Czy Wy też przeżyliście rozczarowanie życia, gdy po przepięknym Władcy Pierścieni dostaliście po głowie beznadziejnie przyrządzonym pasztetem z Hobbita? Być może jest coś, co poprawi Wam humor.
Dawno, dawno temu, w odległej krainie… czyli w 2006 roku w USA trójka zapaleńców i wielbicieli ruchomych obrazków założyła Maple Films Ltd, czyli niezależną firmę produkującą niezależne filmy. A ponieważ kochają oni piękne rzeczy i prozę Tolkiena, to nie mogli przejść obojętnie nad faktem, że Jackson zrobił ze świetnego materiału źródłowego dużą kupę… filmów, znaczy dużo godzin zrobił. Zatem założyciel Maple Films, Dustin Lee, poświęcił wiele czasu i, zapewne, nerwów i stworzył fan-edit Hobbita, bezlitośnie wycinając wszystkie dłużyzny, kiepskie pomysły i ogólnie starając się doprowadzić to dzieło do stanu, który fanów Tolkiena nie przyprawiałby o wstrząs mózgu z powodu facepalmów. I tak, w 2016 roku, powstał J.R.R. Tolkien’s The Hobbit, czyli 245-minutowa wersja jacksonowskiej kobyły. Wiem, że to dawno, ale może są ludzie, którzy nie mieli pojęcia o tym, że gdzieś w internecie istnieje wersja Hobbita, którą naprawdę miło się ogląda.
Film możecie za darmo ściągnąć tu, akurat będzie co robić w weekend. Bawcie się dobrze!
J.R.R. Tolkien’s The Hobbit: The End of Durin’s Line from Dustin Lee on Vimeo.
PS. Zrobili też fan-edit Rogue One! 🙂