Komiks zaskoczył mnie bardzo pozytywnie i to na kilku poziomach. Już na pierwszy rzut oka widzimy, że trafiła nam do rąk całkiem przyzwoicie wydana rzecz.
Choć oprawa jest miękka i niestety klejona, nadrabia przyciągającą oko grafiką oraz aksamitną, matową i niepalcującą fakturą. W środku znajdziemy barwny druk i papier całkiem dobrej jakości. Co do samych rysunków, moim zdaniem, świetnie oddają ruch i akcję. Porywają dynamiczną, wyrazistą i dopracowaną kreską. Kolory są dobrane tak, aby nie przytłaczały, lecz dobrze uzupełniały rozgrywającą się historię. Od razu widać, że komiks ma bardzo dobrze przemyślaną oprawę.
Wszystko to sprawiło, że odruchowo zerknęłam na tylną stronę, gdzie kryje się cena. I tu kolejne zaskoczenie. W stosunku do jakości (pomijając klejoną oprawę) cena z okładki wydaje się wręcz niska. Zwłaszcza, jeśli porównać ten tom do rzeszy innych wydań na rodzimym rynku.
Czy jest tu jakiś haczyk? Może to ładne opakowanie kiepskiej historii? Spokojnie. Nic z tych rzeczy. Dostajemy wartko płynącą przygodę fantasy z interesującymi wzmiankami o wczesnej historii Wysp Brytyjskich. A – przede wszystkim – całkiem intrygującą reinterpretację legend arturiańskich.
Cała rzecz rozgrywa się współcześnie. Wyjątkowa susza nękająca Wielką Brytanię sprawia, że na dnie wyschniętego jeziora, gdzieś w Kornwalii, archeolog znajduje świetnie zachowany artefakt. Bogato zdobiona pochwa miecza datowana jest na V lub VI wiek n.e. Niestety szybko okazuje się, że odkrycie tego przedmiotu, nie wyjdzie na zdrowie jego znalazcy. Być może nawet przyczyni się do zagłady większości mieszkańców Wielkiej Brytanii. Chyba, że pewna wiekowa, tajemnicza dama, jej nieświadomy wnuk oraz jego oczytana przyjaciółka, zdołają temu zapobiec.
Król Artur jako ponadczasowy przykład męstwa honoru i uniwersalnych wartości? Zapomnijcie!
Postać Artura wraca w tu do korzeni. To przede wszystkim władca Brytów, którego wizja “uzdrowienia” kraju skończy się tragicznie dla jej anglosaskich mieszkańców. Sama koncepcja legendy arturiańskiej, przedstawiona jako wciąż żywa i odradzająca się w każdym pokoleniu historia, jest również warta uwagi. Legendy trwają póki się o nich mówi i pamięta. To również znany i ciekawy koncept, którego użył choćby Neil Gaiman w powieści Amerykańscy bogowie.
Co ważne, komiks Raz & Na zawsze – nie oferuje nam zgranych rozwiązań i banalnych dialogów. Kieron Gillen nie traktuje swych czytelników i czytelniczek jak skończonych półgłówków, którym trzeba objaśniać oczywistości. Postaci są bardzo wyraziste i żywe. Emerytowana łowczyni potworów, Bridgette McGuire (choć może odrobinę przerysowana) sprawnie i naturalnie wprowadza do opowieści cierpki humor oraz dynamizm. Jej wnuk Duncan, nie jest typowym „nieświadomym fajtłapą”. Nawet, wydawałoby się najmniej skomplikowana postać, doktor Rose potrafi zaskoczyć.
Raz i na zawsze. Król nieumarły – to bardzo przyzwoita, przygodowa pozycja. Czysta rozrywka, przy której przesadnie się nie zmęczymy. Ale też nie będziemy mieli poczucia, że ktoś traktuje nas jak dzieci, niepotrafiące dodać dwa do dwóch.
Polecam i czekam na kolejne tomy.
Dane:
Tytuł: Raz i na zawsze. Tom 1: Król nieumarły
Tytuł oryginału: Once and Future, vol. 1: The King is Undead
Ilustrator: Dan Mora
Scenariusz: Kieron Gillen
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Liczba stron: 160
Format: 170 × 260 mm
Oprawa: miękka
Rok wydania polskiego: 2022
Wydawnictwo: Non Stop Comics
Wydanie: I
ISBN: 978-83-8230-261-5
Cena z okładki: 51,90 zł