in , ,

Flavors of Youth [recenzja]

czyli kolejny film od twórców Your Name

Flavors of Youth (chiń. Si shi qing chun, jap. Shikioriori) to nowy, 74-minutowy pełnometrażowy film animowany, wykonany przez twórców m.in. wspaniałej japońskiej animacji Your Name (jap. Kimi no Na wa, pol. Twoje imię), opowiadający trzy osobne historie młodych dorosłych mieszkających w różnych miastach Chin: Zupa z makaronem ryżowym, Mały pokaz mody i Miłość w Shanghaju.

Film został po raz pierwszy wyświetlony 6 lipca 2018 roku na konwencie Anime Expo w Los Angeles, a niedawno, bo 4 sierpnia 2018 roku, miał swoją premierę na platformie Netflix, w tym także na Netflix Polska w oryginalnej, japońskiej wersji językowej z polskimi napisami.

Zapowiedź filmu można obejrzeć tutaj:

Poniżej opis fabuły z ww. platformy:

„Trzy opowieści ukazujące stratę, tęsknotę, nadzieję i piękno przenikające dynamiczne życie w nowoczesnych miastach. Gorąca zupa budząca wspomnienia, piękna dziewczyna szukająca swojego miejsca w świecie i gorzka pierwsza miłość – czyli trzy historie o młodości w chińskich miastach.”

Wytwórnią odpowiedzialną za tę produkcję jest studio CoMix Wave Films, mogące pochwalić się m.in. wspomnianym wcześniej filmem Your Name, ale także takimi animacjami jak 5 Centimeters Per Second (jap. Byōsoku 5 Centimeter, pol. 5 centymetrów na sekundę) czy Voices of a Distant Star (jap. Hoshi no Koe, pol. Głosy z odległej gwiazdy). W odróżnieniu jednak od tych tytułów, reżyserii Flavors of Youth nie powierzono znanemu fanom japońskiej animacji Makoto Shinkai – za każdą z trzech części filmu odpowiedzialna jest inna osoba: Jiaoshou Yi Xiaoxing, Yoshitaka Takeuchi oraz Haoling Li, pełniący również funkcję głównego reżysera.

Każda z przedstawionych w filmie historii skupia się na innym wątku fabularnym, łączy je jednak jedno – głównymi bohaterami wszystkich są postacie dwudziestokilkuletnie, zamieszkujące różne miasta Chin. Animację tę polecam raczej młodzieży i osobom pełnoletnim, jako że młodsi widzowie mogą mieć problemy z utożsamieniem się z przedstawionymi w niej postaciami i pełnym zrozumieniem poruszanych w niej tematów.

Pierwsza część filmu, Zupa z makaronem ryżowym, opowiada historię mężczyzny wspominającego smak tytułowej potrawy z czasów swojego dzieciństwa. Większość czasu produkcji przeznaczona jest na ukazanie retrospekcji z jego życia, począwszy od czasów przedszkolnych, które kojarzą mu się z radosnymi rankami spędzanymi z babcią, kończąc na czasach gimnazjalnych, których początki wspomina z radością, jaką sprawiało mu podziwianie piękna jego pierwszej sympatii. Dopiero pod koniec tej części filmu ukazana jest teraźniejszość oraz jego powrót do rodzinnego miasta, połączony z przemyśleniami dotyczącymi upływu czasu. Każdemu z ważniejszych wydarzeń towarzyszy jedzenie tytułowej potrawy oraz porównywanie jej smaku do smaku zupy jedzonej w dzieciństwie. Część ta wypełniona jest pewnego rodzaju tęsknotą za przeszłością, ale również akceptacją tego, że wszystko się zmienia i dużą ilością monologów, przez co ma ona dość nostalgiczny wydźwięk.

Druga część filmu, Mały pokaz mody, skupia się na historii kobiety pracującej od kilku lat w branży modelingowej – jak sama uważa, jej wzrost jest jej jedynym atutem. Z upływającymi minutami coraz bardziej poznajemy jej życie zawodowe, przeplatające się z życiem prywatnym, w tym także dręczące ją problemy dotyczące, m.in. młodszych i częściej wybieranych na castingach modelek oraz kłótni z młodszą siostrą, z którą zamieszkała po powrocie do rodzinnego miasta. Zostają nam ukazane jej zachowania, będące próbami poradzenia sobie z kłopotami, niestety jej zawziętość i upór skutkują jedynie pogorszeniem sytuacji. W odróżnieniu od pozostałych części nie uświadczymy tu zbyt wielu retrospekcji ani monologów – prawie cała animacja skupia się na ukazaniu fabuły w czasie teraźniejszym. Opowiadana historia jest niestety momentami dość banalna i nijaka, przez co nie zmusza do żadnych głębszych przemyśleń i wydaje się być produkcją mogącą dość łatwo odejść w zapomnienie.

Trzecia część filmu, Miłość w Shanghaju, dotyczy historii mężczyzny, który podczas przeprowadzki odnajduje w jednym z pudeł nie do końca odsłuchaną kasetę sprzed kilku lat. Podobnie jak w pierwszej części filmu również i w tej większość czasu została poświęcona na retrospekcje z życia głównego bohatera. Już po kilku minutach cofamy się w czasie o prawie dekadę aby poznać jego dwójkę przyjaciół z czasów szkolnych. Przez większość animacji śledzimy ich losy, zarówno te szczęśliwe jak i smutne, aż do momentu jego powrotu do rodzinnego miasta, które w międzyczasie opuścił by uczyć się w jednym z najlepszych liceów. W trakcie oglądania dowiadujemy się co takiego kryje w sobie odnaleziona przez niego kaseta oraz powód, dla którego tak bardzo pragnął ją wysłuchać. Kilka minut przed napisami końcowymi powracamy do czasu teraźniejszego aby poznać ostatnie wypowiedziane w nagraniu słowa, które są dowodem tego że nie wszystko jest takie jak nam się wydaje i że czasem świadomość pewnych zdarzeń mogłaby zmienić podjęte przez nas decyzje. Miłość w Shanghaju jest produkcją najbardziej zbliżoną do filmów wspomnianego na początku recenzji Makoto Shinkaia ze względu na m.in. swoją lekką a zarazem interesującą fabułę. Część ta, będąca mieszanką słodko-gorzkiej historii, pokazuje nam naszą niemoc względem zmienienia przeszłości ale także nadzieję na to, że pomimo wszystko będziemy w stanie się ze wszystkiego pozbierać.

Podsumowując, Flavors of Youth jest produkcją w której są poruszane różne tematy mogące dotyczyć każdego z nas, a są nimi na przykład: nostalgia za dzieciństwem, konieczność zaakceptowania upływającego czasu, pogoń za pięknem, tęsknota za długo niewidzianymi osobami, nadzieja na to że wszystko się ułoży. Przyznaję, że nie jest to produkcja wybitna chociażby ze względu na swoją grafikę, która w porównaniu do innych dzieł studia CoMix Wave Films mogłaby wypaść o wiele lepiej, zarówno pod względem wizerunku postaci jak i krajobrazów – nie oznacza to jednak, że jest ona zła. Muzyka w filmie jest w większości stonowana i spokojna, pasująca do poszczególnych scen i nie odciągająca od nich uwagi widza. Polecam ten film każdemu, kto chciałby obejrzeć coś spokojnego ale też skłaniającego do pewnych refleksji na temat mijającego czasu.

Kampai! Integracja fandomu m&a w Szczecinie [relacja]

Wspieram to! “Bler” i “Mścibór Potężny”