in , ,

Detektyw Pikachu [recenzja bez spojlerów]

Pokemony przeżywają drugą młodość. Dzięki rewolucyjnej grze mobilnej Pokemon GO oraz faktowi, iż sama marka niedawno obchodziła dwudziestolecie, łapanie Pokemonów znów jest w modzie. Nawet w polskich w sklepach można dostać karty do gry oraz odzież bazujące na marce kieszonkowych potworów. Nic więc dziwnego, że tematem zainteresowało się Hollywood. Obecna technologia bez problemu pozwoliła na ekranach kin powołać do życia Pokemony. No i stało się! W miniony weekend polska widownia mogła wziąć udział w pokazach przedpremierowych filmu Detektyw Pikachu.

Mocno reklamowany film budził sporo emocji, a szczególnie po kolejnych zwiastunach, gdzie można było usłyszeć Ryana Reynoldsa użyczającego głosu tytułowemu bohaterowi oraz enigmatycznego Mewtwo. Sam Reynolds mocno wkręcił się w promocję filmu, m.in. powodując “wyciek filmu”, który okazał się być zapętlonym fragmentem wideo, na którym grana przez niego elektryczna mysz tańczy.

Cała kampania marketingowa sprawiła że z niecierpliwością (i zapewne nie tylko ja) wyczekiwałem tej produkcji. Czy okazała się warta czekania? No cóż…

Zacznijmy od tego, że film zdecydowanie jest skierowany do odbiorcy przynajmniej wstęnie zaznajomionego z motywem Pokemonów. Przedstawiony na ekranie świat tętni bujnym życiem i na każdym kroku można napotkać Pokemony. Widząc je człowiek zaczyna podświadomie wymieniać je po imieniu. Wiem, bo sam tak robiłem i słyszałem na sali sporo osób, które robiły to trochę ciut za głośno 🙂

Dało się odczuć, że twórcy mieli sporo pomysłów i niezły ubaw przy wymyślaniu kolejnych interakcji Pokemonów z ludźmi. Zapierające dech w piersiach Ryme City, w którym odbywa się akcja filmu, jest przepełnione Pokemonami oraz ludźmi żyjącymi i pracującymi razem w harmonii. Ten zabieg budzi u widza zaciekawienie, ale też jest powodem do uśmiechu.

A skoro o humorze już mowa to zdecydowanie jego największym źródłem w filmie jest Pikachu z głosem Ryana Reynoldsa. Pyskaty i uzależniony od kawy Pokemon od razu zaczyna kojarzyć się z najbardziej znaną rolą Reynoldsa, czyli Deadpoolem… tyle że w wersji soft. Pikachu oraz jego interakcja z Timem Goodmanem granym przez Justice Smith kradnie całe show! Chciałoby się ich więcej i więcej. Słowa uznania należą się wspomnianemu Smithowi, któremu udało się dobrze odegrać rolę głównego protagonisty napataczającego się co rusz na wygenerowane w CGI potworki.

Niestety tylko tyle dobrego mogę napisać o produkcji :/

Jak wspomniałem świat przedstawiony jest bardzo dobrze i oglądanie go dostarcza przyjemności, ale znacznie gorzej jest z fabułą. O ile na samym początku motyw odnalezienia ojca Harry’ego zapowiada się intrygująco i ciekawie rozwija, o tyle od połowy drugiego aktu coś zaczyna zgrzytać. Gdy na światło dzienne zaczyna wychodzić intryga, poziom fabuły zaczyna zdecydowanie spadać. Plan antagonisty, jego motywacja oraz wykonanie nie budzą większych emocji i zdają się być wymyślone na “szybcika”. Mogłoby się zdawać, że twórcy tak skupili się na przedstawieniu świata Pokemonów oraz ich funkcjonowania w nim, iż trochę z boku pozostawili samą intrygę. Przez to nawet pozostałe ludzkie postacie w filmie wypadają tak sobie i nie przez to, że kiepsko są odgrywane przez aktorów. Problemem jest czas poświęcony na przedstawienie ich. Mają go zdecydowanie zbyt mało i wypadają płytko nie budząc zainteresowania odbiorcy.  Narzekaliście na Ronana lub Malekitha w MCU? Może być Wam trudno uwierzyć, ale tutejszy antagonista jest jeszcze bardziej bezpłciowy.

Nawet nie pamiętam jak oni się nazywali… i nie chcę wiedzieć

Trzeci akt filmu to wręcz szczyt braku pomysłowości scenarzystów. Mnóstwo tutaj głupotek i pójścia na skróty. Co więcej, główny bohater zaczyna wykazywać nadludzkie zdolności błyskawicznego przemieszczania się. Zejście z ostatniego piętra najwyższego wieżowca w mieście do parteru zajmuje mu dosłownie kilka sekund! A i wcześniej też zdarzyło mu się znacząco wyprzedzić postacie mające nad nim sporą przewagę.

A skoro już się czepiam pomysłowości scenarzystów, to muszę wyrzucić z siebie to, co mnie osobiście jako fana Pokemon zabolało. A mianowicie zagranie na sentymencie fanów do postaci Mewtwo.

Mewtwo jest zaraz po Pikachu najbardziej znanym z Pokemonów. Tajemniczy i przepotężny antagonista z pierwszego animowanego filmu kinowego ma wielu fanów na całym świecie. Potwierdzają to filmy wideo na Youtube ukazujące reakcję ludzi na drugi zwiastun Detektywa Pikachu, w którym ukazano Mewtwo. Jest to postać kompleksowa, którą definiuje chęć odnalezienia swego miejsca na świecie oraz jego miłość do Pokemonów i nienawiść do ludzi, od których zaznał jedynie zła. Dwadzieścia lat temu Japończykom udało się interesująco przedstawić tę postać, dzięki czemu zapadła w pamięć każdemu kto oglądał Pokemon: Film Pierwszy. Niestety przy Detektywie Pikachu odnosi się wrażenie że twórcy sięgnęli po Mewtwo bez większego pomysłu na niego, przez co wypadł płytko, a i niektóre aspekty w filmie dotyczące niego nie do końca współgrają. Co więcej, został przez scenarzystów obdarzony zupełnie nową zdolnością, kluczową dla całej intrygi filmu. Panteon potworów w uniwersum Pokemon wynosi jakieś 800 gatunków, wśród których jest kilka, które idealnie zastąpiłyby w filmie Mewtwo bez konieczności dopisywania im nowych umiejętności. Lecz żaden z nich nie cieszy się taką popularnością co Mewtwo, więc bez problemu można wywnioskować co motywowało twórców – $$$$

By nie dobijać leżącego, przejdę do tematu warstwy wizualnej. Należy się tu słowo uznania projektantom i specjalistom od CGI. Mieli oni niełatwe zadanie przeniesienia do świata rzeczywistego potworów mocno utrzymanych w stylistyce animowanej. Coś co dobrze wypada w grach wideo czy kreskówkach niekoniecznie wypadnie dobrze w realu. Na szczęście ekipa od Detektywa Pikachu poradziła sobie bardzo dobrze. Te Pokemony co miały wypaść słodko tak wypadły. Te co miały wyglądać groźnie były groźne. I co więcej, bez problemu da radę rozpoznać każdego Pokemona przedstawionego w filmie… oczywiście jeżeli zna się je wszystkie 🙂 Co więcej w filmie można ujrzeć sporo charakterystycznych ataków, używanych przez Pokemonów, które mogliśmy poznać oglądając serial animowany.

Detektyw Pikachu na pewno na siebie zarobi. W końcu to pierwszy tego typu projekt, a popularność marki i kampania marketingowa robią swoje. Zresztą zapowiedziane są kolejne produkcje więc na naszych oczach powstaje kolejne uniwersum filmowe, lecz jego sukces zależeć będzie od pomysłowości twórców. Przy pierwszym razie widownia przymknie oko na niedociągnięcia fabularne, lecz przy kolejnych produkcjach może okazać się bezlitosna. Przy dzisiejszym przepychu produkcji filmowych, publika ma coraz większe wymagania co do jakości fabuły, gdyż sama warstwa wizualna nie robi już większego wrażenia.

Jeżeli miałbym polecić Detektywa Pikachu to jedynie osobom zaznajomionym z marką. Ujrzenie realnych wersji Pokemonów i humor wynikający z ich interakcji z ludźmi dostarczy Wam sporo frajdy. I na tym aspekcie powinniście się skupić w trakcie seansu, bez zagłębiania się w sens fabuły. Natomiast jeżeli nie wiesz co to są Pokemony lub są Ci one obojętne to daj sobie spokój i idź na drugi seans Avengers. Motyw podróży w czasie ma więcej sensu niż plan antagonisty z Detektywa Pikachu.

Spoko Pikachu. Hajs będzie się zgadzał.

Data premiery: 31 maja 2019 (Polska)

Reżyseria: Rob Letterman
Autor muzyki: Henry Jackman
Producenci: Mary Parent, Cale Boyter
Studia filmowe: Warner Bros., Legendary Entertainment, Tōhō

Co zostanie nową Grą o Tron?

Tetris. Kolejna komiksowa nowość od Marginesów