in , ,

Najemnik Medox [Recenzja]

Pozycja ta jest wyjątkowa z wielu względów, niby nowość, ale ma trzydzieści już lat. Komiks przeleżał w szufladzie autorów od roku 1991 i poprzez starania Kultury Gniewu ukazał się nam obecnie. Jeżeli mam być szczery to mam bardzo mieszane uczucia co do niego. Z uwagi na to, ze powstawał na początku lat dziewięćdziesiątych to czuć, że się już postarzał i momentami trąci myszką. Widać inspiracje chociażby komiksem „Zagadka metroplolii” Michalskiego czy pracami nieodżałowanego, niedawno zmarłego Andrzeja Janickiego. Czy inspiracje to zła rzecz? Absolutnie nie. Komiks powstawał w okresie przemiany ustrojowej w Polsce i gdyby wtedy był wydany bardzo możliwe, że byłby teraz klasyką. Nie był wtedy wydany i Kultura Gniewu postanowiła dać mu szansę teraz.

Sama historia to standardowa space opera z awanturnikiem w roli głównego bohatera. Medox jest trochę jak James Bond, tyle że w kosmosie. Niemal wszystko mu wychodzi, zdobywa piękne kobiety praktycznie na pstryknięcie palców. Czasem dziwią dziwne postaci w tle z którymi przyjdzie mu się spotkać, m.in kosmiczny Latynos w koszulce z napisem „Gringo” ze stereotypowym wąsem i pelerynką a’la Zorro. Z drugiej strony pamiętajmy kiedy komiks powstał i co mogło inspirować autorów. Po ubiorach można też obstawiać Łowcę Androidów, ale to już moje prywatne skojarzenie.

Samo zawiązanie akcji zaczyna się gdy Medox ma brać udział w wyścigu. Jako znany awanturnik ma oczywiście swoich przeciwników i ktoś ewidentnie próbuje go zabić. Nie udaje się go wykończyć podczas zawodów, dlatego pewna kobieta wynajmuje dwóch płatnych zabójców. I teraz mała dygresja. Nie mam nic przeciwko goliźnie w komiksie, natomiast wynajmująca dwóch zbirów kobieta, nie przekonuje mnie jako pracodawczyni gdy ma wywalonego cyca na wierzch. Dziwna scena która do końca mi tu nie pasuje. Niemniej akcja leci dalej i nasz bohater zostaje wysłany w misję zdobycia pewnego obiektu ze statku kosmicznego z którym nie ma kontatku. Pamiętajcie, że poluje na niego już dwóch wynajętych zabójców, ale to nie jedyne kłopoty które na niego czekają. Na transportowcu na który się dostanie znajdzie wycięta w pień załogę … i oczywiście piękną kobietę z wywalonym na wierzch cycem. Nie wiem czy autorzy dużo oglądali „Allo, allo” i inspirowali się upadłą Madonną z wielkim cycem ale taki scen jest tutaj kilka. Nie zdradzając zbyt wiele Medoxa oczywiście czeka cały rollercoaster zdarzeń. Akcja jest płynna i nie pozwala na chwile nudy. Minusem mogą być trochę przegadane momenty i chwilami, mocno wręcz archaiczne kwestie. W pewnym momencie nawet nasz bohater padnie bez tchu.

Nie będę specjalnie odkrywczy gdy napisze, że podobnie jak przy przygodach 007, Medox poradzi sobie z przeciwnościami losu i zdobędzie wszystkie kobiety na jakie spojrzy. Czasami, aż za łatwo. Gdy przeczytacie ostatnie dwie strony będziecie wiedzieć o czym piszę.

Rysunki same w sobie to bardzo solidna robota, kreska jest bardzo klasyczna z niezłą dbałością o szczegóły. Widać dbałość rysownika o wszelkie elementy nawet najdrobniejsze i swoisty pietyzm. A to bardzo lubię. Ubiory to oczywiście kwestia gustu, ale rysowane są w sposób taki, ze ciężko się do nich przyczepić. Kadrowanie jest przyzwoite i generalnie nie ma problemu z oddaniem dynamiki akcji.

Scenariusz jak już wcześniej było to wspomniane, bywa momentami nieco archaiczny i prosty, wręcz, naciągany, ale biorąc pod uwagę rok powstania, to nie jest źle. Traktuje ta pozycję jako swoistą ciekawostkę i powiew zamierzchłych już czasów swojej młodości. To komiks dobry, ale nie wybitny, bardziej swoiste zagranie na nostalgicznych emocjach.

Dane techniczne:

  • Scenarzysta: Jacek Dąbała
  • Ilustrator: Marek Bielecki
  • Wydawnictwo: Kultura Gniewu
  • Format: 210×297 mm
  • Liczba stron: 52
  • Oprawa: twarda
  • ISBN-13: 9788366128804
  • Data wydania: 29 październik 2021
  • Cena okładkowa: 49,90 zł

Hiroszima 1945 [Recenzja]

Maska Omnibus – tom 1 [Recenzja]