Przedstawiam Wam kolejne tomy czteropanelowej mangi, czyli opierającej się na typowo sitcomowych gagach komedii od Waneko.
Jej humor często wiąże się z żartami słownymi z języka japońskiego, przez co tłumaczenie sprawia trudności. Dodatkowo fakt, że niestety nawet w łatwiejszych do przełożenia tekstach i tak nie jest najlepszej jakości tym bardziej nie pomaga nam w odbiorze.
Dlaczego i tak bardzo lubię tą parodię shojo, chętnie pochłaniając jednostronne żarty kartka za kartką?
Mistrz romansu Nozaki – tom 2 [Recenzja]
Kontynuujemy ciąg codziennych niecodziennych wydarzeń z licealnego życia ekscentrycznego młodego autora mang Umetaro Nozakiego i szeregu związanych z nim różnorodnych postaci.
Podwaliną do parodii, czyli najczęściej występującymi są oczywiście szablonowe sytuacje z romansów. Samego w sobie romansu w Nozakim za wiele nie uświadczymy.
Umetaro to oryginalny jak na komedie, bo stoicki główny bohater. Myślę, można bardzo szybko polubić jego kamienne usposobienie i nierozgarnięcie w obliczu dynamicznego otoczenia, najczęściej w postaci żywotnych uczniów i szybkich akcji.
Inne postacie jednak nie pozostają jakoś bardzo w tle. Asystenci do rysowania tła, detali i naklejania rastrów przy jego mandze, każdy zabawnie kryjący się z tą dodatkową robotą w postaci pomocy przy romansie. Są to nietypowe do tej pracy osobistości, połączone tylko dzięki siedzeniu nad manuskryptem uczuciowej mangi dla nastolatek. W szkole są znani raczej jako niezwiązani z niczym innym niż swoje zainteresowania. Przewodniczący klubu teatralnego, sportowiec z klubu koszykówki i inni. Mają nieco uwypuklone dla podwaliny żartów charaktery, gdy są pokazane w sytuacjach przesadnie niezręcznych.
Jest też zaprzyjaźniona z Nozakim autorka wydająca w tym samym magazynie co on, z którą łączy ubolewania nad wydawcami, no i sami wydawcy i ich zmagania z nadwrażliwymi autorkami (i autorem) mang shojo. Nie trzymamy się tylko murów szkoły i mieszkania Nozakiego. Trójki zupełnie innych postaci zabawnych perypetii również doświadczany, co jest nieco odświeżające.
W trzecim tomie w tle gagów powoli tworzy się jakaś fabuła, a relacje między bohaterami rozwinęły się trochę bardziej. Stają się czasem wręcz nieco poważniejsze mimo powłoki komedii i bardziej emocjonalne, dzięki czemu możemy się nieco bardziej do nich przywiązać.
Niestety wiele więcej tom nie oferuje. Miałam wrażenie wręcz jakby był zapychaczem, przejściowym “odcinkiem”. Parę razy uśmiechnęłam się z żartów, czytając na raty, bo kiedy miałam na takową czteropanelówkę ochotę, aż dokończyłam czytać i… tyle. Bardzo przyjemna rozrywka, nic więcej.
Sprawa zmieniła się w czwartym tomie. Po pierwsze miałam wrażenie, że był najzwyczajniej w świecie śmieszniejszy, gagi dynamiczniejsze i może nawet błyskotliwsze. Oprócz dalszego rozwoju relacji drugoplanowych postaci dowiadujemy się więcej o przeszłości Nozakiego i pojawia się nowa postać. A fabuła już bardziej ciągnie się linią przyczynowo skutkową, od wydarzenia do wydarzenia, nawet jeśli nadal to jednostronicowe żarty.
Największym plusem serii są myślę postacie, bo wcale jakoś bardzo nie przesadzone w tej hiperboliczności swoich cech charakteru, no i budzące zwyczajnie sympatię. Ich osobowości pomimo wypuklenia niektórych cech i tak bardzo przypominają rzeczywiście znanych nam z otoczenia ludzi.
Inaczej mówiąc manga ta ma bardzo wyraźną cechę sitcomu.
Żarty sytuacyjne nie przypominają tych typowych zachodnich, widać jak na dłoni, że powstały na podstawie typowych manier i mentalności z kraju kwitnącej wiśni. Bardzo szybko się wciągnęłam w ich specyficzność, nie było to nic trudnego. A przy okazji typowy sitcom z okruchami życia nie był dla mnie już taki bardzo codzienny, co jest malutkim plusem dla nas czytelników spoza Japonii.
Największym minusem zaś jest tłumaczenie. Precyzyjniej mówiąc rozpiska dialogów, gdyż samo przełożenie znaczeń zdań myślę jest dobre, ale czasem specyficznie za dosłowne. Przez co w języku polskim bardzo sztywne i często za długie. Zabrakło mi wręcz mocniejszej w nie ingerencji, aby jednak płynność słów między dymkami była zachowana, a zdania mniej dosłownie przełożone z japońskiego.
To była największa dla mnie przeszkoda w cieszeniu się z lekkiej lektury. Musiałam skupić się, aby ignorować te lawirowanie tłumaczy przy przekładaniu z Japońskiego na Polski.
Kreska oczywiście jest minimalistyczna, skupiona na mimikach postaci i ich casualowych strojach. Większość tła stanowią charakterystyczne dla komediowych mang wektory oddające nastrój sytuacji, wycinane i przyklejane z rastrów. Z których na marginesie w tej parodii seria żartów nie ominęła, są charakterystyczne dla gatunku shojo. Nic w kresce mi nie przeszkadzało w klarownym odbiorze gagów, a to myślę najważniejsze.
Wydanie jest bardzo dobre. Za foliową okładką ze skrzydełkami kryje się dodatkowa dawka czteropanelowego żartu, zamiast okładki.
Jeśli szukacie czegoś na poprawę humoru i dla absolutnego relaksu, bardzo polecam tą serię, nigdy mnie w tym nie zawodzi pomimo swoich minusów. Nie trzeba się obawiać, jeśli nie wiemy “z czym się je” mangi shojo, bo Nozaki wszystko wyjaśni.
Dane:
- Scenarzysta: Izumi Tsubaki
- Ilustrator: Izumi Tsubaki
- Wydawnictwo: Waneko
- Oprawa: miękka
- Papier: offset
- Druk: cz.-b.