Po ośmiu sezonach rozstajemy się z Grą o Tron. Adaptacja Pieśni Lodu i Ognia Georga Martina przez lata budziła wiele emocji wśród widzów. Oczywiście to oznacza, że za serią szły wielkie pieniądze, a ponieważ kapitalizm nie lubi próżni, zaczął się wyścig o zapełnienie tej niszy.
Pierwsze do walki ruszyły serwisy streamingowe. Amazon wycelował w klasykę. W tej chwili pracuje aż nad trzema popularnymi cyklami. Jednym z nich jest Koło Czasu, znane z ogromnej ilości opasłych tomiszczy i hołdowania klasyce gatunku. Jednakże to dwie pozostałe produkcje wzbudzają większe zainteresowanie. Są to bowiem tytuły doskonale znane widzom: Conan Barbarzyńca oraz Władca Pierścieni. Szczególnie wobec tego ostatniego Amazon ma duże nadzieje. Chociaż nie jest to adaptacjia, a prequel. Budżet podobno sięga biliona dolarów.
Tymczasem Netflix stawia na nowoczesne fantasy. Pozornie trudno tak mówić o Wiedźminie, który zadebiutował 30 lat temu. Nie da się jednak zaprzeczyć, że to współczesne gry otworzyły Geraltowi drogę do serc fanów na całym świecie. W główną rolę wcielić ma się Henry Canvill, czyli Superman w filmach Zacka Snydera. Netflix pracuje też nad aktorską adaptacją serialu animowanego Awatar: Legenda Aanga. Nad projektem czuwają twórcy oryginału, Bryan Konitezko i Michael Dante Dimartino.
Jest to dosyć rozsądna selekcja tytułów. Każda z tych pozycji ma oddane grono fanów. Większość miała nawet już lepsze lub gorsze próby przeniesienia na ekran. Żadna z nich nie jest jak saga Martina, chociaż wykazują do niej pewne podobieństwa. Conan to świat równie brutalny i bezwzględny. Koło Czasu oferuje niezwykle długą i skomplikowaną sagę, która może stanowić materiał na wiele sezonów. Nawet świat Władcy Pierścieni ma w sobie wrodzoną tragiczną naturę. Podobnie pozornie lżejszy Awatar jest przepełniony cięższymi motywami. Wreszcie Wiedźmin, który uwielbia zagrywać oklepane motywy w przewrotny sposób. Tymczasem HBO pracuje nad spinoffem Gry o Tron. Trwają też prace nad adaptacją “dziadka” mrocznej fantasy, Kronik Czarnej Kompanii.
Oczywiście, równie możliwe jest pozostanie w ramach zdrowszego budżetu. Cykle Pierwsze Prawo oraz Niecni dżentelmeni doskonale się do tego nadają. Obydwa oferują mroczniejsze historie, jednak mają własny, unikalny styl. Duży potencjał widzę też w adaptacji czegoś mniej znanego. Na przykład cykl-antologia Świat Złodziei nadawałby się do tego idealnie. Mój wewnętrzny patriota z kolei błaga o adaptację innych rodzimych dzieł. Jeśli Wiedźmin odniesie sukces, może pójdą za nim kolejne? Ja byłbym szczęśliwy widząc adaptacje cyklu Opowieści z Meekhańskiego Pogranicza . Albo serii komiksowej o Thorgalu.
Co sprowadza mnie do kolejnego pytania: czy następca Gry o Tron musi wywodzić się z literatury? Wiele możliwości do wyboru możemy znaleźć w mandze. Oczywistymi kandydatami są mroczne i brutalne tytuły. Berserk, Saga Vinlandzka czy Atak Tytanów wydają się do tej roli wręcz stworzone. A bardziej idealistyczne mangi jak Fullmetal Alchemist czy Yona w Blasku Świtu? Obie mają zarówno swój własny, unikalny styl, jak i elementy, które przypadną do gustu fanom Gry o Tron.
Interesujące byłyby również adaptacje gier komputerowych. To ma potencjał o tyle, że wiele z ukochanych tytułów ma fabułę szczątkową albo niezbyt dobrą. Jak udowodniła Castlevania, to doskonałe pole do popisu dla dobrego scenarzysty. Moglibyśmy otrzymać coś równie ambitnego z gier jak Darkest Dungeon czy Legacy of Kain. Osobiście mam nadzieję, że takie coś spotka dwa cykle bijatyk, których fabuła pozostawia wiele do życzenia. Mówię tu o Soul Calibur i Mortal Kombat.
Wreszcie mamy gry bez prądu. Karcianki jak Magic: the Gathering i RPG jak Dungeons & Dragons oferują tutaj ciekawą możliwość. O ile mają wiele ciekawych historii, o tyle dają nam też bogate światy połączone wspólnym Multiwersum. Co oznacza, że potencjalny serial mógłby nakreślić własną, oryginalną opowieść i osadzić ją w znanej scenerii. Jak stepy Tharkiru czy pełne piratów wody Ixalanu. Albo gotycki Raverloft lub Steampunkowy Eberron.