in , ,

#mniesiepodoba32 [Brad Kunkle]

Brad Kunkle jest artystą nowojorskim, ale urodził się w 1978 roku na wsi w Pensylwanii, gdzie spędził młodość otoczony piękną przyrodą, odkrywając piękno leśnych krajobrazów i podziwiając je.

Kiedy zdecydował się wybrać drogę artystyczną, długo nie mógł odnaleźć swojego własnego języka malarskiego. Dopiero zainspirowany malarstwem prerafaelitów poczuł, że to właśnie to. Studiował malarstwo na Uniwersytecie w Kutztown głównie u George’a Sorrelsa, którego z kolei uczył uczeń XIX-wiecznego malarza akademickiego, Williama Adolphe’a Bougereau.

Stopniowo ograniczał swoją paletę barwną, zbliżając się do monochromatycznej, ale wzbogacając obrazy o srebro i złoto. To piękne nawiązanie do średniowiecznego malarstwa sakralnego, nadaje jego portretom niezwykłego dostojeństwa i urzekającego piękna. Tym, co je odróżnia od malarstwa dawnego, jest ruch – współczesne nam postacie często otulone są setkami wirujących liści, które zakrywając fragmenty obrazu otaczają go pewną tajemnicą, stwarzając jednocześnie wrażenie, że jeśli popatrzymy jeszcze chwilę – cała kompozycja zmieni się i wirujący obłok liści wciągnie nas do środka…

O symbolice, do której się odwołuje, pisze tak:

“Złoto jest bardzo kontrowersyjnym elementem w dziejach ludzkości: wywołuje wojny, przynosi śmierć, ale symbolizuje też szczęście i piękno. Z kolei wrażenie ruchu liści jest symbolem ciągle zmieniającego się świata, w którym żyjemy.

Drugą funkcją liścia jest wchodzenie w bezpośrednią relację z widzem. Obrazy wydają się ożywać, kiedy widz je mija lub gdy zmienia się oświetlenie. Sztuka dosłownie staje się interaktywna. Zastosowanie grisaille [technika dająca złudzenie trójwymiarowości] do liścia, może dać poczucie bardzo surrealistycznej przestrzeni i nienaturalnej głębi w obrazach.”

Brad Kunkle to artysta łączący stare z nowym. W jego pracach kolory ziemi i słońca mieszają się ze złotem i srebrem, rzeźba ożywa, a liść zamienia się w sztukaterię. I ja to kupuję. #mniesiepodoba!

Liga Sprawiedliwości – Niekończąca się walka. Tom 4 [recenzja]

Kokeshi nie baba [W podróży #19]