in , ,

Planetes – tomy 1 i 2 [Recenzja]

Jest to starsza manga autora Vinland Sagi, wydanej całkiem niedawno w Polsce przygodówki o wikingach, o której część z was zapewne słyszała dzięki pochlebnym opiniom. Planetes również jego ciekawą pozycją – ten wydawany rozdziałami od 1999 roku Sci-Fi zawiera w sobie sporo typowego nastroju z tego samiutkiego początku XXI wieku w stosunku do eksploracji i eksploatacji kosmosu. Czy manga bardzo się zestarzała? A może fakt tych konkretnych lat wydawania stał się jej swego rodzaju atutem? Zapraszam do opinii.

Ludzkość dokonała sporych postępów w dziedzinie eksploracji kosmosu. To jednak ma swoją cenę – przestrzeń kosmiczna staje się coraz bardziej zanieczyszczona wszelkiego rodzaju odpadami. Jest jednak ktoś, kto czuwa nad jej czystością. Poznajcie załogę statku “Toy Box”, przemierzającą przestrzeń kosmiczną w poszukiwaniu potencjalnie niebezpiecznych śmieci. Hachimaki i jego współpracownicy dokładają wszelkich starań, by kosmos stał się choć trochę czystszym miejscem. Oto ekipa kosmicznych śmieciarzy!

Trzej głowni bohaterowie byli dla mnie bardzo przyjemni do śledzenia w tej przeprawie przez świat i życie astronautów. Dzięki popytowi na tą pracę tacy jak oni praktycznie żyją w kosmosie pomimo licznych schorzeń związanych z życiem w tym środowisku. Zaawansowana, tak jak oczekujemy jej w przyszłości medycyna i tak ma pełne ręce roboty, co dosadnie pokazuje zjawisko rozpowszechnienia tego niegdyś niezwykle trudnego do zdobycia zawodu. Oczywiście znaczenie jak szlachetny i ważny to zawód nie spadło, wyraźnie widać jednak że to nie to samo co “kiedyś”. Nasi bohaterowie śmieciarze dzięki wątpliwościom albo umocnieniu przekonania o istotności swojej pracy szukają, klasycznie, sensu istnienia i sensu wszystkiego.

Myślę że rozmyślanie nad tym, czy autor trafnie nakreślił świat przyszłości nie jest de facto bardzo ważne dla odbioru całości. Dla energicznego Hachimakiego, spokojnego Yuriego, twardo stąpającej po gruncie Fee i ich przemyśleniach co do ich zawodu i kosmosu, “świat” jest tylko tłem. Razem z nimi wzdychamy nad ogromem pracy i odliczamy czas do urlopu, zastanawiamy się na co odłożyć zarobione pieniądze, przezywamy wzloty i upadki motywacji do pracy na tym nowym Ziemskim podołku – orbicie, wśród kosmicznych śmieci. Bohaterowie są zwykłymi ludźmi z nudnymi problemami. Jakieś przełamywanie ich większych traum z przeszłości albo otarcie się o niebezpieczne sytuacje związane ze środowiskiem są głównym i jedynym czynnikiem dla dynamiczniejszej akcji. Bardzo duży procent stanowią jednak wątki okruchów życia. Za to jakich, wśród ogromu kosmosu i nowoczesnych sprzętów, w skafandrach na szybkich pojazdach podczas wydarzeń na orbicie czy księżycu. Okazyjnie na Ziemi, wśród ich rodzin i relacji z nimi.

Autor przedstawił wartości na tyle uniwersalne, że mogą wzruszyć do tej pory. Aktualność niektórych szczegółów jednak była bardziej emocjonalnie uderzająca te dwadzieścia lat temu. Teraz jest jedynie ciekawostką czego wtedy obawiano się i co było marzeniem względem kosmosu, czyli bardzo fajnym retro Sci-Fi. Innym niż wszystkie, bardzo starającym się być ponadczasowy jeśli chodzi też o warstwę techniczną, ale zostający koniec końców tylko emocjonalnie. Muszę powiedzieć, mi bardziej ta nie przesadność, ostrożność w wyobrażaniu sobie enigmatycznej dalekiej przyszłości bardzo się spodobała niż bardziej dobitne tematy. No też w pewien sposób, te dotyczące kosmicznych śmieci, terrorystów pt. Obrońcy Kosmosu, czy medycyny astronautów, były mimo przesady bardzo spokojne, relaksująco przedstawiające codzienność postaci i bez jakiejś bardzo wyraźnej nutki “na pewno tak będzie”. Dodam przy tym wszystkim, że manga naukowych ciekawostek pozbawiona nie jest, nadal można dowiedzieć się sporo o kosmosie.
A więc proponuję nie nastawiać się na powalający z nóg akcyjny retro future niczym wiadome nam filmy z tym klimatem, a na skupiony na ludziach wrażliwy twór.

Rysunki są bardzo szczegółowe, ewentualne wklejone zdjęcia w tło dobrze wpasowują się w pierwszy plan, a perspektywa jest odpowiednio zachowana. Wszystko czytało się szybko i czytelnie. W obramowaniu dosyć realistycznie przedstawionych przedmiotów kontrastują typowo mangowe twarze bohaterów. Są bardzo komiksowo przerysowane w humorystycznych czy dynamicznych akcentach, a dla powagi sytuacji jest do nich dodawana nutka realistyczniejszej dokładności i cieni. Odpowiada mi taki zabieg i był dla mnie na jak najbardziej plus. Jedynie pełne sylwetki postaci były za bardzo sztywne, za sztuczne, ale fałdy ubrań ratowały nieco sytuacje.

Bardzo polecam fanom kosmosu – nieaktualność mangi jest zdecydowanie jej atutem, czymś co w specyficzny sposób mnie zrelaksowało i paradoksalnie zachęciło do poznania tematu głębiej i na dzień dzisiejszy. Ale przede wszystkim chyba polecam szukającym dobrego dramatu, czegoś z mocno humanistyczną podwaliną. Nie było momentu, który powalił z nóg, ale od początku do końca manga trzymała bardzo wysoki poziom.

 

Dane:

  • Scenarzysta: Makoto Yukimura
  • Ilustrator: Makoto Yukimura
  • Wydawnictwo: JPF – Japonica Polonica Fantastica
  • Format: 148×210 mm
  • Oprawa: miękka w obwolucie
  • Papier: offset
  • Druk: cz.-b.

Escape From the Meenlock Prison

Instytut bombowych teorii [Recenzja]