Egmont długo kazał nam czekać na kontynuację solowych przygód Doktora Strange (recenzja pierwszego tomu tutaj), ale oto i jest drugi tom!
Opis wydawcy:
Doktor Stephen Strange umiera. Starcie z Empirikulami wyczerpało go i pozbawiło prawie całej mocy. Jego wrogowie już wyczuli jego słabość: Baron Mordo, Satana, która mieni się ukochaną córką Diabła, oraz…. przerażająca istota zrodzona z cierpienia samego Doktora. W walce z nią Mistrz Magii może liczyć na pomoc Thor, ale nawet jej gromy nie zdołają go ocalić, jeśli zabraknie mu odwagi, by poświęcić to, co konieczne.
Omawiana pozycja przedstawia konsekwencje wydarzeń ukazanych w pierwszym tomie serii, dlatego zaznaczam, że przed lekturą warto zaznajomić się z poprzednią częścią. Pozwoli to zrozumieć czytelnikowi z czym się nasz bohater musi zmierzyć i co spowodowało, że jest w tak nieciekawym stanie.
Pozbawiony starych zaklęć i z niewielką ilością magii dostępnej na świecie, Strange musi wykazać się nie lada sprytem i odwagą aby wypełniać obowiązki Mistrza Sztuk Mistycznych.
Ukazanie bohatera pozbawionego swych mocy nie jest niczym nowatorskim w komiksach, jednakże budzi zainteresowanie. Tak jest również w przypadku Strange’a, którego obserwujemy jak uczy się nowych zaklęć oraz wyszukuje magiczne artefakty, które przetrwały czystkę zorganizowaną przez Empirikulów. Próbuje ogarnąć chaos w jakim obecnie znajduje się jego życie, lecz nie jest to łatwe, zwłaszcza, gdy dawni przeciwnicy wyczuwając jego osłabienie zlatują się do naszego świata niczym sępy na żer.
Brzmi to złowieszczo, lecz w praktyce wyszła z tego bardzo ciekawa część komiksu. Aaronowi (scenarzysta) udało się ciekawie wpleść w abstrakcyjne, momentami koszmarne sceny elementy humorystyczne. Sama idea, że Strange jest co chwila porywany od jednego złoczyńcy w ręce kolejnego, potrafi zaskoczyć i bawić. Bohater trafia na różne płaszczyzny rzeczywistości, gdzie bardziej od resztek magii musi polegać na swoim sprycie oraz na przyjaciołach: Wongu i Zelmie (której rola od pierwszego tomu systematycznie nabiera znaczenia).
Strange zwiedzający swój układ pokarmowy w postaci zminiaturyzowanej formy astralnej to złoto, chociaż w pewnym momencie budzi obrzydzenie. Motyw Orba, który niedawno odegrał sporą rolę w evencie Original Sin/ Grzech Pierworodny również przyprawić może czytelnika o uśmiech na twarzy.
Jednakże jak wspominałem, te ubarwione humorystycznie historie to jedynie część całego albumu. Stanowią one wstęp do jego reszty, która ma znacznie poważniejszy ton i dotyczy konfliktu Strange’a z Męką. Męka jest bytem stworzonym i trzymanym w piwnicach Sanctum Sanctorum przez Strange’a, a jego jedynym celem w życiu było karmienie się bólem Mistrza Sztuk Mistycznych, który był ceną za rzucanie potężnych zaklęć. Przekazywanie mu swojego cierpienia, pozwalało Strange’owi normalnie funkcjonować i pełnić rolę obrońcy świata. Jednakże wydarzenia z wspomnianego, pierwszego tomu sprawiły, że ten znający jedynie cierpienie byt jest na wolności i zagraża on wszelkiemu istnieniu. Strange będąc świadomym swojej odpowiedzialności za czyny Męki, musi jak najszybciej ją powstrzymać.
Omawiany tutaj tom drugi jest dla mnie o wiele bardziej atrakcyjny od poprzedniej części. Szaleńcze podróże, humor, akcja, groza i horror to elementy, które sprawiają że komiks ten jest naprawdę atrakcyjny. Jego lektura jest przyjemna oraz wciągająca. Jest świetnym przykładem jak uzdolnionym scenarzystą jest Jason Aaron. Ten obecnie cieszący się sporą popularnością autor, świetnie buduje napięcie, a następnie oddaje czytelnikowi chwilę ulgi, umiejętnie je rozładowując.
Aaron w fabułę wplótł również sceny retrospekcji z życia głównego bohatera. Nie tylko widzimy w jaki sposób poznał Wonga, czy w jakich okolicznościach po raz pierwszy stawił czoło Dormammu. Jesteśmy świadkami tego jakich środków próbował Stephen przez zostaniem magikiem, w celu odzyskania sprawności w rękach.
W albumie znalazł się również Annual #1, jednakże zawarte w nim historie nie wydają się być mocno powiązane z osią głównej serii… póki co.
Warstwa graficzna albumu to stylistyczny miszmasz, gdyż nad jego zawartością pracowało całkiem spore grono artystów. Jednakże najwięcej prac wyszło spod ręki Chrisa Bachalo i to one według mnie są najciekawsze. Jego styl nie tylko jest mocno kreskówkowy, lecz również ekspresyjny. Charakteryzuje się sporą ilością detali, w szczególności gdy dotyczą zjawisk paranormalnych. Macki, zębiska, oczy, abstrakcyjna architektura oraz inne wynaturzenia świetnie budują chaotyczny klimat płaszczyzny mistycznej, w której Strange przebywa najczęściej.
Dzięki wysiłkowi artystów oraz ciekawemu scenariuszowi otrzymujemy komiks, która mocny wyróżnia się od pozostałych pozycji z ,,normalnego” świata Marvela. Dzięki temu Doktor Strange pozwala odetchnąć od głównego nurtu Marvela, gdzie jeden crossover goni drugi.
Fanom bardziej abstrakcyjnych i zarazem solowych przygód super herosów z czystym sercem mogę polecić Doktora Strange’a.
Dane techniczne:
- Scenarzysta:Jason Aaron
- Ilustracje: Chris Bachalo, Kevin Nowlan, Leonardo Romero, Cory Smith, Jorge Fornes, Frazer Irving
- Format: 167×255 mm
- Papier: kredowy
- Druk: kolor
- Liczba stron: 264
- Oprawa: miękka ze skrzydełkami
- ISBN-13: 9788328197701
- Cena okładkowa: 69,99 zł