in , ,

Wojna królów. Preludium [Recenzja]

Uwielbiam kosmiczne eventy Marvela.
Są barwne, pełne akcji oraz ukazują wiele ciekawych lokacji czy też ras. Ponadto w tych historiach główne role nie odgrywają „twarze” Marvela, czyli takie postacie jak Spider-Man, Captain America czy Iron Man. Kosmiczny event jest miłą odskocznią od głównego nurtu uniwersum.
Niedawno nakładem wydawnictwa Egmont ukazał się album zatytułowany Wojna Królów. Preludium. Ma on miejsce po wcześniejszych, wielkich kosmicznych wydarzeniach czyli Anihilacji oraz Anihilacji. Podbój. Lecz co najważniejsze jest jednocześnie kontynuacją historii rozpoczętej w X-Men: Mordercza geneza, biegnącej dalej przez album Uncanny X-Men: Powstanie i Upadek Imperium Shi’ar. By móc nacieszyć się historią opowiedzianą w omawianym w tym artykule komiksie wypadałoby znać przynajmniej te dwa ostatnie wymienione tytuły.

Opis wydawcy:
Gabriel Summers, mutant znany jako Wulkan, podbił kosmiczne Imperium Shi’ar, ogłosił się cesarzem i rozpoczął brutalną ekspansję. X-Men i gwiezdni piraci ze Starjammers wszczęli przeciw niemu rebelię, ale bratobójcza walka o tron wkrótce zblednie wobec zagrożenia, które czai się w mrokach galaktyki. Tymczasem królewski ród Inhumans prowadzi swój lud na poszukiwanie nowego domu po drugiej stronie kosmosu. Ich wyprawa na pewno przykuje uwagę cesarza Wulkana… 

Jak wskazuje na to sam tytuł albumu, jego zawartość stanowi zaledwie preludium do znacznie większego wydarzenia jakim będzie Wojna Królów. Jednakże użyte przeze mnie słowo „zaledwie” umniejsza zawartość komiksu, albowiem jest on przepełniony epickimi pojedynkami oraz nieoczekiwanymi zwrotami akcji. Ponadto ważną rolę odgrywa tutaj również motyw polityki międzygwiezdnej, lecz nie spowalnia on tempa akcji.

Mamy do czynienia ze świetną kosmiczną epopeją, gdzie z zapartym tchem obserwujemy zmagania Havoka, Polaris, Rachel, załogi Starjammers, cesarzowej Lilandry oraz jej popleczników w obaleniu władzy Cesarza Wulkana. Wulkan, brat Havoka i Cyclopsa jest tutaj jeszcze większym bydlakiem niż we wcześniejszych albumach z jego udziałem. Budzi on jak najgorsze uczucia u czytelnika co sprawia, że ten jeszcze bardziej wciąga się w obserwowanie poczynań Havoka i jego drużyny, licząc na ich ostateczny sukces.

Ważnym elementem albumu jest również wątek rodziny królewskiej Inhumans, która wyrusza w gwiazdy aby objąć we władanie Imperium Kree. Na początku tego wątku otrzymujemy nawiązania do eventu Tajna Inwazja, który odcisnął sporę piętno na psychice władcy Inhumans, którym jest Black Bolt.
Co prawda Egmont nie posiada w swym repertuarze tego wydarzenia, lecz polscy czytelnicy mieli okazję zapoznać się z nim w ramach Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela od wydawnictwa Hachette.
Zresztą na samym początku wątku z Inhumans dostajemy krótkie streszczenie.

Skoro mowa o streszczeniu to warto wspomnieć o bardzo ciekawym dodatku zawartym w albumie. Jest nim obszerny, kilkunastostronicowy skrót wydarzeń oraz historii „pionków”, którzy odegrają najważniejszą rolę w nadchodzącej Wojnie Królów. Jest to naprawdę pożyteczny dodatek, który mógłby ukazywać się częściej przy okazji kolejnych wielkich wydarzeń Marvela. I nie mam tu na myśli jedynie tych umiejscowionych w kosmosie. Ułatwiłby on wkroczenie laikom w to obszerne uniwersum, a fanom przypomnienie tych wydarzeń, które były najbardziej istotne dla rozwinięcia fabuły do miejsca w którym rozpoczyna się dany komiks.

Zawartość albumu składa się z wielu mini-serii, w wyniku czego mamy tu do czynienia z pracą sporej ilości scenarzystów i grafików.
Pod względem fabularnym najbardziej przypadły mi do gustu scenariusze Christophera Yosta dla mini serii Cesarz Wulkan oraz Pogromca Królów. Mają najszybsze tempo oraz dostarczają nieoczekiwane zwroty akcji. To w tych historiach są najciekawsze pojedynki, w tym także kosmiczne z udziałem armad okrętów.

Jeżeli chodzi o szatę graficzną to jak dla mnie najlepiej wypadła mini seria Tajna Inwazja: Wojna Królów, w której podziwiać możemy ilustracje autorstwa duetu: Paul Pelletier i Bong Dazo. Są pełne szczegółów oraz pozwalają czytelnikowi odczuć potęgę Black Bolta oraz zasilanego jego mocą Attilanu. Co do Attilanu to bardzo spodobał mi się jego wygląd w trybie okrętu kosmicznego. W połączeniu ze świetnie dobraną kolorystyką kosmiczne sceny batalistyczne wypadają wręcz epicko.

Wojna królów. Preludium jest pozycją po którą bez wahania powinni sięgnąć zarówno fani gatunku superhero jak i kosmicznych epopei. Znajomość wcześniejszych wydarzeń, szczególnie tych dotyczących postaci Wulkana może okazać się istotne, zwłaszcza w kwestii motywacji niektórych postaci. Jednakże dołączone obszerne streszczenie pozwoli z miejsca „wbić się” w tą porywającą historię. Naprawdę warto. Polecam!

 

  • Scenarzysta: Dan Abnett, Andy Lanning, Andy Schmidt, Christopher Yost
  • Ilustrator: Paul Pelletier, Dustin Weaver, Frazer Irving, Bong Dazo, Paco Diaz Luque
  • Wydawnictwo: Egmont
  • Format: 170×260 mm
  • Liczba stron: 292
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • ISBN-13: 9788328197794
  • Data wydania: 26 luty 2020
  • Cena okładkowa: 89,99 zł

Ja inkwizytor. Przeklęte kobiety [Zapowiedź]

Dragon Ball Z: Zmartwychwstanie F. [Recenzja]