Każdy ma okres w swoim życiu kiedy to, obserwując z zażenowaniem obecny świat, z sentymentem wspomina dawne czasy. Niektórzy, jak ja, zamyśleni wypowiadają krótkie, lecz stanowcze zdanie: Kiedyś to było!
Po ponad dwudziestu latach postanowiłem sobie odświeżyć jedną z moich ulubionych historii z Frankiem Castle czyli The Punisher: War Zone, wydane przez TM-Semic w 1993 roku. Ponoć publikację tej historii zaproponował sam Stan Lee w trakcie swojego pobytu w Polsce w 1992 roku.
Powyższy tytuł składa się z sześciu pierwszych numerów serii The Punisher: War Zone i został wydany w formie 128-stronicowego tomu, z miękką, kolorową okładką. Natomiast zawartość jest czarno-biała. Czemu? Sam Marvel Arek (czyli Arkadiusz Wróblewski) we wstępie wspomina, iż oryginalnie twórcy tej historii chcieli ją wydać w wersji dwukolorowej, gdyż w takiej formie jest bardziej ekscytująca.
I rzeczywiście tak jest. Taka tonacja lepiej oddaje brutalny klimat poczynań Franka Castle w strukturach brooklyńskiej mafii, którą chce rozbić od środka jako jej nowy członek, Johnny Tower. Ponadto mamy tu do czynienia z rysunkami Johna Romity Juniora, syna legendarnego artysty komiksowego, Johna Romity. Junior, na przestrzeni wielu lat pracy nad komiksami, wyrobił swój unikalny, niepowtarzalny styl, który ma tyle samo przeciwników, co zwolenników. Ja zaliczam się do tych pierwszych. Jego prace z lat 70-tych i 80-tych mi nie przeszkadzały, aż do momentu, gdy wziął w swe ręce Daredevila. To przy tym tytule wyrobił swój styl rysowania, jaki stosuje po dziś dzień. W przeciwieństwie do wielu innych artystów komiksowych, Romita Jr nie ma swego naśladowcy – rysownika, który w swej pracy kopiowałby jego kreskę. Mnie nie podobają się głównie twarze postaci, szczególnie, gdy nie mają zarostu. Romita Jr. często umieszcza na twarzach kreski, które nie wiem czym mają być. Cieniem? Zmarszczkami czy konturami? No i nosy wszystkich bohaterów są w jego wykonaniu ogromne, szerokie, często wyglądające jak u emerytowanych bokserów. Ponadto często rysuje za duże dłonie, a karabiny w nich trzymane są wielkości armat.
War Zone w USA wydano w kolorze, lecz rodzime, czarno-białe wersje rysunków Romity Jra są milsze dla oka.
Decyzja wypuszczenia takiej wersji historii przez TM-Semic ma także inną przyczynę. Otóż komiks ten miał sprawdzić, jak polski rynek komiksowy przyjmie pozycję zawierającą prawie 130 stron, podczas gdy dotychczas pojawiały się wyłącznie 50-stronicowe zeszyty. Czarno-białe wydanie na pewno zmniejszyło koszt produkcji pozycji, mającej przetrzeć drogę dla nowego projektu, jakim był Mega Marvel, wydawany już w kolorze. To od sukcesu Punishera miało zależeć, jak szybko i czy w ogóle zadebiutuje Mega Marvel. I jak widać, Frank się spisał, gdyż tego samego roku wydany został pierwszy Mega Marvel – Spider-Man: Torment.
Scenariusz War Zone napisał Chuck Dixon, który swoją karierę zawodową rozpoczął od pracy nad serią Savage Sword of Conan, obecnie wydawaną w Polsce w ramach Kolekcji Komiksów Conana od Hachette. To właśnie prace m.in. nad Punisherem przyniosły Dixonowi uznanie.
The Punisher: War Zone spodobał mi się najbardziej z tego względu, iż nie mamy tutaj żadnych superherosów, mutantów, bogów czy demonów. Jest tylko Frank i cała mafia przeciwko niemu. Jatka gwarantowana 🙂 Warto też wspomnieć, że to właśnie z tej historii scenarzyści filmu The Punisher z 2004 roku zaczerpnęli pomysł do napisania sceny przesłuchania, w której Punisher wyciąga informacje dotyczące mafii prowadzonej przez Howarda Sainta.
Komiks ten polecam nie tylko fanom Punishera, ale także wszystkim tym, którzy szukają odskoczni od historii bohaterów z super mocami i nadnaturalnymi zdolnościami.