in , ,

Tadeusz Baranowski – Do bani z takim komiksem [Recenzja]

Przyszło mi tym razem zmierzyć się z prawdziwym mistrzem rodzimych komiksów. Człowiek-legenda, który odpowiada za rozwijanie wyobraźni mojego pokolenia.

Komiks jest w pewnym sensie wznowieniem, gdyż oryginalnie został wydany w 2005 roku w bardzo limitowanym wydaniu 550 sztuk. Obecne wydanie jest uzupełnione o plakat oraz dodatkowy zeszyt zawierający szkice do całego, głównego komiksu. Pod kątem graficznym, jest to Baranowski jakiego znamy i kochamy. Wizualnie jest to prawdziwa perełka. Autor posiada własny, bardzo charakterystyczny styl, rozpoznawalny już na pierwszy rzut oka. Każda plansza jest starannie zaplanowana i stanowi rysowniczy majstersztyk. Kolory są niezwykle żywe i uzupełniają naprawdę szczegółowe rysunki, pełne ukrytych podtekstów. Widać, że autor artystycznie osiąga swoje wyżyny i nie schodzi poniżej naprawdę wysokiego poziomu do którego zdążył nas przyzwyczaić. Plansze zapełniają niesamowite stwory, od gadającego robala po wygadany ser.

Co do scenariusza, to należy tą kwestię rozpatrywać dwojako. Baranowskiego albo się kocha albo się unika. Jeżeli wychowaliście się na komiksach z czasu PRL i profesor Nerwosolek nie jest wam obcy, „Do bani…” będzie idealnym, sentymentalnym powrotem do czasów dzieciństwa. Jeżeli natomiast należycie do młodszego pokolenia lub nigdy nie przepadaliście za Entomologią Motylkowską, to wydanie to nie będzie dla Was.

Sam komiks jest nawiązaniem do poprzednich wielkich hitów Baranowskiego. To zbiór krótkich opowiadań w których główne role odgrywają Profesor Nerwosolek i jego wierna gospodyni Entomologia Motylkowska, tym razem uzupełniani przez Myszę Raptusa, pseudonim „Ryży ogon”. Jak to autor nas przyzwyczaił jego komiksy mają specyficzne poczucie humoru i pełne są absurdu. Wydaje się, że to wydanie to stosunkowe pożegnanie się z czytelnikami. Wracają między innymi Lord Hokus Pokus czy tez Smok Diplodok. Jedna ze stron jest nostalgicznym przypomnieniem początków Profesora i jego gosposi. Wspomniany jest również Wódz „Wielki Niepokój” znany z żartu o gąsce Balbince. Komiks przeskakuje płynnie z tematu na temat, absurd goni absurd, a każda plansza zawiera bardzo wiele detali, których nie widać na pierwszy rzut oka.

Historie jak zawsze są nieprzewidywalne, a tym razem Profesor będzie zastanawiał się między innym nad tym czym jest miłość, będzie tworzył robota z którym będzie mógł grać w szachy, okolicę nawiedzą opady Yeti a Mysz Raptus wypije eliksir miłości.

Album jest naprawdę świetnie wydany, a dodatkowe gadżety w postaci szkicownika i plakatu idealnie go uzupełniają. Osobiście bawiłem się doskonale w trakcie czytania. Co charakterystyczne dla Baranowskiego to, że nawet wracając do lektury następnym razem, zawsze znajdujemy wcześniej pominięte podteksty czy żarty. Komiks jest rewelacyjny i zdecydowanie warto go mieć, a przynajmniej się z nim zapoznać. Perełka jakich mało.

 

Dane techniczne:

  • Wydanie: 2020
  • Autor: Tadeusz Baranowski
  • Typ oprawy: Twarda
  • Wydawca: Kultura Gniewu
  • Liczba stron: 48 (głównego wydania)
  • ISBN: 978-83-66128-39-2
  • Cena okładkowa: 59,90

Ben 10 kontra wszechświat: Film [Zapowiedź]

Dziki Ląd – Ram V, Sumit Kumar [Recenzja]