Wiedz, o książę, że między czasami, kiedy ocean połknął Atlantydę z jej lśniącymi miastami, a nadejściem synów Aryasa, była era przewspaniała, kiedy królestwa tego świata błyszczały niczym klejnoty pod gwiazdami – Nemedia, Ophir, Brythunia, Hyperborea, Zamora z jej czarnowłosymi kobietami i nawiedzanymi przez pająki wieżami pełnymi tajemnic, Zingara z jej rycerstwem, Koth graniczące z pasterskimi ziemiami Shemu, Stygia z jej strzeżonymi przez cienie grobowcami, Hyrkania, gdzie jeźdźcy nosili stal, jedwab i złoto. A najdumniejszym z królestw świata była Aquilonia, niezaprzeczalnie władająca sennym Zachodem. Aż nadszedł Conan, Cymeryjczyk, czarnowłosy, o ponurym wejrzeniu, z mieczem w dłoni – złodziej, łupieżca, zabójca, na przemian rubaszny i melancholijny – by zdeptać trony Ziemi obutymi w sandały stopami.
– z Kronik Nemedyjskich
(przekład własny)
Tom drugi kolekcji ukazał się – zgodnie z zapowiedzią Wydawnictwa Hachette – 10.01.2018 r. Na okładce ponownie Boris Vallejo i ilustracja zdobiąca pierwotnie okładkę numeru #4 Savage Sword of Conan. W środku zaś 152 strony wypełnione przygodami najsłynniejszego barbarzyńcy popkultury et consortes.
Spośród pięciu historii wchodzących w skład albumu aż trzy są adaptacjami tekstów autorstwa Roberta E. Howarda. W Klątwie nieumarłego spotykamy inną znaną postać komiksowej Ery hyboryjskiej (fikcyjny okres w historii starożytnej Ziemi, w którym dzieje się akcja wszystkich opowieści o Conanie). Roy Thomas przerobił na scenariusz komiksu nieukończony przez Howarda szkic opowiadania o Agnes de Chastillon, kobiecie-szermierzu żyjącej w szesnastowiecznej Francji. Sama bohaterka posłużyła zaś scenarzyście za pierwowzór Czerwonej Sonji, dla której imię (i ogniście rude włosy) Thomas zapożyczył od jeszcze innej postaci wykreowanej przez Howarda. Jej komiksowy debiut miał miejsce w 23 numerze serii Conan the Barbarian (luty 1973).
Oryginalna ‘Czerwona’ Sonja z Rohatyna (‘Red’ Sonja of Rogatino) pojawiła się na kartach opowiadania historycznego Cień sępa (Shadow of the Vulture), utrzymanego w klimacie “płaszcza i szpady” i opublikowanego pierwszy raz w 1934 r. w piśmie The Magic Carpet Magazine. Howard uczynił z niej mistrzynię szermierki i siostrę słynnej sułtanki Roksolany. Komiksowa Sonja wprawdzie także sprawnie machała mieczem, ale jej znakiem rozpoznawczym stała się… wyjątkowo skąpa zbroja, będącą wariacją nt. niesławnego chainmail bikini. Autorów – najpierw Estebana Maroto, a potem Johna Buscemę – zdecydowanie poniosła fantazja. Barry Windsor-Smith narysował ją w znacznie bardziej funkcjonalnej kolczudze – choć nadal kusej i noszonej na gołe ciało. Brrr…
Tytułowa historia – Czarny kolos – również jest adaptacją opowiadania Howarda. Tym razem nasz barbarzyńca trafia do Khoraji – małego królestwa z dużymi problemami. Młody król więziony jest przez niecnego władcę Ophiru, z pustyni nadciągają plemiona nomadów, prowadzone przez zamaskowanego proroka Natohka, a regentkę – księżniczkę Yasmelę – nękają niespokojne wizje. W takich okolicznościach Conan pierwszy raz w życiu ma okazję wykazać się jako naczelny dowódca armii. A ponadto – ponownie – jako pogromca nieumarłych czarowników.
Wątki Czarnego kolosa kontynuowane są w Górze księżycowego boga – historii opartej na oryginalnym scenariuszu Thomasa. Conan zbiera owoce zwycięstwa nad hordami Natohka, kiedy pojawia się okazja odbicia króla Khoraji, przetrzymywanego w więzieniu na tytułowej górze.
W Demonach ze szczytu – na podstawie opowiadania naśladowcy Howarda, Bjorna Nyberga Lud ze szczytu (The People of the Summit) – ponownie pojawia się wątek wymierającej rasy. Spotkanie z Conanem sprawia, że rasa z wymierającej staje się całkowicie wymarła.
Ostatnia historia w recenzowanym tomie – Żelazne cienie w blasku Księżyca – to ponownie adaptacja oryginalnego opowiadania Howarda o Conanie. Ocalały z masakry Kozaków barbarzyńca ma okazję zemścić się na sprawcy pogromu – a przy okazji ocalić piękną kobietę. Zmuszony do ucieczki na wody morza Vilayet natyka się na niezbadaną wyspę, kryjącą ruiny miasta jakiegoś wymarłego ludu. Oraz na piratów z Czerwonego Bractwa, pod wodzą dawnego wroga (którego i Conan, i czytelnicy pierwszy raz spotkali w Górze księżycowego boga – w tym miejscu brawa dla scenarzysty za umiejętne wypełnianie luk w historii życia naszego barbarzyńcy).
Prawie wszystkie historie w niniejszym tomie zilustrował John Buscema (przy współpracy Pablo Marcosa i Alfredo Alcali). Jedynie Demony ze szczytu narysował Tony DeZuniga. Jak już wspominałem (przy okazji recenzji Czerwonych ćwieków) rysunki Buscemy do komiksów o Conanie cenię o wiele wyżej niż dokonania Barry’ego Windsor-Smitha. Dlatego też moja subiektywna ocena drugiego tomu kolekcji wypada o wiele wyżej niż albumu poprzedniego. Ponadto muszę zrewidować większą część zastrzeżeń wygłoszonych poprzednio pod adresem autora przekładu – Roberta Lipskiego. Wprawdzie nadal miejscami zgrzyta mi tłumaczenie nazw własnych (co bez wątpienia wynika z moich przyzwyczajeń i/lub niechęci do tłumaczeń jako takich), ale jako całość przekład wypadł naprawdę dobrze. To ponownie bardzo subiektywna ocena, ale w opinii trolla tłumaczenie “czyta się” lepiej niż w tomie poprzednim.
Na koniec wypadałoby jeszcze wspomnieć w dwóch słowach o dodatkowej zawartości. Tak jak poprzednio album otwiera wstęp Maxa Brighela. Tom zamyka druga część eseju Lina Cartera o historii gatunku sword & sorcery, kolorowa galeria okładek (Savage Sword of Conan #1-#4) oraz biogramy: Roya Thomasa i Johna Buscemy.
Podsumowując recenzję drugiego tomu Kolekcji Conan Barbarzyńca Wydawnictwa Hachette troll pragnie stwierdzić, że jest jeszcze lepiej, niż za pierwszym razem. Dla każdego miłośnika prozy Howarda w wydaniu komiksowym – pozycja praktycznie obowiązkowa.
Tom trzeci zgodnie z zapowiedziami wydawcy ukaże się 24 stycznia 2018. Stay tuned!