wystąpień jednego z redaktorów Betoniarki – Artura Niewczasa, który opowiadał o mangach kultowych oraz o kostiumowym kinie Dalekiego Wschodu. Przedstawiciele zaprzyjaźnionego z nami Szczecińskiego Klubu Azji opowiadali o japońskich baśniach i o japońskiej literaturze w Polsce. Jednym z gości specjalnych była Felicia Day. Spotkania z aktorką cieszyły się bardzo dużą popularnością. Sama stałam w długiej kolejce, żeby zrobić sobie z nią zdjęcie.

Pyrkon to miejsce, gdzie można spotkać wielu pozytywnie zakręconych ludzi. W specjalnie wyznaczonej hali można było znaleźć wioski tematyczne, takie jak: Wioska Naruto, OldTown, Elfy, Warhammer 40k i wiele innych. Natomiast w hali obok, w Strefie Fantastycznych Inicjatyw, można było poznać inne grupy fanów (np. Star Treka i Gwiezdnych Wojen), grupy LARP (np. Wiedźmiński Szlak) oraz organizatorów innych konwentów. Stowarzyszenie POP-ART z Betoniarką też miało swoje stoisko.

Całą imprezę ubarwiają pojawiający się wszędzie cosplayerzy, wcielający się w postacie z gier, komiksów, filmów i bajek. W jednej z największych hal znajdowała się kraina wystawców. Można tam było znaleźć gadżety wszelkiej maści i naprawdę trudno tam nie zostawić fortuny? Pyrkon to tylko 3 dni, więc ja już nie mogę się doczekać przyszłorocznej edycji.

Arnold Woliński
WBREW NATURZE?
Czy przebieranie się i zmiana wyglądu są częścią naszej natury? Czy wprost przeciwnie, czy to wbrew naturze? Przecież przebieranki nie zmienią tego, kim jesteśmy.

Myślę, że przebieranie się jest to bardzo pierwotna potrzeba człowieka, tak samo ważna jak przebywanie w grupie, wspólnota postaw, przekonań czy też zainteresowań. Wspólna zabawa jest tak samo ważna jak wspólny cel grupy. Wszystkie te potrzeby zaspokaja Pyrkon. Jeżeli chcecie przebywać z ludźmi, którzy podzielają Wasze pasje (nieważne, czy jest to fantastyka, gry, cosplay, komiks, czy manga), to jest miejsce na ziemi w naszym pięknym kraju, gdzie przez 3 dni w roku możecie to robić. Była to pierwsza moja wizyta na tego rodzaju festiwalu. Myślę, że istnieje ogromna potrzeba dla tego rodzaju imprez również o charakterze lokalnym. Na pewno w wielu miejscach w Polsce istnieje ogromna rzesza ludzi, którzy z różnych względów nie mogli pojawić się na Pyrkonie, a podzielają pasje jego uczestników i znalezienie się „wśród swoich” byłoby dla nich ważne.

Sprzyja to rozwijaniu pasji i pogłębianiu wiedzy o popkulturze. Fani mają okazję spotkać się w oko w oko ze swoimi idolami, zobaczyć ich na żywo, porozmawiać o książkach, filmach, grach i komiksach, zdobyć autograf lub zrobić sobie selfie w ulubionym twórcą.

Czasem sama możliwość zaistnienia w przebraniu specjalnie stworzonym na tę okazję jest wystarczającą motywacją do udziału w tego rodzaju konwencie. Można zostać gwiazdą dla osób, z którymi łączy nas pasja.

A jeżeli nie wiesz jak zaistnieć, to zawsze możesz zostać Jezusem

Dużym plusem festiwalu jest możliwość znalezienia w jednym miejscu wszelakich gadżetów związanych z popkulturą. Jedyne ograniczenie to zawartość portfela, chociaż można trafić na dobre promocje.
Reasumując, postuluję o więcej takich miejsc spotkań od fanów dla fanów, ludzi pozytywnie nastawionych i zakręconych. Niech każdy odnajdzie swoją niszę i pozna swoją naturę!
PS.: Najbardziej podobały mi się mała wystawa Jakuba Różalskiego promująca album z historiami ilustrowanymi jego cyfrowymi obrazami i tron Jakuba Wędrowycza.

Hattori Wiseman
Pyrkon – wielkie święto fanów fantastyki wszelakiej, wydarzenie przyciągające tłumy każdego roku, przez część fanów celebrowane bardziej nawet niż dzień urodzin. Edycja 2018 już za nami i kto bawił się na niej przez cały weekend, ten na pewno nie żałuje i już tęskni za przyjazdem w przyszłym roku. Dla mnie była to już 5. edycja poznańskiego Festiwalu Fantastyki i, jak sięgam pamięcią, to każda kolejna edycja zaskakiwała mnie w inny sposób – przeważnie pozytywny, choć były i kwestie podnoszące ciśnienie.

Pyrkon 2018 był dla mnie osobiście konwentem kilku „debiutów”. Po raz pierwszy uczestniczyłem w nim z większą grupą znajomych, pełniłem dyżury na stoisku Stowarzyszenia POP-ART oraz Szczecińskiego Klubu Azji, gdzie mogliśmy promować naszą działalność. Premierowo także mogłem pokazać się w cosplayu z anime ”Vampire Princess Miyu”, który przygotowaliśmy w duecie z koleżanką (również redaktorką naszej Betoniarki :). Mimo że praktycznie nie udało mi się wejść na żadną prelekcję, oprócz tych które sam prowadziłem, oraz, że zagrałem w tylko jednym jeepformie, to megapozytywnie będę wspominał udział w kolejnym Pyrkonie, głównie przez zakręconą atmosferę, panującą na całym terenie MTP.

Bo to właśnie ludzie – zakręceni fani fantasy, s-f, steam-punka, mangi, anime, Disneya i mnóstwa innych gałęzi popkultury – tworzą klimat tej wyjątkowej imprezy. Przyznam, że zazdroszczę trochę tym, którzy odwiedzają Pyrkon po raz pierwszy – wtedy bowiem efekt zachwytu sięga nieba. Stan emocjonalnego upojenia wzmaga liczba wystawców, atrakcji i cosplayerów. Ale jako już „zaprawiony w konwentowych bojach” również staram się przeżywać imprezę z jak największą radością. I żałować jedynie można, że Pyrkon jest tylko raz w roku i że trwa tylko 3 dni, jednak uczeni Chińczycy powiadali: „Im dłuższe czekanie, tym większe radowanie” (czy jakoś tak). Zatem pozostaje czekać do kwietnia 2019 r. Jak mawiał T-800 z filmu „Terminator” – „I’ll be back”.

Bohaterem być… “Troll Bridge” Terry’ego Pratchetta [video]

Ach ten Deadpool 2 [recenzja bez spoilerów]