Komiks TER 1: Obcy powinien Was zainteresować już od samego początku. Jest tu sporo pewniaków potrzebnych, aby historia z pogranicza gatunków: przygodowego i science fiction, mogła być dobra. Tajemnica, rywalizacja, przyjaźń, mroczna sekta, mniej i bardziej pikantne wątki miłosne. Stare i znane wątki, ale podane w świeży i całkiem intrygujący sposób.
Ale najpierw kreska! A ta jest bardzo szczegółowa, dopracowana i bardzo przyjemna dla oka. Piękna kolorystyka, światłocienie, mnóstwo detali. Świetnie – przynajmniej dla mnie – zachowane są proporcje między elementami znajomymi czytelnikowi (miasto, łodzie, ludzie) z obcymi (artefakty, nieznane gatunki zwierząt). Jesteśmy wprowadzani w świat TER bardzo naturalnie, bez zbędnego efekciarstwa. Co sprawia, że od razu wydaje się on nam bardziej rzeczywisty.
Dolne Courtil to pustynne miasto na TER. Trochę taki Kair, ale z XIX wieku. Żyją tu zwykli ludzie. Jest bazar, na którym kwitnie handel. Dzieci chodzą do szkoły, ale klasa (i nauczycielka) jest tylko jedna. Niektórzy, jak Pip, rabują położone w pobliżu grobowce.
Pewnej nocy, w jednej z krypt, rabuś spotyka dziwnego (i jak najbardziej żywego) mężczyznę. Obcy nie zna języka i najwyraźniej cierpi na amnezję. Wyróżnia go tylko napis wytatuowany na ramieniu: main d’or 1 (złota ręka). I rzeczywiście, Mandor, bo takie imię przybiera, ma naturalny dar to naprawiania maszyn. A te najprawdopodobniej są artefaktami z Ziemi. Ale nie takiej jaką znamy ją teraz, ale być może jaką będzie w przyszłości.
Przykładowo: wśród rupieci, które gromadzi Pip, Mandor znajduje i naprawia urządzenie przypominające projektor dźwięku i obrazu. Obrazy są bardzo rzeczywiste i mają naturalne rozmiary. Na myśl przychodzą bardziej hologramy lub wirtualna rzeczywistość, niż współczesne filmy. Do tego projekcje przedstawiają fakty znane z historii powszechnej. Pada m.in. nazwisko sir Winstona Churchilla, jest wzmianka o 11 września 2001 roku. Obok nich dowiadujemy się o faktach, które dla nas – czytelników – na ten moment nie są prawdziwe, np. zniszczenie obrazu Mona Lisa Leonarda da Vinciego.
Jeśli zakładacie, że TER to skrót od TERRA, zostaniecie wyprowadzeni z błędu i to w brawurowym stylu. Kim są mieszkańcy TER? Jak się tu znaleźli? Co mają wspólnego z Ziemią? Co knują mieszkańcy Górnego Courtil, czyli kapłani i kapłanki, których stroje i maniery przypominają nieco hiszpańskich księży z czasów inkwizycji? W tym tomie się tego nie dowiemy. A ostatnie karty komiksu zostawiają czytelnika z większą ilością pytań niż odpowiedzi. A dzięki temu robi się jeszcze ciekawiej!
Klimat komiksu TER 1: Obcy skojarzył mi się odrobinę z filmem Gwiezdne wrota (1994) Ronalda Emmericha. A trochę (może też dzięki świetnej kresce) z serią Thorgal. Rodolphe i Dubois serwują nam bardzo ciekawą mieszankę przygody i science fiction. Niektórzy fani tego drugiego gatunku mogą odczuwać pewien niedosyt. Uważam jednak, że istnieje spory potencjał do wprowadzenia większej liczby wątków SF w kolejnych odsłonach tej opowieści. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy!
Tytuł: TER 1 – Obcy
Scenariusz: Rodolphe
Rysunki: Christophe Dubois
Rok wydania polskiego: 2022
Wydawnictwo: Taurus Media
Tłumaczenie: Jakub Syty
Liczba stron: 64 strony kolorowe
Format: 215 x 290 mm
Oprawa: Twarda
ISBN: 978-83-65465-66-5
Wydanie: I
Cena z okładki: 65,00 zł