in , ,

Rozbitkowie Czasu – tom 1 [Recenzja]

Przed nami wydanie zbiorcze ważnej pozycji z gatunku europejskiej fantastyki popularnonaukowej tj. Rozbitkowie czasu.

Klasyka europejskich opowieści graficznych! Seria, która wywarła ogromny wpływ na rozwój komiksu science fiction. Pod koniec XX wieku ludzkość przeżywa wielki kryzys, wywołany przywleczoną z kosmosu zarazą. Aby nasz rodzaj mógł przetrwać, w przestrzeń zostają wysłane dwie kapsuły – jedna z mężczyzną, a druga z kobietą. Mają powrócić na Ziemię, kiedy warunki do życia i odnowienia gatunku okażą się sprzyjające dla człowieka. Mija tysiąc lat. Kapsuła z mężczyzną zostaje ściągnięta na Ziemię przez nielicznych ludzi, którzy jeszcze ją zamieszkują. Obudzony po trwającym dziesięć wieków śnie Christopher musi odszukać swoją zaginioną w przestrzeni towarzyszkę, a potem uratować ludzkość przed wrogami z głębin kosmosu i niezwykłymi epidemiami.

Jest to francuska seria komiksowa, której autorami są: Paul Gillion (rysunki, scenariusz tomów 1–10) oraz Jean-Claude Forest (scenariusz tomów 1–4 wspólnie z Gillonem).

Po polsku pierwszy tom Rozbitków czasu pt. Uśpiona gwiazda ukazał się w 1990 r. na łamach czasopisma Komiks. W 2010 roku wydawnictwo Egmont Polska opublikowało pięć pierwszych tomów w albumie zbiorczym, natomiast w 2021 r. wydawnictwo Scream Comics również zebrało te same tomy we wspólnym wydaniu, przy okazji zwiększając jego format, aby w pełni ukazać warsztat artystyczny Paula Gilliona. Ilustrator pracując nad komiksem kreślił swoje szkice na dużych planszach, o czym zresztą jest mowa we wstępie do jednej z historii. Powiększony format wydania pozwala więc nam w większym stopniu dostrzec detale świata przedstawionego na kartkach omawianej tu właśnie powieści graficznej.

Album zawiera historie pt: Uśpiona gwiazda (oryginalne wydanie w 1974 r.), Śmierć z przestworzy (1975), Labirynty (1976), Świat kanibali (1976) oraz Czuła chimera (1977). Każda z nich poprzedzona jest krótką przedmową.

Wiemy już z czym mamy do czynienia. Skoro mówimy o klasyce, to moim zdaniem należy przyjąć odpowiedni punkt odniesienia. Cofamy się więc o kilka dekad do czasów, gdy wybór historii z gatunku fantastyki nie był tak szeroki jak obecnie. George Lucas dopiero przymierza się do realizacji Gwiezdnych Wojen, gdzieś w Stanach w raczkującej jeszcze telewizji kablowej swoją druga młodość przeżywa Star Trek. Oczywiście w tym momencie wspominam o sztandarowych dla gatunku tytułach filmowych i telewizyjnych. Książka i komiks jako medium już wówczas dostarczało wielu interesujących pozycji, a jedną z nich byli właśnie Rozbitkowie czasu. Mamy tu odległe różnorodne światy, podróże międzygwiezdne, urozmaicone rasy, ciekawe inscenizacje, inspirujące pomysły. Mamy wreszcie grupkę bohaterów, którym kibicujemy. Osobiście przepadam za staromodnym prostym sposobem prowadzenia narracji, więc przyznam szczerze dość szybko wsiąkłem w świat tu przedstawiony i zżyłem się z uczestnikami opowieści. Fakt, że postacie są raczej jednowymiarowe, miejsca przez nich odwiedzane przedstawione raczej dość powierzchownie, fabuła momentami nieco chaotyczna lub naiwna. Jednak nad tym wszystkim unosi się pasja autorów do opowiedzenia historii, która mogłaby się rozegrać gdzieś tam wśród gwiazd. Triumf ludzkiej wyobraźni przelany na karty komiksu. Aby zatopić się w tą futurystyczną wizję zdecydowanie pomagają rysunki autorstwa Gilliona.

Scenografia, pojazdy, lokacje są bogate w detale oraz wizjonerskie, a jednocześnie ujmują prostotą i klarownością, natomiast postacie i ich charakteryzacja rysowane są w sposób realistyczny, a więc łatwo przyswajalny.

Sceny akcji, może niezbyt częste ale za to przejrzyste i precyzyjne, urozmaicone tu i ówdzie interesującymi detalami.

Jeśli chodzi o postacie, to przyznam dość ciężko jest się utożsamiać z głównym protagonistą Christopherem. Jego priorytety potrafią się nagle zmienić, otacza go nie tylko (uzasadniona fabularnie) aura wyjątkowości, ale również wianuszek walczących o jego względy kobiet.

Tak. Rozbitkowie czasu to pod wieloma względami produkt innej epoki ze wszystkimi tego stanu rzeczy wadami i zaletami. Może więc to być materiał trudno przyswajalny dla osób preferujących pogłębiony rys charakterologiczny postaci, czy też wielopoziomowe intrygi ze zwrotami akcji. Natomiast koneserzy (nawet jeśli tylko okazjonalni) klasycznych historii z gatunku fantastyki powinni być jak najbardziej zadowoleni. Jest to komiks na wskroś wizjonerski z wieloma interesującymi koncepcjami, wywodzący się z czasów gdy wszystko wydawało się prostsze. Twarda okładka, duży format i dobrej jakości papier sprawiają, że album zaznaczy swoją obecność na każdej półce na której się znajdzie. Pozostaje tylko czekać na drugą część wydania z pięcioma kolejnym tomami, które domkną cały cykl Rozbitków czasu.

Jeśli ktoś zapyta, to szczerze przyznam, że przy lekturze tego albumu odpłynąłem w inny świat na kilka wieczorów, więc jak najbardziej polecam.

 

Dane:
  • Scenarzysta: Jean-Claude Forest, Paul Gillon
  • Ilustrator: Paul Gillon
  • Wydawnictwo: Scream Comics
  • Format: 240×320 mm
  • Liczba stron: 284
  • Oprawa: twarda
  • Druk: kolor
  • ISBN-13: 9788366291812
  • Data wydania: 5 lipca 2021
  • Numer katalogowy: 489054
  • Cena detaliczna: 169,99 zł

Brama z kości. Ognisty brzask. Tom 2. [Recenzja]

Szramy. Herezja horusa [Recenzja]