in , , , ,

Krok po kroku [recenzja] #mniesiepodoba

Komiks to sztuka narracji obrazkowej, to opowieść obrazem i językiem, to „film” na papierze. Właśnie, a co z filmem niemym? Czy nie istnieje? Nie jest wciąż obecny w kulturze obrazkowej? Tak samo jest z komiksem; czy zawsze musi mieć dialogi, onomatopeje i opis sytuacji i akcji? Nie sądzę. Czasem obraz nie potrzebuje komentarza… Rozumiemy akcję bez narratora, zamieniamy się w widza i chłoniemy akcję — to takie ludzkie. Więc jeżeli chcecie poznać tę opowieść, to nie liczcie na wiele słów. Bo nie ma ich wcale, no prawie. Są jakieś poetyckie historie, ale kto by tam rozumiał dziś poezje 😉 Jest opowieść ujęta w barwne i piękne rysunki.

Właściwie to nie chcąc spolerować komiksu, muszę poruszać się po ogólnych wrażeniach z jego wizualnej lektury, a jest o czym pisać. Niewątpliwie jest to „uczta” dla oczu. Matias Bergara, który u nas jest najbardziej znany z serii bardzo cenionej „Coda”, wykazuje się tu mistrzostwem kreski, jego styl jest dla mnie miksem mistrzów komiksu francuskiego Moebiusa i autorów mangi z domieszką ekspresyjnej fali amerykańskich rysowników superhero. Kolor kładzie tu Matheus Lopes świetnie uzupełniając dynamiczne kadry i ekspresyjny styl Matiasa. Bergara to urugwajski ilustrator, rysownik komiksów i artysta koncepcyjny. Komiksową karierę rozpoczął w 2014 r. rysując piąty zeszyt drugiego cyklu serii „Amerykański Wampir”, potem przejęło go wydawnictwo Boom! Studios, dla którego stworzył jedenaście ostatnich numerów serii „Sons of Anarchy”. W Boom! Studios tworzy 12-częściową maxi-serię „Coda” do scenariusza Simona Spurriera. Za pierwszy tom tej serii Bergara otrzymał nominację do nagrody Eisnera w kategorii najlepszy rysownik. Tak więc „Krok po kroku” to kolejny znaczący krok w karierze. Myślę, że usłyszymy jeszcze o nim nie raz… Taki styl nie może się marnować.

Wracając do samej graficznej powieści, to jest to wg mnie opowieść o podróży „rodziny”, najbliższych sobie osób, z których ta silniejsza jest odpowiedzialna za bezpieczeństwo tej słabszej. Będąc świeżo po seansie „Wszystko wszędzie naraz” miałem skojarzenie, że w jednym z uniwersum światów równoległych rozgrywa się i taka historia jak w „Krok po kroku”. Podróż dwóch kamieni po urwisku. Jeden kamień jest większy, drugi mniejszy, ale nie ma to znaczenia, bo i tak muszą się toczyć i spaść. Tu również czeka nas podróż, tu również pochylimy się nad relacjami, tu też spotka nas zaskoczenie. Jak to w życiu. Jak to w relacji matki z dzieckiem. Czy też to znajdziecie ? Nie wiem, ale zachęcam do odbycia tej podróży, w tym towarzystwie i z tym autorem, na pewno warto. Niestety może minusem być cena wyjściowa tego starannie wydanego albumu, ale znalazłem też oferty z bonifikatą, warto więc z nich skorzystać, biorąc pod uwagę, że piękno albumu wynagrodzi jego cenę.

Za tydzień zabieram się za cykl opowieści o albumach, które zostają „pod oczami” na zawsze i wywarły w zalewie różnorakich produkcji na mnie największe wrażenia…

Antygona. Komiks Daniela Chmielewskiego

Piotruś Pan i Wendy [recenzja]